Rainesford Stauffer jest pisarzem i autorem Zwykła epoka: odnalezienie własnej drogi w świecie, który oczekuje wyjątkowych, już dostępny.

Ostrzeżenie dotyczące treści: poniżej znajdują się opisy zaburzonych nawyków żywieniowychi niska waga.

Pierwszy raz, gdy po prysznicu spojrzałam w zamglone lustro w łazience i policzyłam kości w moim mostku, to nie dlatego, że chciałam być idealna. Byłam nastolatką, zagubioną, wschodzącą dorosłą osobą, która wisiała na własnej wartości na tym, jak luźno zwisał jej trykot; młodą osobę, która zaledwie kilka lat później zda sobie sprawę, że będzie musiała odczepić swoje poczucie dostateczności od marzeń o byciu tancerką i zamiast tego stać się kimś innym.

Moje ciało było narzędziem mojej kontroli — ilustracją, którą byłem na torze, że byłem robić coś, i, być może najbardziej złowieszczo, że byłem… robienie czegoś dobrze. Im mniej jadłem, tym bardziej się stawałem: stałem się kimś, kto pogoni za marzeniami, kimś, kto żyje ideałami rzeczy, za którą gonią. Przez pewien czas balet był dla mnie wyznacznikiem dostateczności. Moje chwiejne poczucie siebie podniosło się i upadło wraz z tym, co wydarzyło się w studiu, jak wyglądałem w lustrze. To było puste uczucie, nigdy nie czułem się dość – że gdybym tylko mógł się tam dostać, czułbym się pełny, a co za tym idzie, spełniony.

Ale gdy dorosłam, a marzenia się zmieniły, dążenie do bycia „wystarczająco” pozostało. Był tam za każdym razem, gdy chciałem być akceptowany, lubiany; za każdym razem, gdy robiłem kieliszek, nie chciałem, żeby ktoś błagał mnie, żebym wszedł do głośnego baru, a moja rodzinna historia alkoholizmu krąży mi w głowie; za każdym razem żwawo zgadzałem się na niepłatną pracę w nadgodzinach, bojąc się, że zostanie zastąpiony przez kogoś, kto powie tak bez wahania; za każdym razem opuszczałem spotkanie towarzyskie i zastanawiałem się, czy nie jestem wystarczająco towarzyski; za każdym razem dostawałem złą ocenę i zastanawiałem się, czy naprawdę się starałem. Nieustannie zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będę wystarczająco ładna, wystarczająco inteligentna, wystarczająco silna, wystarczająco opanowana, wystarczająco razem, wystarczająco dobry by w końcu przestać ważyć swoją dostateczność na szalach perfekcjonizmu.

Tymczasem kapitalizm kocha perfekcjonizm; uwielbia to uczucie ciszy, które ty są jedynymi, którzy są w tyle, którzy przegrywają, którzy są gorsi. Bo jaka jest naturalna reakcja? Pracować ciężej. Robić więcej. Gonić „dosyć”.

Kiedy przeprowadzałem wywiady z ekspertami i dwudziestoma kilkoma osobami do mojej książki, Zwykły wiek, plątanina między perfekcjonizmem a chroniczną niedoskonałością była tak ciasno spleciona, jakby nasza przeciętne, zwyczajne i w porządku jaźnie były tak postrzępione jak dziesięcioletnie bluzy z tyłu naszego szafy.

Z dala od wyselekcjonowanych fantazji o doskonałej jaźni słyszałem pragnienie ludzi, by być „doskonałymi”, ale nie w sposób, w jaki przywykliśmy to widzieć — bez skazy ciała, przygody i życie na Instagramie w przeciwnym razie. Zamiast tego raz po raz słyszałem echa doznań, które określały moją młodą dorosłość, ale nigdy nie wiedziałem, jak wyrazić: kiedy będę wystarczająco dobry? Czyje standardy staram się w ogóle spełnić?

Próba spełnienia tych standardów rozłupywała mnie na pół.

Perfekcjonizm i bycie kobietą

Źródło: dzięki uprzejmości

Te wzorce doskonałości — te wskaźniki, za pomocą których możemy zmierzyć, czy jesteśmy wystarczająco — są zarówno podstępne, jak i jawne. Mamy ideały piękna, które historycznie koncentrują się na białych, młodych, szczupłych, sprawnych osobach i „standardach zdrowia”, które tak głęboko się z nimi pokrywają. Przesłanie jest takie, że jest tylko jeden rodzaj „dobrego” ciała — toksyczne wiadomości, o których wiemy, że są farsą. Są portrety idealnych dziewczyn i idealnych kobiet i idealne matki, nigdy nie grzechotały, zawsze bez wysiłku i nieskończenie gotowy, aby być gotowym na wszystko, robiąc wszystko.

POWIĄZANE: Tess Holliday udowadnia, że ​​anoreksja nie zawsze wygląda tak samo

Jakakolwiek jest twoja tożsamość, istnieje archetyp tego, co ty powinnam być, zilustrowane przez standardy społeczne również zakorzenione w białej supremacji. W sposobie, w jaki omawia się perfekcjonizm – i nasze idee perfekcji – kryje się nawet rasizm. Jak dr Alfiee M. Breland-Noble, którego praca koncentruje się na angażowaniu zmarginalizowanej młodzieży i umożliwianiu jej dbania o swoją zdrowie psychiczne, powiedział mi w rozdziale o perfekcjonizmie Zwykły wiek, perfekcjonizm zakorzenia się w marginalizowanych młodych ludziach, ponieważ „musisz być pięć razy lepszy, aby być branym pod uwagę za połowę ceny”.

Tymczasem kapitalizm kocha perfekcjonizm — uwielbia milczenie, które ty są jedynymi, którzy są w tyle, którzy przegrywają, którzy są gorsi. Bo jaka jest naturalna reakcja? Pracować ciężej. Robić więcej. Gonić „dosyć”. Badacze perfekcjonizmu napisał o tym kilka lat temu, wyjaśniając, „w ciągu ostatnich 50 lat zainteresowanie społeczne i odpowiedzialność obywatelska były stopniowo niszczone, zastąpione przez skupienie się na interesie własnym i konkurencja na rzekomo wolnym i otwartym rynku”. Innymi słowy, nie chodzi tylko o to, czy użyć filtra, czy uwzględnić swoje wady, czy też czy prawdziwe życie pasuje do Twojego #bestlife na Instagram. Perfekcjonizm — który chronicznie nigdy nie czuje się wystarczająco — jest osadzony w naszych strukturach społecznych, szkołach, miejscach pracy i systemach, wpływając na ludzi w różny sposób w zależności od ich okoliczności. Ta presja również wzrosła w ciągu ostatnich kilku lat.

Nasze wypaczone ideały tego, co w ogóle oznacza perfekcjonizm, są również powiązane z klasą i ekonomią – zbyt mocno wiąże się z tym, co my uważać za „dobre”, „godne”, „piękne”, „odnoszące sukcesy”, „zdolne” i milion innych przymiotników, które nasze społeczeństwo uważa za cnoty. I oczywiście istnieje narracja bohatera, która przenika amerykańskie społeczeństwo: że całe napięcie, walka i poświęcenie uczynią nas godny. Pracowałem, aby stać się godnym na role w baletach, mierząc, jak bardzo jestem chudy; Pracowałem do wyczerpania, aby być godnym odpoczynku. Rozmawiałem z dziesiątkami dwudziestu kilku osób, które wyartykułowały własne — w niektórych przypadkach znacznie bardziej przerażające — wersje tego samego.

POWIĄZANE: Jak to jest mieć syndrom oszusta dotyczący choroby psychicznej

Słyszałem, jak ludzie opisują utratę przyjaciół przez samobójstwo lub uzależnienie, zastanawiając się, czy mogliby kogoś uratować, gdyby byli wystarczająco. Słyszałem o utraconych pracach, które oznaczały utratę opieki zdrowotnej i czynsz, zastanawiając się, czy bycie… lepszy w pracy zmieniłoby ich los. Słyszałem o ludziach walczących o poczucie, że robią wystarczająco jako opiekunowie, przyjaciele, jako istoty ludzkie. Patrząc przez ten obiektyw, nie jest to pojęcie powierzchowne. To taki, który istnieje w tym samym kontekście strukturalnym, który definiuje nasze społeczeństwo: im wyższe standardy, koszty życia i rosnące oczekiwania, tym bardziej staramy się je gonić. Następnie, zamiast przedstawiać te rzeczy jako kryzysy strukturalne, uwewnętrzniamy je jako indywidualne wady. Co by się stało, gdyby wszyscy mieli potrzebne zasoby i nie czuli się zmuszeni do spełnienia niemożliwych do spełnienia wymagań? Co by było, gdybyśmy uwolnili się od idei, że w ogóle istnieje idealna wersja nas samych – co by było, gdybyśmy nie po prostu nie przyjęli spełniania niemożliwych standardów, ale całkowicie je zdemontowali?

Umieszczanie swojej wartości w swoim przyszłym ja zakłada, że ​​pewnego dnia będziesz kimś, kim warto być.

I oczywiście perfekcjonizm jest przedstawiany jako problem z ty — jesteś jedynym, który nie mógł sobie poradzić, jedynym, który został odrzucony i jedynym, który może to naprawić. Im bardziej moje zaburzenia odżywiania się odwracały, tym mocniej się trzymałam. Pomyślałem o moim najlepszym scenariuszu. W książce piszę: „Gdybym miał jakąkolwiek wartość, istniała ona w „jeśli”. To mroczny rodzaj nadziei; umieszczanie swojej wartości w swoim przyszłym ja zakłada, że ​​pewnego dnia będziesz kimś, kim warto być. to prawda, że ​​nadal się to czuje — ale ten wstyd tylko wskazuje, jak ważne jest zniszczenie hiperindywidualizmu, na którym opiera się perfekcjonizm na. Nie tylko otwieramy się na porażkę. To otwieranie idei, że być może pomaganie sobie w zaakceptowaniu, że jesteśmy wystarczająco tacy, jak jest, oznacza patrzenie na te jaźni, a nie wersje, o których nam powiedziano, że mają mieć znaczenie, w które mamy się przekształcić, które mamy zarobić.

Otóż ​​mój perfekcjonizm nie wygląda na to, że struga moje ciało wbrew jego woli, ale trwa. Przejawia się w myśleniu, że moje uczucia nie są „wystarczająco duże”, aby mieć znaczenie, że nie „zrobiłam wystarczająco”, by poświęcić czas dla siebie. Potrzebujemy zmian strukturalnych, aby naprawdę rozwikłać ideę, że nikt z nas nie wystarczy, ale znalazłem pocieszenie w słuchaniu, w jaki sposób inni ludzie pracowali, aby oderwać swoje życie i siebie od perfekcjonizm: Wyznaczone „sesje chwalenia się” z przyjaciółmi, aby celebrować małe rzeczy, które poszły dobrze lub sprawić, że ktoś jest dumny, poświęcając czas i energię na sprawy, które istnieją poza tobą, spuszczanie czujności do przyjaciela lub terapeuty, publikowanie listów z odmową w mediach społecznościowych, sporządzanie listy dobrych cech, które nie wiążą się z osiągnięciami, ambicjami, a nawet marzeniami.

Cały czas myślę o moim przestraszonym i chudym nastolatku — widzę jej oczy wpatrujące się we mnie w lustrze, a w nich wszystkie zmartwienia o dostatek: jak mogłaby być wystarczająco dobra do baletu? A po „porażce” komu lub czemu mogłaby wystarczyć? Bez powodu opowiadałem jej o torcie czekoladowym w pudełku w dni powszednie po południu; Powiedziałbym jej, że najważniejszą rzeczą, jakiej nauczyłaby się jako młoda osoba dorosła, jest próbowanie mniej aby stać się wystarczająco dobrą i skupić się na tym, jak wnosić dobro w inne rzeczy. Powiedziałbym jej, że teraz jemy, kiedy jesteśmy głodni, i chociaż wciąż możemy czuć się mniej, teraz zastanawiamy się, co oznacza „mniejszy”. Szeptałem jej, gdy trzymała się drążka baletowego, by pozostać wyprostowaną, że jej życie i ona będą skażone, a serca będą zostanie złamana i wydarzy się tragedia, i około miliona rzeczy, które zrobi i zrobi źle, i dziesiątki standardów, których nie zrobi spotykać się. I powiedziałbym jej, że w jakiś sposób jej zwykłe życie wciąż wydaje się strasznie pełne – jakby dosyć.