W ciągu ostatnich kilku dni mam wrażenie, że rosnące we mnie dziecko stara się wydostać. W miarę jak staje się większy, ściany wokół niego – które akurat są zrobione z mojego ciała i narządów – zamykają się ciaśniej. W czasach koronawirusa rozumiem klaustrofobię mojego syna. Ale jestem dopiero w 32 tygodniu ciąży, a schron na miejscu końca nie widać – oboje mamy przed sobą długą drogę.

Nie jestem pewna, kiedy dokładnie powiedziałabym, że zaczęła się moja podróż do macierzyństwa. Czy to było wtedy, gdy przestałam brać antykoncepcję i zaczęłam sikać na patyki, żeby monitorować owulację? Czy rok później mój lekarz zadzwonił, by powiedzieć, że moje liczby nie są takie same, jak normalnego 37-latka i zalecił mi wizytę u specjalisty od niepłodności? Czy to było, gdy mój mąż i ja oglądaliśmy na dużym monitorze USG jako maleńki punkt świetlny, który reprezentował naszą najsilniejszą? zarodek został wstrzyknięty do mojej macicy z nadzieją zagnieżdżenia się i wzrostu w chłopcu, który teraz codziennie zmaga się z moim pęcherzem podstawa? Ilekroć oficjalnie zaczynała się moja podróż, spędzanie trzeciego trymestru bez końca włócząc się między czterema pokojami naszego mieszkania, nie jest tym, jak przewidywałam, że się skończy.

Jak powiedziano: Ciąża w czasach koronawirusa

Źródło: dzięki uprzejmości

Najbardziej niesprawiedliwe w byciu w ciąży w czasie korony wydaje się to, że właśnie przestałam się martwić. Mój ogólny nastrój jest niespokojny, a noszenie tego drogocennego ładunku zwiększyło go tysiąckrotnie. W trakcie zabiegów bezpłodności każdy telefon z kliniki, zwykle zgłaszam moje malejące szanse na uzyskanie macierzyństwa, przyszedł z pulsem wyścigowym.

Dzień przed transferem zarodków pod koniec września zakończyłam moje ulubione zajęcia taneczne cardio z łzy spływają mi po twarzy, presja następnego poranka i cały potencjał, który krył w sobie na zewnątrz. Nawet po pozytywnym teście ciążowym ciągle bałam się utraty dziecka. Moje obawy nie były całkowicie bezpodstawne — te pierwszy raz usłyszałam bicie serca dziecka była podczas nagłego USG po odkryciu krwi w mojej bieliźnie po sześciu tygodniach. Ale poza tym moja ciąża była całkowicie normalna i zdrowa.

WIDEO: Ciąża podczas koronawirusa

Mimo to nie było, dopóki po 20 tygodniach lub tak, kiedy mogłem regularnie odczuwać trzepotanie, które przekształciło się w pełnoprawne kopnięcia i byłem świadkiem udanego skanu anatomii płodu, którym w końcu pozwoliłem sobie oddychać. Założyliśmy rejestr. Zdemontowaliśmy domowe biuro, które zbudowaliśmy w naszej drugiej sypialni i rozpoczęliśmy jego przekształcanie w pokój dziecinny. (Decyzja, że ​​teraz pracuję w pełnym wymiarze godzin w salonie, z perspektywy czasu wydaje się pochopna.) Moja siostra skontaktowała się z moimi przyjaciółmi, aby zaplanować baby shower z całego kraju. Zaczęliśmy rozmawiać o imieniu i nie denerwowaliśmy się, gdy rozmowa utknęła w kompletnym impasie.

Teraz niepokój powrócił, ale w inny sposób. Już nie martwię się o zdrowe dziecko. Chociaż małe badanie 33 kobiet w Chinach, opublikowane w czasopiśmie JAMA Pediatrics pod koniec marca, wykazało trzy przypadki noworodków z dodatnim wynikiem testu na koronawirusa, źródło transmisji było niejasne i wszystkie dzieci odzyskany. Według CDC kobiety w ciąży wydają się być narażone na takie samo ryzyko, jak inne osoby dorosłe, chociaż posłuchałam zaleceń lekarza, aby zostawić wszystkie zakupy spożywcze mojemu mężowi.

Jak powiedziano: Ciąża w czasach koronawirusa

Źródło: dzięki uprzejmości

Zamiast tego martwię się o stan szpitali do czasu, kiedy będę gotowy do porodu w połowie czerwca. Martwię się o moją rodzinę, mieszkającą w Michigan, gdzie ludzie nie przestrzegają zaleceń lekarskich, aby protestować przeciwko możliwości uprawiania ogrodu, nawet gdy wciąż pada śnieg. Martwię się o powrót do urlopu mojego męża. Pracuje w branży restauracyjnej, która od początku była niestabilna i prawdopodobnie będzie wręcz wojenna, zanim to się skończy. Martwię się o przetrwanie pierwszych tygodni życia mojego syna bez bardzo potrzebnej i upragnionej pomocy naszych rodzin.

POWIĄZANE: Pracujące mamy wykonujące całą opiekę nad dziećmi i prace domowe w kwarantannie, nikogo nie zaskakując

Ciężarna przyjaciółka z Facebooka udostępniła petycję Change.org w odpowiedzi na zakaz wstępu na partnerów pokoje porodowe i porodowe w Nowym Jorku (zakaz, do którego od tego czasu wkroczył gubernator Cuomo odwrócić). Nie podpisałem tego. Jeśli dotrzemy do tego miejsca w Los Angeles, oznacza to, że sprawy są tragiczne i nie widzę petycji, która mogłaby to zmienić. Ale mój mąż już zadeklarował, że nie ominie go narodziny syna.

Do listy zmartwień dodaj nieuniknione aresztowanie mojego męża.

Oczywiście, strach i niepokój zawsze były częścią macierzyństwa, zbliżały się i były inne. Choć ta sytuacja jest bezprecedensowa w moim życiu, staram się przypominać sobie, że zawsze dzieje się coś, co łagodzi podekscytowanie przynoszeniem życia światu. Jeszcze miesiąc temu to była zmiana klimatu. Jak ciekawy.

Na razie robię sobie przerwy, kiedy muszę. Nigdy nie było prostszego czasu na leżenie w łóżku i oglądanie całego serialu dokumentalnego Netflix za jednym razem. Ale wychodzę też na krótkie codzienne spacery. A wersja mojej lekcji tańca jest transmitowana na żywo codziennie na Instagramie mojego nauczyciela tańca. (Tak to jest Ryan Heffington i tak, boję się, jak zatłoczone będzie jego studio, kiedy zostanie ponownie otwarte teraz, gdy jest bardzo sławny.) A bez profesjonalnej kuchni do gotowania, mój mąż zwrócił się do mnie jak na swój jednoosobowy gust test.

WIDEO: Jak COVID-19 wpłynął na ciążę i poród w Ameryce

To dziecko wychodzi za jakieś osiem tygodni, niezależnie od tego, jak wygląda świat na zewnątrz. Powita go (miejmy nadzieję jednocześnie) dwoje rodziców, którzy kochają go ponad wszystko. Otrzymamy emocjonalne wsparcie od naszych rodzin przez telefon i czat wideo, dopóki nie będzie można bezpiecznie odwiedzić osobiście. Ten straszny czas pozna tylko z opowieści, a nie ze wspomnień. Przejdziemy przez to.

Z każdym kopnięciem rozumiem frustrację mojego syna z powodu bycia powstrzymywanym. Ale wiem też, że jest we mnie bezpieczny, tak jak ja jestem bezpieczna w tych czterech pokojach, czekając na czas, kiedy będzie w porządku, że oboje się pojawimy.

W tym tygodniu badamy, w jaki sposób koronawirus pandemia ma wpływ na ciążę i poród. Wracaj każdego dnia po historię z perspektywy pierwszej osoby od matek i pracownic porodowych, które żyją w tej rzeczywistości obok ciebie. Obiecujemy, że to nie wszystkie złe wieści.