Britney Spears w końcu powiedziała to, co Angelenos z przeszłości i teraźniejszości wiedział o stolicy rozrywki od lat: „Nigdy nie wiadomo, komu ufać, a niektórzy ludzie mogą być fałszywi”. (Piosenkarka prawdopodobnie nie mówi o pełnych wpływów ulicach zachodniego Hollywood, ale sentyment jest jednak prawdziwy.)

W typowo szczerym poście na Instagramie Spears wyjaśnił: „Życie w LA to taka podróż!!! Czasami może być samotny”. Podpis został napisany pod zdjęciem tekstu, który brzmi: „Zwróć szczególną uwagę na ludzi, którzy nie klaszczą, kiedy wygrywasz”.

Na szczęście 37-latek zbudował system wsparcia, w tym, jak zakładamy, chłopaka Sama Ashgariego, o których regularnie opowiada w mediach społecznościowych. "Mam bardzo małe grono przyjaciół i po prostu robię to, co mnie uszczęśliwia !!!" ona dodała. „Czasami łamie mi serce, gdy widzę komentarze pod moimi postami… więc po prostu postanawiam już nie patrzeć... niech mądrzy hejterzy robią to, co potrafią najlepiej... nienawidzić!!!"

Ostatnio Spears ma zwyczaj zwracać się do swoich przeciwników na Instagramie

wołając twierdziła, że ​​były to przerobione wizerunki siebie w kostiumie kąpielowym na wakacjach.

POWIĄZANE: Britney Spears najwyraźniej boryka się z „wyniszczającymi problemami emocjonalnymi”

W ostatnich miesiącach piosenkarka bardzo publicznie rozprawiała z chorobą ojca, pytania o nią konserwatorstwo, i zakaz zbliżania się przeciwko jej byłemu menedżerowi, ale przynajmniej wydaje się, że radzi sobie z negatywnością z wysoko uniesioną głową. Nie wiesz, że jesteś toksyczny, hejterzy?