Kiedy ostatni raz czułeś się naprawdę usatysfakcjonowany finałem serialu? Czy to było, gdy Mr. Big przybył do Paryża, by uratować Carrie Bradshaw, czy Rachel opuściła Paryż, żeby być z Rossem? (Jeśli tak, w obu przypadkach, proszę rozważyć ponowne odwiedziny.) Może to było Soprano zaskakująco blednie do czerni w środku rodzinnego obiadu – bez akcji, bez schludnych ukłonów. To zakończenie spłaca zaangażowanie fanów w serial, mówiąc: Możesz mieć to na zawsze. Możesz się nad tym zastanawiać. Ponownie odwiedź tę rodzinę i przekształć to, co Twoim zdaniem dzieje się z nią przez lata. Schludny i schludny finał — jak Wielkie małe kłamstwa Sezon 2 — nie oferuje takich przysług. Zamiast tego dostarcza podsumowanie, które określa odpowiedź na wszelkie możliwe pytania. A co to za zabawa?
Byłem wśród zagorzałych fanów finału pierwszego sezonu, którzy nie mogli znieść myśli, że już nie będzie BLL. Tweetowaliśmy, publikowaliśmy na Facebooku, błagaliśmy o więcej i dostaliśmy. Z bonusem Meryl Streep. Cokolwiek zrobiliśmy, żeby na to zasłużyć, wciąż nie wiem.
Ale to, co czuliśmy, przypominało ostatni sezon Gra o tron: kara za naszą chciwość.
Dlaczego nie moglibyśmy po prostu pozwolić, by było to otwarte? Dlaczego potrzebowaliśmy odpowiedzi na każde pytanie, każdą fabułę tak doskonale powiązaną, że nawet oglądanie jej było dla nas krępujące?
Konsensus pod koniec Gra o tron było to, że scenarzyści dali nam męczący krok po kroku, gdzie znajduje się każda postać, gdy fani byli głodni kolejnych zwrotów akcji, zwrotów akcji i podniecenia. Zamiast tego Cersei została przypadkowo zmiażdżona przez skały, a postać wpatrująca się w drzewo, która miała nic wspólnego z resztą fabuły, stając się w jakiś sposób u władzy na zawsze. Żaden kamień nie został obrócony, żadna ciężka metafora nie została użyta.
A jeśli chodzi o Wielkie małe kłamstwa? Oto odnowienie przysiąg, które zostały złamane między Edem i Madeline (cycata pani, która odwróciła uwagę jako nic więcej). Oto zjednoczony front — kobiet, które na początku ledwo się o siebie troszczyły, napięcie, które nas sklejało na początku serii — maszerowanie na komisariat policji, by skonfrontować się z ich największym kłamstwem. To, zaraz po bitwie o opiekę nad Celeste, która wydaje się być zgrabnym zwycięstwem, mimo że natychmiast byłaby zagrożona przez jej przykrycie, aby ukryć morderstwo. Oto przerażona ofiara gwałtu, która uprawia miłość, a wszystkie dzieci jej gwałciciela bawią się razem, przywrócone czujnym oczom swoich prawowitych opiekunów. Oto słuszny gniew Renaty Klein, gdy w końcu mówi wystarczająco dużo swojemu komicznie złemu mężowi, a następnie Bonnie uwalnia swojego wystarczająco dobrego, aby zamiast tego odnaleźć siebie. Światła zostały włączone, a pod łóżkiem nie ma już potworów. W rezultacie nie ma o czym rozmawiać.
Takie zakończenie zabiera najlepszą część serialu: to, że była to szalenie fascynująca historia pozostawiona podniecająco otwarta. Pamiętaj, że miała to być seria limitowana. Być może powinien był pozostać ograniczony. Było kilka przypadków zapowiadania, które wydawały się oznaczać kłopoty dla Piątki (Jane zaangażowanie chłopaka w policję, złowieszcze sceny utonięcia, tego detektywa wciąż ciężko pracującego w tle), które stają się sporne z finałem, który wypala każdą dziurę. Albo się liczyli, albo nie i teraz wiemy.
Jako wirusowy wątek na Twitterze, a potem Czas magazyn wskazał, istnieje niewielka szansa, że którejkolwiek z tych kobiet groziłoby więzienie za śmierć Perry'ego. Niezależnie od tego, czy poszli na policję, czy nie, to nie system sprawiedliwości postawił ich przed sądem, ale dramat w sobie i między sobą. Pod koniec pierwszego sezonu mogło się to potoczyć w obie strony. Kłamstwo zjadłoby ich żywcem lub spakowaliby je ze stoickim spokojem, prosperując na pięknych urwiskach Monterey. Cóż to byłby za prezent dla fanów, gdybyśmy mogli dyskutować do końca czasu, gdyby Bonnie się złamała i oczyściła, gdyby Madeline była egocentryczne wtrącanie się w jakiś sposób sprowadziłoby to wszystko wokół nich, albo Celeste kiedykolwiek połączyłaby ręce z Jane i wyciągnęłaby z tego braci ich chłopcy. Pokazując nam oczyszczające przyznanie się Bonnie do matki; Potężna scena sądowa Celeste, w której wyjaśnia w miażdżących szczegółach (i wideo) ból, który spowodował jej mąż; przedstawiając matkę Perry'ego jako nowego demona i równie czysto odesłać ją; show dało nam szczęśliwe życie, o które nikt nie prosił. Trochę jak Madeline i Ed.
Co nie znaczy, że występy w tym sezonie są potęgą. Osobiście poprowadzę kilka załamań Laury Dern, gdy Renata Klein przez resztę czasu poddawała się różnym „nastrojom”. Meryl Streep wcieliła się w osobę tak manipulującą i niepokojącą, że z łatwością można sobie wyobrazić, jak materializuje się w ciele i powoduje wszelkie osobiste spustoszenie. Zoe Kravitz torturowane emocje, gdy Bonnie prowadziła od początku do końca. Nicole Kidman i ta scena sądowa, mój Boże. I Reese Witherspoon, grając z Adamem Scottem i jej dwiema córkami, przedstawił prawdziwą i wzruszającą relację o próbie naprawienia tego, co nieodwołalnie spieprzyłeś. Oglądanie każdego z tych przedstawień było przyjemne, może nawet oczyszczające. Ale to nie było satysfakcjonujące. Miałeś wrażenie, że dostajesz dokładnie to, o co prosiłeś, a potem zdajesz sobie sprawę, że nie powinieneś prosić.
To, że mamy dostęp do wszystkich pisarzy telewizyjnych i showrunnerów za pośrednictwem mediów społecznościowych, nie oznacza, że muszą słuchać naszych chciwych żądań. Twórcy Wielkie małe kłamstwa po raz pierwszy zrobił coś wspaniałego, bazując na materiale źródłowym książki Liane Moriarty. Gdybyśmy tylko byli z tego wystarczająco zadowoleni.
POWIĄZANE: Gwiazdy Wielkie małe kłamstwa Mają wiele do powiedzenia — o sobie nawzajem
A potem mogli zrobić dosłownie wszystko z tą obsadą, ekipą i budżetem, zamiast rozciągać Wielkie małe kłamstwa fabuła na wymyślony drugi sezon. Takich jak: Uruchom ponownie Zachodnie skrzydło z Meryl Streep jako prezydentką podobną do Elizabeth Warren, Laura Dern jako jej twarda gadająca żona, która czasami dostaje kampania w tarapatach, a Reese Witherspoon jako szef sztabu z serca, który jest tutaj, aby utrzymać administrację relatywny. A może po prostu daj nam spinoff Renaty Klein, ponieważ nie ma kobiety w Ameryce, która nie mogłaby użyć więcej tych memów.
Ale brakuje tych dwóch snów o fajkach? Mówię, że mamy już dość Piątki Monterey. Właściwie myślę, że cały drugi sezon był zbyt dobrą rzeczą.