Przez ostatnie dwa lata Cleopatra Coleman występowała w postapokaliptycznej komedii FOX Ostatni człowiek na ziemi. Konsekwentnie rozśmieszała nas swoją rolą Eriki, jednej z niewielu ludzi, którzy przeżyli śmiertelnego wirusa, który zniszczył większość populacji. Chociaż wciąż możesz zobaczyć, jak Coleman wygina swoje komediowe kotlety w serialu, który jest emitowany w niedziele, podpisała kontrakt na kolejny koncert telewizyjny – a ten pozwala jej na zmianę dramatu.
Występuje jako autorka piosenek o imieniu Sadie w nowej serii Showtime Biały Sławny, którego premiera odbędzie się dziś wieczorem, październik. 15, godz. ET. Jej bohaterką jest była dziewczyna głównego bohatera serialu, Floyd Mooney (w tej roli Jay Pharaoh), młody czarny komik, który szuka swojego wielkiego przełomu. Spektakl jest luźno oparty na wczesnych hollywoodzkich doświadczeniach Jamie Foxx, który występuje jako on sam, oprócz pełnienia funkcji producenta wykonawczego.
„To narkotyk dla Jamiego”, powiedział niedawno Coleman
W stylu. „Jest bardzo wszechstronnym aktorem. Zaczynał w komedii, ale przeszedł całą drogę, by grać tak wiele różnych postaci w filmach, a on jest po prostu tak ogromnym talentem. Nigdy wcześniej go nie spotkałam, ale dorastałam oglądając W żywym kolorze i wszystkie jego skecze i filmy. Jestem wielkim fanem."Coleman stał się jeszcze większym fanem Foxx po wspólnej pracy nad Biały Sławny. „Mam dużo szacunku dla jego zdolności do grania sobą – zwłaszcza, że gra w serialu podekscytowaną wersję siebie” – powiedziała. „Nie miałem z nim żadnych scen, więc nie mogłem z nim pracować w takim charakterze. Ale nie mógł być piękniejszy.
Źródło: Barry King/Getty Images
Podczas gdy zaangażowanie Foxxa w serial było jednym z głównych atutów Colemana, sam scenariusz był innym. „Szczególnie podoba mi się odświeżająca jakość relacji między moją postacią a postacią Jaya, Floydem” – powiedziała. „To byli byli, ale są przyjaciółmi. Nie nienawidzą się nawzajem, co często widzimy. Właściwie to jest trochę podobne do moich rodziców – kiedy zerwali, pracowali razem, wychowując mnie i zawsze byli w stanie zobaczyć oko w oko, przynajmniej jak chcieli wychowywać swoje dziecko. Więc to było dla mnie naprawdę atrakcyjne”.
Pociągał ją również pomysł zmiany biegów, mądrego aktorstwa. „Robiłam dużo komedii w ciągu ostatnich kilku lat, ale mam doświadczenie w dramacie” – powiedziała. „W czym kocham Biały Sławny jest to, że to bardzo zabawne, ale mam też okazję naprawdę zatopić zęby w jakimś dramacie. W pewien sposób łączy oba te światy. Przewiń w dół, aby zobaczyć nasz pełny czat z Colemanem i obejrzyj premierę serii Biały Sławny dzisiejszej nocy.
Czy jesteś podobny do swojej postaci?
Najbardziej podoba mi się w Sadie to, że jest piosenkarką i autorką tekstów, ale niekoniecznie stara się być w centrum uwagi. Widzieliśmy to milion razy, dziewczynę, która stara się zostać gwiazdą popu i być w oczach opinii publicznej. Ale Sadie jest bardziej zainteresowana pisaniem i byciem za kulisami i dla mnie to było naprawdę odświeżające. Naprawdę nie mogę się z tym utożsamić, ponieważ jestem aktorką, ale mam związek z jej miłością do swojej sztuki.
Źródło: Eddy Chen/SHOWTIME
Jay Faraon gra twojego byłego chłopaka. Jak się z nim pracowało?
Jay jest taki wspaniały — jest super utalentowany. Byłem już fanem SNL, oczywiście, i po prostu rozśmieszał nas przez cały dzień swoimi wrażeniami. Jest też naprawdę bardzo miłą osobą i zawsze ma wokół siebie rodzinę. Oni wszyscy są cudownymi ludźmi i praca z nim była przyjemnością. Jest liderem w prawie każdej scenie, ale codziennie przynosił swoją A-game. To było naprawdę imponujące.
Spektakl śledzi artystów, którzy próbują złapać swój wielki przełom. Czy twoje doświadczenia z Hollywood były w ogóle podobne?
To przedstawienie o tożsamości, a ja pracowałem przez całe życie. Byłem w telewizji w Australii, a potem praca trochę się skończyła. Nie ma tam zbyt wiele do zrobienia – zwłaszcza dla osoby kolorowej. Przyjazd [do USA] był bardzo interesujący. Zdecydowanie mogę odnieść się do problemów z tożsamością serialu, nie wiedząc, co leży poza tym, co znasz, ponieważ w zasadzie to właśnie przydarzyło mi się, kiedy przeprowadziłem się do Ameryki. Hollywood to znacznie większa wersja branży, którą już znałem. Ale myślę, że mocno trzymałem się tego, kim jestem, więc to dobrze.
Źródło: Erica Parise/SHOWTIME
Jak twoje dziedzictwo odegrało rolę, jeśli chodzi o role, które grałeś?
Moja mama pochodzi z Jamajki, a mój tata jest szkocko-australijski. Ale przez całą moją karierę zawsze pociągały mnie postacie, które mógłby zagrać każdy – i jestem z tego całkiem dumny. Wierzę w daltonizm, jeśli chcesz to tak nazwać, i po prostu uwielbiam grać postacie. Skąd pochodzą, nie ma wiele wspólnego z osobą, którą są.
Jaka była największa przeszkoda, z którą się zmierzyłeś w swojej karierze?
W Australii miałem szczęście, że przez większość czasu dużo pracowałem. Ale musiałem zmienić zdanie ludziom, bo nie szukali pół-Jamajki, pół-Szkotki. Nie wiedzieli, że istnieje. Australia jest bardzo wielokulturowa, ale gdybyś oglądał telewizję, tak naprawdę byś tego nie zobaczył. Musiałem więc pracować dwa razy ciężej niż wszyscy inni, aby zmienić zdanie ludzi na temat tego, co wyobrażali sobie w tej roli. Oboje jestem z tego bardzo dumny i chcę to zmienić w Australii i chcę tam ponownie pracować w przyszłości. Chcę, aby ludzie, którzy wyglądają jak ja — i którzy wyglądają jak różne typy ludzi — widzieli siebie na ekranie.
Gdybyś miał wybrać swoją najlepszą gwiazdę marzeń, kto by to był?
David Bowie byłby moim numerem jeden. Był niesamowitym aktorem, a także niesamowitym piosenkarzem, autorem tekstów i fashionistą. Po prostu zjawisko globalne. Niedawno oglądałem krótki film, który zrobił, gdy był bardzo młody, zanim nabrała rozpędu jego kariera muzyczna. Był to bardzo abstrakcyjny, czarno-biały horror z lat 60-tych. Był niesamowity.
Kto jest twoją największą ikoną stylu wszech czasów?
Dorastałem mając obsesję na punkcie Książę…oraz koncert Sign o' the Times, który wyreżyserował i jego perkusistka, Sheila E., były prawdopodobnie moimi najwcześniejszymi wspomnieniami kogoś stylowego, którego chciałem naśladować. Bianca Jagger jest dla mnie także wielką ikoną mody. Moja matka. Diane Keaton. Znowu David Bowie. Jest tak wiele osób, które wpływają na to, jak się ubieram.
Czy masz obecną sympatię do stylu?
Wszyscy to teraz zabijają, ale Solange naprawdę daje mi niesamowite sylwetki. Poszedłem na jej program i pomyślałem, że to było takie piękne. Jestem jej naprawdę wielkim fanem.
Kim są kobiety w Hollywood, na które patrzysz, jeśli chodzi o karierę?
Cate Blanchett, oczywiście, będąc Australijczykiem. Ona jest takim kameleonem. Kocham ją tak bardzo. Julia Louis-Dreyfus—Jestem ogromny Seinfeld wentylator. Dorastałem, obserwując ją i absolutnie ją uwielbiam. oglądam Seinfeld każdego dnia – to właśnie oglądam w mojej przyczepie i zakładam, kiedy wracam do domu. To dla mnie jak jedzenie na pocieszenie. Jestem też zachwycony wieloma aktorkami, które teraz piszą. przedstawienie Issy Rae Niepewny jest świetny. To ekscytujący czas dla telewizji.
Niedawno napisałeś coś, co szykuje się do sci-fi. Co to było?
Jestem maniakiem science fiction i napisałem film fabularny pod tytułem Unosić się dla filmów SyFy. Napisałem go, wyprodukowałem i zagrałem główną rolę. To było wspaniałe doświadczenie i bardzo surrealistyczne. Jestem w tej branży już 15 lat, ale nigdy nie weszłam na plan, żeby zobaczyć postacie w kostiumach Wymyśliłem w głowie lub zobaczyłem dom, w którym wyobraziłem sobie lokalizację, która wygląda jak coś, co ja wyobrażałem sobie. To było bardzo, bardzo surrealistyczne i niesamowite uczucie i wiele się nauczyłem. Kręciliśmy go w Baton Rouge przez miesiąc w marcu, zaraz po tym, jak zapakowałem Last Man i to był wielki rok. Pracuję bez przerwy. Z niecierpliwością czekam na małą przerwę i pisanie więcej.
Jaka była najtrudniejsza część procesu pisania?
Szczerze mówiąc, najtrudniejszą częścią było po prostu wstawanie i robienie tego codziennie – i robienie tego samemu. Napisałem to w przerwie od Ostatni człowiek. Spędziłem kilka miesięcy na pisaniu tego i każdego ranka musiałem wstawać, robić kawę, siadać przy biurku i walić. Nie było nikogo, kto mógłby powiedzieć „Pracuj dalej!” lub „W porządku, to obiad. Weź pięć!” Wszystko zależało ode mnie. Samo pisanie też było trudne. Jest to bardzo żmudne i dochodzisz do punktu, w którym czytasz to zbyt wiele razy i musisz zrobić sobie przerwę, aby móc przeczytać ją świeżym okiem przed edycją. To trudne, ale wydawało się naturalne.