Lepki stanik uratował mi życie.

Nie przesadzam. Pozwól mi się cofnąć.

Zaledwie kilka tygodni w 2018 roku zaplanowałam weekendowy wyjazd do jednego z moich najlepszych przyjaciół ze studiów. Kiedy ubieraliśmy się do wyjścia, zrobiłam coś, co robiłam wcześniej setki razy — założyłam stanik samoprzylepny. Tym razem jednak, przyklejając go do mojej skóry, Poczułam guzek w prawej piersi. Wydawało mi się to dziwne, zwłaszcza że minęły zaledwie dwa tygodnie odkąd ostatnio założyłam lepki stanik i nie czułam wtedy niczego niezwykłego. Nie przejmowałam się jednak zbytnio i szybko zapomniałam o tym podczas nocy spędzonej na mieście z przyjaciółmi.

Następnego ranka przypomniałem sobie, że poczułem guzek i postanowiłem ponownie sprawdzić, czy nadal tam jest. Uwaga, spoiler: zdecydowanie tak. Znalezienie go również nie wymagało wiele pracy. Mogłam wyczuć guzek, przesuwając palcami po skórze – bez obmacywania i szturchania, jak podczas corocznego egzaminu.

Poprosiłem moją przyjaciółkę – ona jest pielęgniarką – żeby to poczuła. Powiedziała mi, żebym nie panikował, bo to „prawdopodobnie nic”. Ale wiedząc, że jestem hipochondrykiem, ona pomyślałem, że to dobry pomysł, abym poszedł do lekarza w tym tygodniu i zbadał go dla mojego spokoju umysł. Powiedziałem rodzicom, a oni również zgodzili się, że uzyskanie podpisu lekarza pomoże mi się uspokoić. Wszyscy zakładaliśmy, że nie ma mowy, aby guzek mógł być problemem – zwłaszcza ze względu na mój młody wiek (24 lata), brak historii rodzinnej (dosłownie nieistniejącej) i fakt, że pojawiła się z dnia na dzień.

click fraud protection

Położnik powtórzył te uczucia, zapewniając mnie, że nie mam się czym martwić, i dla pewności zlecił wykonanie USG piersi i mammografii. Podczas USG ponownie powiedziano mi, że nie może być ze mną nic złego. Lekarz najpierw wykona USG, a mammografia prawdopodobnie nie będzie konieczna. Wytłumaczono mi, że nie lubią mammografii młodej tkanki piersi, a także dowiedziałam się że gęstość piersi młodych kobiet sprawia, że ​​lekarzom niezwykle trudno jest nawet zobaczyć wszystko.

Ale potem zacząłem się denerwować. Po USG postanowili wykonać mammografię, o której już mi powiedziano, że nie będzie potrzebna. Czekaliśmy z mamą w gabinecie na wyniki mammografii, a pielęgniarka powiedziała nam, że mogą zobaczyć "masa." Mimo to powiedzieli mi, żebym się nie denerwowała, bo nie mogą nic więcej z tego powiedzieć testy.

Następnie zrobiłem biopsję. Mam dość wysoką tolerancję na ból, ale powiem ci, że biopsja nie jest łatwa do zniesienia. Cała moja pierś była posiniaczona i bardzo obolała przez kilka tygodni. W tym momencie byłem trochę zaniepokojony, ale nadal byłem pewien, że wyniki powrócą do normy. W końcu spójrz, ile osób zapewniało mnie, że to „prawdopodobnie nic”.

Możesz sobie wyobrazić mój szok, kiedy dostałem telefon od mojego lekarza. Wyniki badań wykazały, że mam raka piersi.

Jak powiedziałem wcześniej, nie mam rodzinna historia raka piersi. Nie znam nawet osobiście innej osoby, która miała raka piersi. Nie miałam pojęcia o dalszych krokach, ale koordynator opieki piersi w moim szpitalu był niesamowity i przeprowadził mnie przez najbliższe tygodnie po mojej diagnozie. Tamte dni były rozmyte między wizytą a wizytą za wizytą. W ciągu zaledwie tygodnia spotkałam się z moim chirurgiem piersi, moim onkologiem radioterapii, moim lekarzem onkologiem, moim chirurgiem plastycznym i specjalistą od płodności. Wspólnie stworzyli dokładny plan mojego leczenia – było dużo informacji, które trzeba było otrzymać na raz.

Byłem przytłoczony, ale na szczęście miałem mnóstwo wsparcia na każdym spotkaniu. Przyglądanie się, jak lekarze znajdują sposób, by wcisnąć moją mamę, tatę, ojczyma, macochę, narzeczonego i brata do gabinetów, przyniosło mi komiczną ulgę podczas moich stresujących wizyt. Nie czułem się samotny ani przez sekundę.

Moi lekarze ustalili, że chemioterapia będzie pierwszym krokiem w moim planie leczenia. Najpierw musiałam zrobić badania krwi, zrobić echokardiogram, zacząć brać lek, który zachowa płodność i chirurgicznie założyć port. Byłem tak zdenerwowany rozpoczęciem chemioterapii – nie wiedziałem, co się ze mną stanie.

Teraz, podczas mojej trzeciej rundy chemii, fizyczne skutki uboczne są naprawdę do kitu – ale najtrudniejszą częścią jest utrata włosów. Chociaż spodziewałam się utraty włosów, nie spodziewałam się, jak szybko to nastąpi. Moje włosy zaczęły wypadać w dużych kępach około dwóch tygodni po mojej pierwszej chemioterapii. To było dość traumatyczne, więc umówiłam się na przycięcie włosów do ramion; Pomyślałem, że wystarczyłoby przynajmniej na kolejną rundę. Opuściłam salon z uroczym bobem dzięki mojej niesamowitej fryzjerce, która czesała mnie od ponad dziesięciu lat – ale moje włosy ciągle wychodziły. Po drugiej rundzie chemii, moja fryzjerka przyszła do mojego domu, żeby to wszystko odpędzić. Dostałam piękną perukę i jestem podekscytowana eksperymentowaniem z nowymi stylami.

Bycie pozytywnym było tym, co pomaga mi przejść przez ten trudny proces. To i rozpoczęcie mojego bloga.

Kiedy po raz pierwszy zdiagnozowano u mnie, długo i intensywnie szukałam zasobów stworzonych specjalnie dla młodych kobiet walczących z rakiem piersi i – zgadnij co? Niewiele istniało.

Po niezliczonych rozmowach zarówno z moimi lekarzami, jak i przyjaciółmi, stało się dla mnie jasne, że większość ludzi kompletnie nie zdaje sobie sprawy, że może się to przydarzyć każdemu, niezależnie od wieku. Otrzeźwiająca rzeczywistość jest taka coraz więcej młodych kobiet jest diagnozowanych, ale ponieważ mniej niż 5% zdiagnozowanych kobiet w USA są w wieku poniżej 40 lat, większość dostępnych zasobów nie jest dla nas stworzona.

Z tego powodu szybko opracowałem misję, aby podnosić świadomość wśród młodych kobiet. Stworzyłem sieć wsparcia dla moich bliskich i dalekich rówieśników, którzy przechodzą przez to samo. ja zacząłem Komitet Titty Whitty, gdzie piszę bloga, dzielę się szczegółami na temat moich doświadczeń i przekazuję zasoby, które znajdę po drodze. Mam nadzieję, że moja otwartość nie tylko pomoże innym kobietom walczącym z rakiem piersi, ale także zachęci młode kobiety do bycia świadomym swojego ciała i regularnego przeprowadzania samokontroli.

Możesz śledzić moją walkę o whittystittycommittee.com, na moim Instagramie, @alexxwhiitakeri za pomocą hashtagu #WhittysTittyCommittee.