Karl Lagerfeld przywiózł swoją najnowszą kolekcję Chanel Métiers d’Art do Nowego Jorku we wtorek wieczorem, ale raczej niż złożyć hołd Manhattanowi, tak jak zrobiła to Donatella Versace ze swoim przedjesiennym show tutaj w niedzielę, jego tematem było Egipt. I była to całkiem fantastyczna podróż.

Pomaga oczywiście to, że wyobraźnia Lagerfelda nie zna granic ani granic, a jego wybór miejsca — Świątynia Dendur w Metropolitan Museum of Art — z pewnością skuteczniej wprowadzi nas w nastrój, niż przywiezienie wszystkich do Kair. Ostatnie kolekcje Lagerfelda wydawały się ostrzejsze i bardziej skoncentrowane, ta ostra laserowo z ubraniami, które zręcznie nawiązywały do ​​Egiptu. Zamiast iść pełnym King Tut, okazywał powściągliwość od czasu do czasu dekoltem faraona lub torebką w kształcie piramidy i klejnotami w kształcie skarabeusza. Mimo to pojawiło się kilka modeli z nogami pomalowanymi na złoto, gotowych do sarkofagu.

Niemniej jednak ta kolekcja, która ma na celu pokazanie kunsztu wielu pracowni i filii Chanel, wydawała się bardziej praktycznymi, pożądanymi ubraniami niż żartobliwymi odniesieniami. Z pewnością haftowane i złocone tweedowe marynarki, które pasują jak swetry, będą pożądane na nadchodzące sezony, przytulne, ale i profesjonalnie wyglądające (nawet złota tunika noszona przez

click fraud protection
Pharrell Williams). W rzeczywistości najlepsze przedmioty wcale nie wydawały się zmumifikowane – złote buty, postrzępiony dżins, dzianiny Fair Isle i nadruki graffiti, które były tak enigmatyczne jak hieroglify.