Pamiętam, jak mama po raz pierwszy zabrała mnie do sklepu z odzieżą plus size. Przez lata opierałam się temu progowi, mimo że wyraźnie przekraczałam „zwykłe” sklepy, ponieważ zakupy w dziale grubych pani, jak to nazywałam, miały ochotę przyznać się do porażki. Oznaczało to przyznanie się do tego, że jestem gruba, a gruba jest najgorszą rzeczą, jaką może być nastolatka. Żaden z moich znajomych nie musiał robić zakupów w dziale grubych dam. Naznaczałbym się nie tylko jako niepożądany i groteskowy, ale też inny, co było jakoś jeszcze gorsze. Każdy instynkt podpowiadał mi, że nie będzie odwrotu. To nie była tylko praktyczność krawiecka; to była nowa tożsamość.
Grubi ludzie nie powinni myśleć o sobie jako o grubych. Powinniśmy myśleć o sobie jako o szczupłych ludziach w toku, o wykopaliskach archeologicznych, o więźniach własnego ciała, o tymczasowych porażkach, które pewnego dnia będą ścigać nasze „prawdziwe” ciała. Gdybym zaczął kupować ubrania, które pasowałyby do mojego grubego ciała, musiałbym pogodzić się z tym, że to prawda. Ta myśl była nie do zniesienia.
Przeważnie dawałam sobie radę ze sztruksami ze sklepów z używanymi rzeczami i promocyjnymi koszulkami Microsoftu, które mój tata przynosił do domu z pracy, ale raz na jakiś czas chodziliśmy z mamą do centrum handlowego. Zawsze chciała, żebym była trochę mniej sfatygowana, trochę ładniejsza. Te wycieczki niezmiennie przebiegały w ten sam sposób: po sceptycznych spojrzeniach ekspedientki dawałam się beznadziejnie uwięziona w zbyt małej lalce. sukienka, spocona i płacząca od klaustrofobii i wstydu, a moja mama musiałaby wejść i uwolnić mnie, podczas gdy szwy niezadowolenie. Kiedy wychodziliśmy za drzwi, moja mama błagała mnie: „Czy możemy po prostu próbować w dziale kobiecym? „Nie mogę” – myślałem. „Nie mogę, nie mogę, nie mogę. A jeśli ktoś mnie zobaczył?
W końcu, po jednym szczególnie nieszczęśliwym epizodzie w Gap, ustąpiłem.
ZWIĄZANE Z: Trudni ludzieJulie Klausner jest nieszczęśliwa – i w porządku z tym: „Nie wstydź się w nastroju”
Nasz lokalny Macy swoje ubrania w dużych rozmiarach trzymała w piwnicy, obok mebli. W połowie lat 90. nie było sekcji juniorów, nie było kolaboracji projektantów z fajnymi, grubymi celebrytami, nie było Torrid nawet – po prostu rząd za rzędem falujących spodni, zakurzonych różanych chłopskich bluzek, olśniewających dżinsów i popeliny guziki. Nienawidziłam każdego ubrania w tym miejscu. I byłem w niebie.
Mogłem przymierzyć wszystko, co chciałem, i nie miałem ochoty na cztery kule do kręgli nadziewane prezerwatywą. Nie było pocenia się, płaczu; Nie słyszałem jęczących szwów. Stałem się biegły w wyszukiwaniu w każdym sezonie garści ubrań, które mogłyby być prawdopodobnie noszone przez nastolatka – i raz na jakiś czas znalazłem coś, co nawet uchodziło za wyrażanie siebie. A co najlepsze, robiłem zakupy w towarzystwie innych grubych ludzi. Sprzedawczynie były grube. Nawet manekiny były grube. Wiedziałam, że jesteśmy źle traktowani – odgrywaliśmy smutną pantomimę z wycieczki „normalnej” kobiety do centrum handlowego – ale to było lepsze niż nic, co było tym, co miałam wcześniej.
Źródło: FilmMagic
Według Bena Zimmera Dziennik Wall Street, termin „plus size” został ukuty przez detalistę Lane Bryant w 1922 roku. W minionym stuleciu rynek dużych rozmiarów rozwinął się zarówno pod względem zakresu, jak i wartości, ale nadal funkcjonuje oddzielnie od rynku prostych rozmiarów – to tak, jakby istniały prawdziwe ubrania, a potem są te ubrania ludzi. Ubrania w dużych rozmiarach kosztują więcej, rzadko są modne (nie wspominając już o modnym) i trudniej je znaleźć. Nawet firmy produkujące duże rozmiary często nie noszą ich w swoich sklepach stacjonarnych. Nieliczni sprzedawcy, którzy sprzedają młode, modne ubrania grubym ludziom, rezerwują swoje najlepsze projekty (i znacznie szerszy wybór) do swoich kolekcji o prostych rozmiarach. Grube celebrytki walczą o znalezienie kawałków inwestycyjnych i sukienek z czerwonego dywanu, a przesłanie od projektantów jest głośno i wyraźnie przekazywane: Twoje ciało jest tak niepożądane, że nie chcemy Twoich pieniędzy. Nawet kapitalizm nie może przezwyciężyć fatfobii.
Nic więc dziwnego, że ta arbitralna i sztuczna przepaść między rozmiarami plus i prostymi spotkała się z pewnym luzem w ostatnich latach. Czy nie byłoby lepiej, niektórzy pytają, gdybyśmy wszyscy byli tylko ludźmi? Cóż, tak i nie.
Ashley Graham to najnowsza głośna modelka w rozmiarze plus, która informuje, że skończyła z terminem „rozmiar plus”.
WIDEO: Marka strojów kąpielowych Plus-Size Ashley Graham
„Po prostu myślę, że to powoduje podziały” – powiedział Graham dla Associated Press. „Myślę, że etykietowanie i nadawanie nazwisk kobietom w niektórych kategoriach, ponieważ liczba w ich spodniach tak naprawdę nie prowadzi nas dalej w życiu”.
Zgadzam się z Grahamem: termin dzieli. „Plus size” nigdy nie było określeniem, z którym wiązałem się emocjonalnie czy politycznie, ale służy nieocenionemu celowi na poziomie praktycznym: mówi mi, gdzie mogę, a czego nie mogę robić zakupy. Dzięki niemu wiem, czy wchodzę w przestrzeń, w której poczuję się jak człowiek, czy jak galumfujący parias.
Wyeliminowanie tego terminu nic nie da, chyba że faktycznie znormalizujemy tłuste ciała i znacząco rozszerzymy dostęp otyłych ludzi do ubrań (a co za tym idzie, pełnego i tętniącego życiem życia publicznego). Porzucenie „plus size” tylko utrudniłoby grubym ludziom znalezienie kilku otwartych dla nas miejsc w i tak już rzadkim i demoralizującym krajobrazie.
Tak, w idealnym świecie każdy sklep odzieżowy miałby każdą część garderoby w stopniowanych rozmiarach od bardzo, bardzo małych do bardzo, bardzo dużych. W idealnym świecie kobieta, która nosi rozmiar 32, mogłaby przejrzeć każdy sklep w centrum handlowym i znaleźć coś, co ją zachwyci i dokładnie wyrazi, kim jest na jutrzejszą rozmowę o pracę. Ale obecnie nie żyjemy w tym świecie; żyjemy w tym. Przestanę nazywać siebie kobietą plus size, kiedy świat przestanie mnie tak traktować. Do tego czasu będę z grubymi paniami w piwnicy Macy's.
pamiętnik Westa, Przenikliwy, jest teraz w miękkiej oprawie.
Więcej takich historii znajdziesz we wrześniowym wydaniu W stylu, dostępne w kioskach i na pobieranie cyfrowe Sierpnia 11.