Po tym, jak prezydent Donald Trump napisał na Twitterze, że protestujący w Minnesocie powinni zostać rozstrzelani, Taylor Swift zawołał go bezpośrednio. Chociaż Swift w przeszłości milczała na temat swoich politycznych skłonności, ruch następuje po tym, jak… odmówił poparcia kandydata na prezydenta w 2016 roku i znalazł się pod ostrzałem za milczenie, gdy Trump „bezwstydnie obrażał kobiety i osoby kolorowe”, według Drzazga.
W 2018 r. zgłosiła się i wystąpiła w imieniu Demokratów podczas wyborów śródokresowych w jej rodzinnym stanie Tennessee. Komentarz Swift pod adresem prezydenta Trumpa jest jednak jej najbardziej jawnym posunięciem politycznym (choć nie jej pierwszy cios w niego), odnosząc się nie tylko do konkretnego tweeta, ale także do jego działań w trakcie jego prezydentury.
Źródło: Jeff Kravitz/Getty Images
POWIĄZANE: Taylor Swift wyszedł na Donalda Trumpa w nowym wywiadzie
„Po podsycaniu pożarów białej supremacji i rasizmu przez całą swoją prezydenturę, masz czelność udawać moralną wyższość, zanim zaczniesz grozić przemocą” – napisała przed oznaczeniem prezydenta. "'Kiedy zaczyna się grabież, zaczyna się strzelanina'??? Głosujemy na Ciebie w listopadzie”.
POWIĄZANE: Donald Trump przychodzi po Taylor Swift po tym, jak popiera demokratycznego kandydata do Senatu
Komentarze Swifta pojawiły się po tym, jak Trump napisał na Twitterze po protestach w sprawie zabójstwa George'a Floyda przez policję. Ostrzegł, że wyśle oddziały Gwardii Narodowej, dodając: „kiedy zacznie się grabież, zacznie się strzelanina”.
Swift nie jest jedyną osobą, która krytykuje dobór słów Trumpa. Hilary Clinton, Joe Biden, a nawet sam Twitter ujawnili swoje myśli, a platforma społecznościowa dotarła aż do oznaczanie tweeta Trumpa, twierdząc, że naruszył zasady przeciwko gloryfikowaniu przemocy.
Trump stwierdził, że lubi muzykę Swifta 25% mniej kiedy przedstawiła swoje adnotacje w Tennessee.
„Powiedzmy, że teraz lubię muzykę Taylora o 25% mniej, dobrze?” powiedział w październiku 2018 roku.
Po jego komentarzach Swift powiedział Opiekun że czuła się tak, jakby Trump oświetlał amerykańską opinię publiczną. „Jesteśmy demokracją – przynajmniej powinniśmy być – gdzie można się nie zgadzać, sprzeciwiać, debatować. Naprawdę myślę, że Trump uważa, że to autokracja” – powiedziała. „[To] nakłanianie amerykańskiej opinii publicznej do bycia jak:„ Jeśli nienawidzisz prezydenta, nienawidzisz Ameryki ”.”