Byłem na trzecim roku studiów, kiedy zdałem sobie sprawę, że właściwie nie muszę nosić spodni, jeśli nie chcę. Mniej więcej w tym samym czasie odkryłem, że im mniej zjem, tym mniej w końcu ważę. Nie zamierzam wysuwać twierdzenia, że obaj byli w jakiś sposób spokrewnieni.
Być może zawsze byłam naturalnie próżna, ale odkąd pamiętam, zawsze było dla mnie ważne, aby być ładną. I jak większość dziewcząt żyjących w kulturze zachodniej, Bardzo szybko nauczyłam się, że jeśli chcę być ładna, to muszę być szczupła. Chuda była piękna, szczupła była idealna, a szczupła była dokładnie tym, czym chciałem być. Niestety moje ciało miało inne plany.
Już w przedszkolu pamiętam, że byłem za duży. O całą głowę wyższy od moich rówieśników, dziewczyny uważały, że jestem brzydka, podczas gdy chłopcy myśleli, że to tylko żart. Jak na ironię, tylko klasowy tyran zaprzyjaźniłby się ze mną, prawdopodobnie dlatego, że byłam jedyną osobą zbyt desperacką na przyjaźń, by przejmować się jego ciągłymi poniżającymi uwagami na temat mojego wyglądu. Szkoła podstawowa była minimalnie lepsza. Nic tak nie utkwi w Twojej pamięci, jak chęć popływania w basenie koleżanki i usłyszenie jej westchnienia bo jesteś za duży, żeby zmieścić się w którymkolwiek z jej ciuchów (skończyłem nosić jeden z T-shirtów jej mamy zamiast).
W gimnazjum byłem nagle niski, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Nie żeby miało to znaczenie przez długi czas, dopóki okres dojrzewania mnie nieźle uderzył, a krótki top Britney i jej biodrowy wygląd naprawdę zaczynały działać. Szybko dowiedziałem się, że najlepiej jest ubierać się w cokolwiek czarnego (faux goth zawsze było bezpieczną opcją dla grubych ludzi takich jak ja, na których można się gapić bez względu na to, co nosiliśmy), a czerń oczywiście wyszczuplała. Łatwiej było wybrać jeden kolor, niż próbować naśladować zalotne pastele i seksowne stroje, które moje szczupłe, o wiele piękniejsze przyjaciółki mogły zaciągnąć. Zawsze lubiłam czerń. Teraz nosiłem go jak mundur.
POWIĄZANE: I Woman opublikowała zdjęcie siebie w pieluszce i to wstrząsające mity na temat macierzyństwa
Kiedy w końcu skończyłam studia, byłam przerażona studiami. Nie dlatego, że odejdę od rodziców, nie z powodu zajęć, na które będę chodził, ani dlatego, że nie sądziłem, że poradzę sobie z dorosłością. Bałam się przytyć.
Słyszałem to wszystko.
Nie uprawiasz żadnych sportów? Przytyjesz.
Bierzesz kilka zajęć online? Przytyjesz.
Będziesz robić wszystkie swoje własne zakupy spożywcze? Przytyjesz.
Znowu byłem przerażony. Obietnica złowrogiej Piętnastki Pierwszego Nowicjusza spadła na mnie jak przekleństwo. Przysiągłem, że będę patrzył na jedzenie jak jastrząb i chociaż nigdy wcześniej nie byłem wysportowany, zamierzam zmusić się do codziennego biegania.
Oczywiście biegi nie trwały długo, ale dość szybko udało mi się zrzucić około 20 funtów. Wynikało to głównie z faktu, że w tym czasie nie posiadałem samochodu i chodziłem wszędzie, gdzie chciałem, w tym 45 minut na zajęcia i z powrotem dwa razy w tygodniu. Ale nadal czułem się niewidzialny, obcy w małym miasteczku. Praca na pół etatu w sklepie z narzędziami niemal całkowicie wygnała mnie w świat dżinsów i T-shirtów.
Zrobiłam małą przerwę między drugim i młodszym rokiem studiów iw tym czasie całkowicie zafascynowała mnie niszowa moda, którą odkryłam w Internecie. Ten styl absolutnie pożądał wszystkiego, co typowo kobiece: pełnych spódnic, koronek, perfekcyjnie ułożonych włosów i wypielęgnowanych paznokci. Byłem absolutnie zakochany. Miałem na tym punkcie obsesję. Od lat nie nosiłam sukienki i nagle tylko o tym mogłam myśleć.
Na Boże Narodzenie w tym roku ciocia kupiła mi mój pierwszy „strój”. W momencie, w którym go założyłem, poczułem się przemieniony. Spojrzałem w lustro i chociaż wciąż byłem tylko sobą… kędzierzawe włosy i nagą twarz, byłem też kimś innym. Byłam kobieca i delikatna. Być może mogłabym być piękna.
Powrót do szkoły był inny. Miałam nową pracę w sklepie odzieżowym i nagle mogłam nosić spódnice każdego dnia, gdybym chciała (i tak zrobiłam). Ślęczałem nad magazynami internetowymi, studiowałem modele przypominające bajki i bardziej niż kiedykolwiek pragnąłem być taki jak one. Nie wydawali się nawet ludźmi, owinięci warstwami różowego szyfonu i kryształów Swarovskiego.
POWIĄZANE: Pomaganie ludziom w utracie wagi jest częścią mojej pracy i zmagam się z nią każdego dnia
Naprawdę nie mogę powiedzieć, czy kiedykolwiek naprawdę istniał punkt krytyczny, który nagle rozpalił moje zaburzenia odżywiania, ale moja nowo odkryta obsesja na punkcie ubrań była na najwyższym poziomie. Nie można było znaleźć tych misternych, filigranowych sukienek i spódnic nigdzie poza Internetem, więc śledziłam eBay i witryny z odzieżą używaną. A ponieważ ta moda narodziła się w Japonii, najczęściej sukienki, których najbardziej pożądałam, nie pasowałyby do nikogo większego niż rozmiar dwa.
Postanowiłem dać sobie cel. Mając 5'4 ", celowałem w 109 funtów, tylko 0,2 więcej niż niedowaga, jak podano w skali BMI. Miałem około 113 funtów, kiedy mój okres się skończył, ale nadal nie mogłem wcisnąć niczego mniejszego niż rozmiar cztery. Dżinsy i spodnie stały się największym wrogiem, a moja życiowa obsesja na punkcie brzucha i bioder wzniosła się na nowe wyżyny.
Odmówiłam noszenia czegokolwiek, co oddałoby mój prawdziwy kształt. Jardy materiału ukryły moją sylwetkę i pomogły mi zapomnieć o moim niezgrabnym brzuchu i chwiejnych udach. Przymierzanie spodni nieuchronnie skutkowałoby całkowitym przełamaniem frustracji i nienawiści do siebie. Nieważne, ile schudłam, ile par spodni przymierzyłam, zawsze czułam się jak nadziewana kiełbasa, moja uda i łydki uwięzione w sztywnym, bezlitosnym materiale, a mój ociężały żołądek spływał mi wokół pasa, gdy siadałem w dół. Kiedy osiągnąłem 91 funtów, poszedłem na terapię ambulatoryjną.
To wszystko było niecałe cztery lata temu.
Wiele osób myśli, że jeśli ktoś, kto kiedyś był chory, nie powraca do wcześniejszych zachowań, to jest w porządku. Albo jeśli ktoś z zewnątrz wygląda zdrowo i nauczył się ponownie uśmiechać, jest uzdrowiony. Niestety, tyle samo osób wie, że to nieprawda.
Chociaż nie ograniczam już kalorii i podjąłem zdrową formę ćwiczeń, które naprawdę lubię, są pewne części mojego zaburzenia, z których nigdy w pełni się nie zrezygnowałem. Ruch pozytywny dla ciała pomógł mi zdać sobie sprawę, że ludzie każdego wzrostu potrafią być piękni, więc nawet gdy kilogramy nagromadziły się z powrotem, miałam nadzieję, że może ja też będę jednym z nich.
Od kilku lat mam szczęście pracować w środowisku, które jest bardzo zrelaksowane w kwestii tego, co noszę. Sukienki i spódnice pozostały moim podstawowym elementem i nawet kiedy miałam wolny dzień, przynajmniej nie musiałam się martwić, że mój pasek będzie mnie karał za drugą porcję ciasta. Mam dokładnie jedną parę dżinsów, kupioną tylko dlatego, że desperacko chciałam pojeździć konno, ale nie po wyczerpującej, wywołującej krach podróży na zakupy z moim ówczesnym chłopakiem.
Dżinsy i spodnie są tak podstawowym elementem garderoby wielu ludzi, że wydają się nie rozumieć, kiedy próbuję wyjaśnić, dlaczego tak bardzo ich nie znoszę. W związku z rosnącą popularnością spodni do jogi i legginsów, zachęcano mnie do wypróbowania ich jako wygodniejszej, podobnej do piżamy alternatywy.
NIE SĄ JAK PIŻAMY.
Niestety, dotarłem do punktu w mojej karierze, w którym gołe nogi nie są już opcją i właśnie tam utknąłem. Piękne ubrania, jakkolwiek płytkie, były ogromnym elementem w radzeniu sobie z moim ponad 90-kilogramowym ciałem. Chociaż mogę nie czuć się piękna, mogę czerpać pociechę ze świadomości, że moje ubrania są.
POWIĄZANE: Dlaczego już nie nazywam dojrzałych kobiet „dziewczętami”
Zdaję sobie sprawę, że dla wielu kobiet spódnice i sukienki są wrogiem, a spodnie są opcją wyrównawczą. I szczerze mówiąc, jest to tak powszechne w zachodnim społeczeństwie, że prawdopodobnie dlatego mój problem ze spodniami jest postrzegany jako taki żart. Ale tam, gdzie inne osoby znajdują autorytet w dżinsach, ja czuję się jak w pułapce. Zamiast tego, spodnie sprawiają, że czuję się brzydka. Spodnie sprawiają, że czuję się niekomfortowo fizycznie. Spodnie sprawiają, że czuję się bezsilny.
Ale nie mogę się wiecznie ukrywać. Nie tylko dla utrzymania pracy, zdaję sobie sprawę, że realistycznie nie mogę nosić sukienek w nieskończoność. Może to tylko kolejny aspekt mojego zaburzenia odżywiania, a może to zupełnie niezwiązany problem.
Tak czy inaczej, jest to przeszkoda, którą muszę pokonać i być może pomoże mi w drodze do tego, by pewnego dnia czuć się wystarczająco, bez względu na to, co mam na sobie.