Nieco ponad pięć lat temu wszedłem w jeden z najtrudniejszych okresów w moim życiu. W wieku 28 lat zostałem dyrektorem wykonawczym Czarny Sojusz na rzecz Sprawiedliwej Imigracji (BAJI) — organizacja non-profit, która służy czarnym imigrantom i uchodźcom, należącym do najbardziej pokrzywdzonych populacji w kraju — która była na minusie. Mniej więcej w tym samym czasie, z przerażenia i frustracji, założyłem coś, co stało się jedną z największych platform praw człowieka XXI wieku, Black Lives Matter.
Black Lives Matter pojawiło się po tym, jak dowiedzieliśmy się o uniewinnieniu George'a Zimmermana, który zastrzelił 17-latka Trayvon Martin, niewinny chłopiec spacerujący po swojej dzielnicy na Florydzie uzbrojony tylko w Skittles i Arizona Iced Herbata. W tym czasie mój najmłodszy brat miał zaledwie 14 lat i byłem zniesmaczony, że dowie się, jak zdewaluowane było życie czarnych w tym społeczeństwie. Najpierw płakałem, potem zakasałem rękawy, skontaktowałem się z współzałożycielami, Alicią Garzą i Patrisse Khan-Cullors, i zabrałem się do pracy.
Zacząłem od zaprojektowania strony internetowej w żółto-czarnej kolorystyce (żółta, moja ulubiona, reprezentująca słońce i radość, oraz czarna bo, no wiesz). Następnie zaprosiliśmy różne organizacje zajmujące się sprawiedliwością społeczną do współtworzenia bloga, prosząc o: podziel się swoimi doświadczeniami na temat tego, dlaczego czarne życie jest dla nich ważne i co zamierzają zrobić, aby chronić im. Stworzenie platformy i użycie hashtagu nadało ruchowi głębsze znaczenie i zachęciło ludzi do robienia czegoś lokalnie, zachęcając ich do działania off-line. Niestety, w miarę jak miało miejsce więcej przypadków niesprawiedliwości rasowej, Black Lives Matter stało się naszym hasłem, naszą platformą. Czy wiedziałem, że będzie tak duży? Nie, ale chciałem, żeby tak było. Zawsze chciałem być częścią czegoś większego niż ja, czegoś, co przekształciłoby nasz świat w taki, na jaki zasługujemy.
POWIĄZANE: „Wierzę, że przezwyciężymy”: Dlaczego legendarny działacz praw obywatelskich John Lewis jest optymistą
Od uruchamiania stron internetowych po wzywanie organizatorów i mobilizowanie się w solidarności ze społecznościami w Ferguson w stanie Missouri, po śmierci Michaela Browna, zawsze coś się działo. Podczas gdy ten ruch znajdował swoje nogi, ja ciągnęłam przez całą noc, próbując zebrać fundusze dla organizacji, a także prowadzić delegacje do Waszyngtonu i do granicy amerykańsko-meksykańskiej, podróżuj za granicę, aby opracowywać strategie z partnerami na całym świecie, koordynować rajdy i konferencje prasowe, raporty prowizyjne we współpracy z takimi jak New York University, zajmują się sprawami menedżerskimi i tak wiele jeszcze.
Szybko stało się to za dużo, nie tylko dla mnie, ale także dla innych członków mojego zespołu. Po kilku latach w takim tempie jedna z moich najbliższych koleżanek wypisała się z powodów rodzinnych, druga ze względu na stan zdrowia. Poczułem potrzebę zastanowienia się nad własnym obciążeniem pracą i metodami radzenia sobie ze wszystkimi obowiązkami dyrektora. Pracując dla mojej społeczności na skrzyżowaniu Black Women Lead i Black Girl Magic, czułam, że muszę to wszystko zrobić. A będąc córką imigrantów i czując wewnętrzną presję, że trzeba za wszelką cenę odnieść sukces, nie mogłam pozwolić, by poświęcenia moich rodziców poszły na marne. Wiedziałem jednak, że muszę się cofnąć, aby dostosować się do rzeczywistości moich ograniczeń. Tempo zaczęło zbierać osobiste żniwo.
Na początek nie dbałem zbyt dobrze o swoje zdrowie. Przeszedłem standardową operację stopy, ale nie zagoiła się prawidłowo, ponieważ zbyt wcześnie ją popchnęłam. Nie spałem tyle, ile powinienem. ja też mam bardzo przygnębiony podczas umawiania się z facetem, który był doskonały na papierze, ale okazał się toksycznym, agresywnym emocjonalnie partnerem. Nie rozpoznałem go, dopóki nie byliśmy rok temu, ponieważ byłem w trybie overdrive. Gdybym był w lepszym rytmie, pomyślałbym: „O nie, dlaczego tolerujesz ten nonsens? Musisz być w zdrowszym związku”.
Zacząłem też zauważać, że tęskniłem za ślubami przyjaciół i ceremoniami nadania imion. Byłem tak wciągnięty w walkę, że kiedy mieli coś wspaniałego do uczczenia, leciałem gdzieś indziej. Nie chciałem być tą osobą. Ważnym punktem zwrotnym był moment, w którym jedna z moich najlepszych przyjaciółek miała właśnie rodzić i poprosiła mnie, żebym do niej przyjechał, i to zrobiłem. Uświadomienie sobie, że nie muszę od razu odpowiadać na to, co działo się na świecie w tamtym czasie, było swobodne i że faktycznie miałem jakąś agencję. Wymyśliłem sposób, żeby być z nią przez 10 dni. Dziecko, mój chrześniak, przyszedł dopiero później, ale dobrze się bawiliśmy. Możesz stracić z oczu to, co jest ważne, kiedy angażujesz się wyłącznie w pracę i nie myślisz o tym, dlaczego się za nią kryje.
POWIĄZANE: Gdzie idziemy stąd, według Time's Up President Lisa Borders
Po dokonaniu inwentaryzacji mojego życia, zaczęłam zagłębiać się w nauki feministki i działaczki na rzecz praw obywatelskich Audre Lorde. Jednym z jej najgłębszych cytatów jest: „Dbanie o siebie nie jest pobłażaniem sobie. To instynkt samozachowawczy, a to jest akt wojny politycznej”. Wziąłem to sobie do serca. Wiedziałem, że aby wytrzymać burzę i przyjąć cięższy nakład pracy, muszę być dla siebie bardziej łaskawy.
Chociaż wydaje się, że każdego ranka budzimy się z powodu jakiegoś nowego skandalu lub kryzysu, to jak zareagujemy, jest naszym wyborem. A w naszej odpowiedzi jest prawdziwa siła. Nasza odpowiedź może być życiodajna lub wysysająca życie. Często czuję się tak, jakbym balansował między nimi. Ale oto, co mogę zaoferować jako radę: wykonuj pracę z miejsca radości. Znajdź swoje zaangażowanie w miłości do siebie i innych członków swojej społeczności. Trzymaj rodzinę (niezależnie od tego, czy została wybrana, czy w inny sposób) blisko. To są remisy, do których musisz się odwołać, gdy robi się ciężko. Odżywiaj swojego ducha tak bardzo, jak to możliwe, czy to poprzez modlitwę, czy medytację. Poświęć trochę czasu na ćwiczenia lub po prostu marzyć. Pozostań w kontakcie z ludźmi i rzeczami, które sprawiają Ci radość.
Moja praca to nie tylko praca; to zobowiązanie, styl życia, dyscyplina. Poświęcenie czasu dla siebie, tak jak ostatnio podczas podróży do Ghany z przyjaciółmi, oznacza, że mogę napełnić bak i kontynuować misję. Teraz, pięć lat później, Black Lives Matter ma oddany personel, który zajmuje się codziennymi obowiązkami, a ja i moi współzałożyciele jesteśmy rzeczniczkami. Nadal jestem dyrektorem wykonawczym BAJI, ale wkrótce planuję wycofać się i napisać swoją pierwszą książkę. Po prawie dekadzie bycia liderem, zastanawiam się, jak mogę zatrzymać się, by zastanowić się nad tym, czego się nauczyłem i podzielić się tym w nowy sposób. Świadomość, że pozwalam się zmienić dzięki tym lekcjom, oznacza, że naprawdę szanuję siebie i swoją społeczność. I za to jestem wdzięczny.
Więcej takich historii znajdziesz w marcowym wydaniu W stylu, dostępne w kioskach, na Amazon i dla pobieranie cyfrowe luty 15.