Moda została mocno dotknięta pandemią koronawirusa. Sprzedawcy tacy jak Neiman Marcus i J.Crew mają ogłoszono upadłość, główni projektanci mają odwołane pokazy mody w dającej się przewidzieć przyszłości, a marki fast fashion, takie jak Uniqlo i H&M, wstrzymały produkcję części nadających się do sprzedaży, aby aby zamiast tego przekazać środki ochrony osobistej. To trudna rzeczywistość, która wpływa na każdą warstwę branży – ale to najbardziej wrażliwi pracownicy ponoszą główny ciężar zarówno kryzysu BHP, jak i skutków ekonomicznych.

W fabrykach od Bangladeszu po Los Angeles pracownicy przemysłu odzieżowego borykają się z bezprecedensowymi trudnościami. Niektóre fabryki i młyny zostały całkowicie zamknięte, pozostawiając wielu pracowników – większość z nich to kobiety – bez zapłaty za zamówienia dla największych marek, które zostały wykonane, a następnie ostatecznie anulowane. W otwartych fabrykach pracownicy zgłaszają się że tworzą środki ochrony osobistej (takie jak maski i fartuchy) w miejscach, które nadal działają w warunkach warsztatowych, tj. nie są czyszczone lub w jakikolwiek znaczący sposób regulowane pod względem bezpieczeństwa.

click fraud protection

Według niedawnej historii autorstwa Wiadomości Buzzfeed, niektórzy pracownicy fabryk w Birmie, które podobno są częścią łańcucha dostaw Inditex, firmy będącej właścicielem Zary, zostali zwolnieni. Donoszą, że „ponad 500 pracowników w obu fabrykach zostało zwolnionych, gdy poprosili o zaopatrzenie w trwałe maski oraz o wprowadzenie dystansu społecznego w celu ochrony przed koronawirusem”. Od tego czasu Inditex powiedział, że Zara nie anulowała żadnego Zamówienia, zapłacił rachunki za złożone zamówieniai że zwolnienia w tych fabrykach nie miały nic wspólnego z ich marką.

Rzecznik powiedział magazynowi, że „Inditex przez wiele lat pracował niestrudzenie, aby zapewnić przestrzeganie standardów określonych w kodeksie postępowania dla dostawców, w tym poprzez globalne partnerstwo z IndustriALL Global Union – pierwszą tego rodzaju umowę w branży – oraz członkostwo w platformie ACT dotyczącej życia wynagrodzenie."

Jest problem z przejściem mody na produkcję ŚOI.

Oprócz kwestii odwetowych, model płacy za sztukę, w którym pensje pracowników są oparte na liczbie wyprodukowanych ubrań, zapewnia, że ​​wielu z nich otrzymuje wynagrodzenie znacznie poniżej płacy minimalnej. Marissa Nuncjusz, dyrektor Garment Worker Center, organizacji aktywistów w Los Angeles, reprezentującej wiele szwaczek, wyjaśnia: „Fakt, że pracownicy przemysłu odzieżowego zarabiają zaledwie 0,05 USD za maskę, co prowadzi do zarobków tak niskich, jak 190 USD tygodniowo, jest gorszący. W dzisiejszych czasach jest to sprzęt ratujący życie, a robotnicy, którzy go produkują, sami ryzykują infekcję w ciasnych, brudnych fabrykach”.

Kontynuuje: „Można by pomyśleć, że fakt, że pracownicy przemysłu odzieżowego są teraz niezbędnymi pracownikami, doprowadzi do pozytywnych zmian w ich płacach i warunkach pracy”. Ale nie, mówi. „Ta rzeczywistość to niestety również „biznes jak zwykle” w branży odzieżowej”. Annie Shaw, koordynatorka ds. pomocy w GWC, dodaje: „Ta branża nie zmieniła się z dnia na dzień. Historia pracy w sweatshopach jest tak długa, a pandemia tylko ją utrwala. Nie ma dostępu do przedmiotów ochronnych, takich jak środki do dezynfekcji rąk czy rękawiczki. W normalnych czasach pracownicy przemysłu odzieżowego muszą przynosić własne zapasy, takie jak papier toaletowy, chociaż można by sądzić, że są one zapewnione. To nie jest tak, że to się teraz zmienia”.

ZWIĄZANE Z: Poznaj Amandę Nguyen, założycielkę walczącą o ofiary przemocy w kwarantannie

Maribelia Quiroz, pracownica odzieży z Los Angeles i organizatorka GWC, opowiedziała nam o swoich doświadczeniach z pierwszej ręki. „Od czasu COVID-19 utknąłem w domu, zdesperowany z niepokoju. W mojej fabryce jest praca, ale boję się iść, bo wszystko jest [płatne] pod stołem, a ludzie pracują w bliskim sąsiedztwie bez odległości sześciu stóp. Wynagrodzenie jest takie samo jak przed pandemią: 12 godzin dziennie, 280 dolarów tygodniowo” – wyjaśniła. Powiedziała również, że nie otrzymała czeku stymulacyjnego i korzysta z funduszu pomocy w nagłych wypadkach utworzonego przez organizację. Problem polega na tym, że wielu pracowników już otrzymuje wynagrodzenie poniżej płacy minimalnej, więc te nieoczekiwane zmiany mogą mieć katastrofalne skutki.

Pracownicy mody PPE

Fabryka odzieży w Kambodży.

| Źródło: dzięki uprzejmości ReMake

W innych głównych centrach produkcji mody, takich jak Bangladesz, gdzie upadła fabryka odzieży, zabijając ponad 1000 osób w 2014 r. pracownicy zostali podobno odesłani do domu bez wynagrodzenia za wykonaną pracę. Według Ayeshy Barenblat, założycielki Przerobić, organizacja aktywistyczna, która bada pracę w sweatshopach, niektóre firmy, takie jak Gap Inc. anulowali zamówienia z fabryk, ale nie płacą za produkcję, która została wykonana przed anulowaniem.

„Gdy pandemia rozprzestrzeniła się na cały świat, sklepy detaliczne zostały zamknięte w Stanach Zjednoczonych i Europie, a sprzedaż online gwałtownie spadła”, wyjaśnia. „Następnie marki i detaliści zepchnęli ryzyko w dół na dostawców, masowo powołując się na siła wyższa klauzule w ich umowie, aby anulować już wyprodukowane zamówienia, w których dostawcy pokryli koszty materiałów i robocizny. Klauzula Barenblat Odniesienie jest powszechne w wielu umowach i zasadniczo zwalnia obie strony od odpowiedzialności, jeśli wydarzy się coś katastroficznego, na przykład pandemia. Tak więc, chociaż ta wygodna legalizacja z pewnością pomogła niektórym dużym markom, gdy sprzedaż artykułów sezonowych gwałtownie spadła, nie chroni pracownicy, którzy nie mają ochrony odpraw ani opieki zdrowotnej zapewnianej przez pracodawców, zakłady produkcyjne stron trzecich, w których marki prowadzą działalność z.

Aktywiści wkraczają teraz, aby dokonać zmian.

Aby rozwiązać problemy, Remake rozpoczął a Change.org petycja w marcu, w której zwraca się do marek o wsparcie pracowników przemysłu odzieżowego w ich łańcuchu dostaw. „Marki muszą płacić za zamówienia w produkcji i anulowane, zamiast porzucać swoich partnerów w łańcuchu dostaw i kobiety, które przez dziesięciolecia utrzymywały rentowność swoich firm” – domaga się petycja. Podczas gdy niektórzy, tacy jak H&M, Zara, Target, a ostatnio Under Armour, podpisali się, aby zapłacić za anulowane zamówienia, mimo że ich nie potrzebują, inne, takie jak Gap, nadal są wymienione jako nie zgodziły się na ich wykonanie płatności. Rzecznik Gap powiedział W stylu że marka podjęła „bardzo trudną decyzję, aby wynająć większość pracowników naszego sklepu i nadal monitorować poziom zatrudnienia w każdym z naszych centrów logistycznych”.

Dodali, że ściśle współpracują z dostawcami i „przesunęli moce produkcyjne w niektórych fabrykach w kierunku produkcji środków ochrony osobistej i prototypów do opracowania materiałów PPE, w tym masek i fartuchów, z wykorzystaniem naszych nadmiarowych materiałów”. Chociaż wydaje się, że Gap Inc., która jest właścicielem Old Navy, jest zatrudniając pracowników do robienia masek, które będą sprzedawane online, Remake twierdzi, że zwrot kosztów innych zamówień nadal pozostawia wiele osób bez odszkodowania.

Pracownicy mody PPE

Aktywiści wspierający kampanię #PayUp w mediach społecznościowych.

| Źródło: Remake dzięki uprzejmości

Pandemia to szkło powiększające na już istniejące problemy.

Amy Blyth, dyrektor ds. współpracy i rozwoju programów w FairTradeUSA, współpracuje z dostawcami w zakresie rozwiązywania problemów pracowniczych. Według niej wiele marek modowych przeszło na model produkcji zwany łańcuchem dostaw „just in time”. Chociaż ten model stara się przechowywać mniej zapasów, wytwarzając odzież tylko na podstawie już złożonych zamówień, zakłada również, że klienci są mierzeni w swoich zakupach i nie uwzględniają żadnych zmienność. Oznacza to, że gdy zamówienia się zatrzymują, nie ma siatki bezpieczeństwa dla fabryk i pracowników. Wyjaśnia: „Wciąż pojawia się wiele krytycznych pytań dotyczących tego, kto ponosi większość ryzyka w łańcuchu dostaw; podczas gdy ta pandemia mocno dotyka wszystkich, dostawcy i pracownicy produkcyjni są mniej odporni na kryzysy finansowe i zdrowotne”.

POWIĄZANE: Lekarze błagają projektantów o zrobienie dla nich fartuchów szpitalnych wielokrotnego użytku

Oczywiście, chociaż słabość istniejących systemów wydaje się w tej chwili rażąca, z pewnością nie jest to nowa. W rzeczywistości Globalny Indeks Niewolnictwa, który śledzi obecność współczesnego niewolnictwa w kilku różnych branżach, oszacowano, że w W 2018 r. odzież o wartości 127,7 mld USD mogła zostać wyprodukowana w wyniku niebezpiecznej lub nadużycia produkcji procesy. Liczby te opierają się na ilości odzieży, która według szacunków pochodzi z fabryk, w których zgłoszono nadużycia w pracy.

I to nie ogranicza się do szybkiej mody, jak to często słyszymy. Nawet firmy, których misja zawiera najbardziej etyczne wartości, mogą się rozpaść, jeśli przyjrzysz się zbyt uważnie ich praktykom produkcyjnym. Etyka i zrównoważony rozwój mogą niestety przynieść korzyści w zakresie public relations dla marek, które nie mają infrastruktury do jej utrzymania w miarę rozwoju. „Odkryłem napięcie między wzrostem a nadążaniem za etycznym etosem założycielskim marki” — mówi Barenblat, odnosząc się do badań Remake.

Czy COVID-19 może być katalizatorem zmian pracowniczych w branży modowej?

Chociaż jasne jest, że te problemy nie zostaną rozwiązane z dnia na dzień, z pewnością istnieją oznaki nadziei. Centrum Pracowników Odzieży zebrało ponad 32 000 dolarów, aby przekazać 80-100 pracownikom w Los Angeles wysiedlonym przez pandemię. Niektórzy projektanci, jak Kelsey Randall z Brooklynu, sami tworzą maski i przekazują dochody pracownikom, którzy zostali zwolnieni z powodu zamknięcia fabryk. Petycja #PayUp zebrała ponad 12 000 podpisów i popchnęła wiele marek do zmiany, szczególnie w przypadku pracowników, którzy ponoszą duże straty. I Sprawiedliwego Handlu założył fundusz które trafią bezpośrednio do pracowników.

Pracownicy mody PPE

Robotnicy odzieżowi w Kambodży, schwytani dla Remake.

| Źródło: Remake dzięki uprzejmości

Chociaż pandemia spowodowała tak wiele zniszczeń i niepewności w branży modowej, wielu aktywistów postrzega ją jako okazję do zmian. W Los Angeles aktywiści z Garment Workers Center uważają, że rozwiązaniem jest sprawienie, by pracownicy przemysłu odzieżowego byli częścią procesu decyzyjnego, pozwalając im mówić o bezpieczeństwie bez obaw odwet. Barenblat dodaje, że konsumenci i projektanci również mogą odegrać w tym rolę. „Mam nadzieję, że niektórzy z tych mniejszych, zrównoważonych graczy zbudują odporność, opierając się na amerykańskiej bawełnie i energooszczędnej przędzy, pozyskiwanej z spółdzielcze fabryki należące do robotników i dystrybucja ze uzwiązkowionych magazynów”. A jako konsumenci możemy zwiększać świadomość i po prostu kupować mniej. Dodaje: „Nasze portfele i planeta nie są w stanie utrzymać tempa, w jakim kupujemy. Widzieliśmy, jak konsumenci już przestawiali się na zrównoważony rozwój, pragnąc doświadczeń zamiast tanich kupek ubrań. Mam nadzieję, że COVID-19 zaostrzy tę zmianę”.

Po 30 latach pracy w kanalizacji Quiroz się zgadza. „Nic się nie zmieni, dopóki pracownicy nie otrzymają co najmniej płacy minimalnej” – powiedziała. „Fashioniści muszą wywierać presję na marki i firmy, aby robiły więcej, aby fabryki chroniły nas i płaciły pracownikom płacę minimalną”.

Ta historia została zaktualizowana o oświadczenie i informacje o zwolnieniach w fabrykach w firmie Inditex, która jest właścicielem Zary.