Dorastałem w środowisku pełnym testosteronu. Mój ojciec i dziadek byli dumni z tego, że nauczyli mnie wszystkiego, co wiedzieli o łowieniu ryb, polowaniu i na świeżym powietrzu. Byłem jednym z „chłopców” bawiących się w kałużach, mocujących się i toczących Hot Wheels i Tonka po trawie. Z niewielkim wahaniem zatopiłam się w tradycyjnej roli chłopczycy i zostałam tam przez długie lata. Jeśli jakiś czyn lub myśl były w najmniejszym stopniu dziewczęce, nie było to coś, z czym chciałam się kojarzyć, z jednym wyjątkiem: ja obsesyjnie marzyłem o dniu ślubu.

Rutynowo wyobrażałam sobie, że dorosnę w koronkowej sukience, która przypomina moją matkę w dniu, w którym poślubiła tatę. Wszyscy moi najbliżsi przyjaciele byli w dopasowanych zielonych sukienkach, a moja najlepsza przyjaciółka Abby prowadziła grupę jako moja druhna. Moja twarz byłaby zakryta welonem, trzymałbym bukiet pięknych białych kwiatów, a ojciec prowadził mnie do ołtarza. Cała moja rodzina i przyjaciele byliby tam, uśmiechając się, obserwując, jak jarzę się i sunie do końca przejścia, gdzie pan młody będzie patrzył na mnie, jakbym był jedyną rzeczą, na którą mógł patrzeć.

click fraud protection

Moja mama wiedziała o mojej sekretnej obsesji i uwielbiała się nią karmić. Siedzieliśmy razem i raz po raz sporządzaliśmy listę gości, biorąc pod uwagę każdego z członków naszej rodziny, wyobrażając sobie, o ile bardziej by rosła, gdy dodaliśmy rodzinę nieznanego pana młodego. Dwukrotnie kupiła mi magazyn Bride. Tyle razy przeczesywałam strony tych dwóch numerów, że krawędzie były wytarte. Zakreśliłam moje ulubione elementy markerami i poprawiłam karteczki samoprzylepne, aby oznaczyć moje sukienki na tak/może. Aby mieć pewność, że nikt poza moimi najbliższymi dziewczynami nie zobaczy, że angażuję się w to dziewczęce zachowanie, schowałam je do mojej szafy na przechowanie.

POWIĄZANE: Nie jestem rozpieszczany za ulepszenie mojego pierścionka zaręczynowego

Przeszedłem przez szkołę średnią, obserwowałem, jak Abby wychodzi za mąż podczas pięknej ceremonii i skończyłem studia magisterskie, wciąż marząc o tym, jak będzie wyglądał mój własny wielki dzień. Pod koniec mojej formalnej edukacji spotkałem w Internecie mężczyznę, który sprawił, że poczułem się w sposób, jakiego nie miał żaden inny facet. To było to. Szybko wiedziałam, że to on jest tym, z którym chciałam spędzić życie, ale z obawy, że go odstraszę, nie zdradziłam mu, jak mocno się czuję. Jak się okazało, nie musiałem mu o tym mówić. Czuł dokładnie to samo. Był jednak za oceanem, a zwiedzanie było drogie. Podróżowaliśmy tam i z powrotem, aby odwiedzić się nawzajem i szybko się zaręczyliśmy, bez absolutnie żadnej wątpliwości w naszych umysłach. Rozmawialiśmy o tym, kto powinien wyemigrować do jakiego kraju i zdecydowaliśmy, że powinien on przyjechać do Stanów. Papierkowa robota była wyczerpująca, stresująca i kosztowna, ale ukończyliśmy ją i oddaliśmy. Potem czekaliśmy na to, co wydawało się wiecznością.

W oczekiwaniu na jego wizę moja rodzina, zarówno rozszerzona, jak i bliska, zapytała mnie o to, jak będzie wyglądał nasz ślub. Wyjaśniłem, że ze względu na ograniczenia budżetowe i czasowe dalibyśmy mojej najbliższej rodzinie i przyjaciołom trzy tygodnie wypowiedzenia, może mniej. Nie bylibyśmy w stanie zaprosić całej mojej dalszej rodziny, a jego rodzice prawdopodobnie nie byliby w stanie przejść przez staw w tak krótkim czasie. Zastanawiałem się nad możliwościami lokalizacji ślubów i zdałem sobie sprawę, że niewiele będzie dostępnych. Musielibyśmy zrezygnować z tradycji, w której pan młody nie widywał panny młodej, dopóki nie przeszła do ołtarza. Nie będzie recepcji. Moje serce bolało przez te miesiące, gdy próbowałem trzymać się tego, co mogłem z mocno oznaczonych czasopism z mojego dzieciństwa.

Kiedy jego wiza została ostatecznie zatwierdzona po dziesięciu długich miesiącach, mój narzeczony szybko przeprowadził się do USA. Aby mieć pewność, że jego pozostałe papierki zostaną załatwione tak szybko, jak to możliwe, wybraliśmy bliską datę ślubu. Był piątek i miałam nadzieję, że najbliższa rodzina i przyjaciele będą mogli łatwiej wziąć wolne z pracy, zwłaszcza z trzytygodniowym wyprzedzeniem. Jak się okazało, tak nie było. Mój brat nie był w stanie wziąć nawet pół dnia wolnego od pracy, a moja przyjaciółka Abby, która była podstawą mojego ślubnego wymarzonego zdjęcia, również nie mogła odejść z pracy. Wydawało się, że wszystko, czego kiedykolwiek pragnąłem, gubiło się w tym, co musiało się wydarzyć.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie płakałem dużo przez dwa tygodnie przed ślubem.

W przeddzień ślubu ledwo mogłam spać. Jasne, mój ślub nie będzie wielki ani wyszukany, ale zbliżające się zaślubiny wciąż przyprawiały mnie o motyle. Następnego ranka obudziłem się i zacząłem wprawiać rzeczy w ruch. Mój narzeczony miał już swoje buty, garnitur i krawat gotowe do drogi. Dwukrotnie sprawdziłam, czy moje buty, szarfa i sukienka są na miejscu na późniejsze popołudnie. Moja matka, ojciec i długoletni przyjaciel Tommy jechali do mojego domu półtorej godziny drogi. Mama odprowadziła mnie do fryzjera. Uznałem, że nie mogę powierzyć sobie ślubnych włosów (lub fotografii) i zatrudniłem innych do pomocy. Wróciliśmy do domu i włożyłam przez głowę moją sukienkę inspirowaną stylem vintage za 160 dolarów. Tommy, entuzjasta makijażu, pomógł mi założyć twarz panny młodej. Spojrzałam w lustro i poczułam się piękniejsza niż kiedykolwiek w moim życiu. Mama zawiązała mi szarfę w pasie, a ja założyłam buty na wysokim obcasie i złapałam ręcznie robiony bukiet sztucznych kwiatów. Podczas gdy mój narzeczony przygotowywał się (mama upewniła się, że zakryła mu oczy, kiedy wracał do sypialni, żeby się przebrać), wyszłam, by przywitać się z moim zawsze kamiennym tatą. Widziałem, jak jego oczy rozświetlają się w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem. Zalały się nawet niespodziewanymi łzami.

POWIĄZANE: Widziałem faceta, który złamał mi serce 20 lat później i było to tak satysfakcjonujące

Bez wątpienia momentem, który uniósł mnie najbardziej, był wyraz twarzy mojego narzeczonego, kiedy zobaczył mnie wszystkich zebranych razem. To było tak, jak zawsze wyobrażałem sobie. Absolutnie patrzył na mnie, jakbym była jedyną osobą na świecie. Prawie nie spuszczał ze mnie wzroku w drodze do łóżka i śniadania, które zarezerwowałam w ostatniej chwili na naszą ceremonię. Nasza sekretarka przeprowadziła krótką i słodką ceremonię, którą moja mama uchwyciła dla nas na swoim telefonie. Zanim się zorientowaliśmy, byliśmy małżeństwem. Zrobiliśmy kilka zdjęć i udaliśmy się do domu, aby zjeść lasagne, którą przygotowała moja mama, napić się wina, a do tego doprawić ciastem czekoladowym w pudełku. Włączyliśmy radio i tańczyliśmy w salonie. Po odejściu naszych trzech gości weselnych, spędziliśmy w domu spokojną noc poślubną.

Dzień mojego ślubu był prawie tak daleki od moich marzeń, jak to tylko możliwe, ale był doskonalszy, niż kiedykolwiek sobie wyobrażałam. Na końcu przejścia nie było tajemniczego pana młodego, wypełniającego pustą przestrzeń, która czekała na wypełnienie. Zamiast tego było to wydarzenie związane z moim narzeczonym i moim zobowiązaniem do bycia najlepszym zespołem do końca naszego życia.

POWIĄZANE: Tak naprawdę nie zakochałem się, dopóki się nie zaręczyłem

Pożyczki studenckie, koszty imigracji i termin odebrał mi ślubny sen, ale również podkreśliły wagę tego, co robimy. Nie potrzebowałem tych wszystkich informacji z magazynu, aby rozpocząć wspólne życie. On też nie. Po prostu potrzebowaliśmy siebie nawzajem. Nie piszę tego po to, by umniejszać tym, którzy mają ślub, o jakim zawsze marzyli, czy to w ukrytych magazynach w szafie, czy na tablicach na Pintereście otwartych dla świata. Chodzi o to, że nie ma znaczenia, jak dojdziesz do momentu, w którym zobowiążesz się do innej osoby, po prostu „dlaczego” pozostanie zawsze obecne w twoim wielkim dniu i później.