Na powierzchni — cóż, na każdej powierzchni, naprawdę — idea moda kolekcja inspirowana zarówno Marlene Dietrich, jak i Davidem Bowie brzmi jak kłopot. Ale oto byliśmy, międzynarodowa prasa modowa zebrała się w Berlinie na pokazie kurortu Max Mara w poniedziałkowy wieczór, siedząc w odnowionym przez Davida Chipperfielda Neues Museum, gdzie milenialsza Nefertiti wpatruje się w turystów jednym zdrowym okiem, słuchając „Wild is the Wind” Bowiego, nastawionej na szeptem niską głośność, aby nie przeszkadzać artefakty. Carolyn Murphy i gwiazda kabaretu Ute Lemper skrzyżowały ścieżki na wybiegu w ostro zakrojonych białych kurtkach nad luźno zwisającymi spodniami, które, jeśli o tym pomyśleć, były dokładnie w stylu, który był faworyzowany zarówno przez Dietricha, jak i Bowie.
„O dziwo, kiedy zestawiłeś ich obrazy obok siebie, byli prawie tą samą osobą” – mówi Ian Griffiths, dyrektor kreatywny włoskiej firmy house, który wykonał świetną robotę, dokonując porównania, nie tracąc z oczu podstawowej wartości Max Mara polegającej na tworzeniu eleganckich i ponadczasowych ubrań z przekonującą narracja. Tutaj szykowne trencze w kolorze piasku zostały pokazane z dopasowanymi bluzkami i spodniami; monochromatyczne komplety składały się z cienkich golfów, masywnych kaszmirowych swetrów, jedwabnych bluzek i plisowanych spódnic; a wersja szalenie popularnego płaszcza Teddy Bear została pokazana nakrapiana metalicznymi nitkami. Motyw Dietricha/Bowie był dosłowny pod względem projektów, które przeciwstawiały się płci, ale nie tak bardzo, że którykolwiek z modelek nosił cylinder lub Ziggy
makijaż.Źródło: Daniele Venturelli/Getty Images
„Oboje uwielbiali doskonale skrojony biały garnitur, trencz, białą koszulę, kamizelkę i męski krawat” – mówi Griffiths. „O ile mnie inspirowali jako bohaterowie tej kolekcji, to trochę to Marlene Bowie i David Dietrich. Połączyły się.
Źródło: Daniele Venturelli/Getty Images
Pokaz, po którym nastąpił dekadencki obiad złożony z pizzy w kawiorze, cytrynowych ravioli i grillowanych krewetek, z udziałem Angeli Bassett i szeregu klientów Max Mara, zakończył się weekendem. zorganizowanej przez Max Marę w celu zilustrowania dziedzictwa firmy, od jej umiejętności produkcyjnych i kunsztu po uznanie dla sztuk pięknych, którymi dzieli się jej założycielska rodzina, Maramoty. Griffiths mówi, że wybrał Berlin na miejsce z kilku powodów, zwłaszcza z zamiłowania do miasta, gdy był student sztuki w Wielkiej Brytanii w latach 80., a także dlatego, że w tym roku przypadała 30. rocznica upadku Berlina Ściana.
Maria Giulia Maramotti, wiceprezes ds. handlu detalicznego w USA w firmie Max Mara, która jest również wnuczką firmy założyciel Achille Maramotti dodaje, że w Berlinie odbyła się pierwsza wystawa Maxa Mary na jej charakterystycznych płaszczach w 2006.
„Pod koniec dnia jest to obecnie jeden z najistotniejszych rynków”, mówi Maramotti. „Berlin ma ciekawą historię kontrastów. Z estetycznego punktu widzenia jest to miasto, które łączy w sobie instytucjonalną XIX-wieczną architekturę stronie, a potem masz niesamowitą nowoczesną architekturę ze wszystkimi możliwymi gwiazdami architekta, o których możesz pomyśleć? z. Jest bardzo podobny do DNA naszej marki, ponieważ szanuje nasze korzenie, a następnie próbuje wprowadzić nowość współczesności”.
Griffiths wykorzystał nie tylko historię miasta, ale także kolekcję Neues Museum, aby zainspirować projekty, które podobnie zawierały oczywiste kontrasty między starożytnością a nowoczesnością. Niektóre z bogato teksturowanych tkanin były wzorzyste, aby wyglądały, jakby miały ciężką patynę, podobnie jak gipsowe ściany muzeum, które zostały opuszczone po wojnie do czasu modernizacji Chipperfielda przywrócenie. Spodnie i kurtki wykończono surowymi brzegami, nawiązując do prezentowanych od stuleci krosien. Nowa kolekcja biżuterii dla Max Mara, we współpracy z projektantką Reemą Pachachi, złożyła hołd ręcznie wykonane prehistoryczne artefakty na wystawie z grubsza młotkowanymi panelami ze złota na naszyjnikach i Kajdany.
Źródło: Daniele Venturelli/Getty Images
Jako ostatni element Griffiths mieszał trójwymiarowe hafty z kwiatów inspirowane porcelanowymi wzorami z Miśni, które produkuje od 1710 r. i wnosił wszystkie nakrycia i wykwintną menażerię zwierząt, które zdobiły stoły obiad.
Źródło: Daniele Venturelli/Getty Images
„U mnie wszystko jest bardzo konkretne” – mówi Griffiths. „Przekłada się to na coś, co można zobaczyć, a potem nosić. Jeśli wybierzemy odpowiednie miejsce i zbudujemy odpowiednią historię, możemy Ci coś powiedzieć. Możemy komunikować się o naszej marce w sposób, który jest trudniejszy do zrobienia, gdy masz swój 20-minutowy slot w Mediolanie Tydzień Mody.”