Serena Williams była szczera, jeśli chodzi o omawianie zwycięstw i niepowodzeń w macierzyństwie, odkąd w zeszłym roku urodziła córkę, Alexis Olympia.
Z Twitter jako jej forum z poradami dla mamusi, gdzie prosi o wskazówki we wszystkim, od ząbkowania do kiedy przestać karmić piersią, mistrzyni tenisa zabrała się do media społecznościowe w sobotę, aby ujawnić niedawną stratę, której doświadczyła po powrocie do pracy na Wimbledonie 2018 Gry.
"Stała swoje pierwsze kroki... Trenowałem i tęskniłem za tym. Płakałam” – napisała.
Jej słowa są trudną rzeczywistością dla pracujących mam na całym świecie, które nie zawsze są świadkami pierwszych ważnych kamieni milowych swojego dziecka. A fani zalali jej sekcję komentarzy, dziękując Williams za jej szczerość.
„Dziękuję, że to powiedziałeś” – napisał jeden z użytkowników. „Mój chłopak stawiał pierwsze kroki w przedszkolu. Pracująca mama winna! Żałuję od 7 lat. Właśnie sprawiłeś, że poczułeś się o wiele lepiej!”
Inni przypomnieli Williamsowi, że nawet matki pozostające w domu nie są odporne na pominięcie. „Jestem gospodynią domową i byłem w sąsiednim pokoju i tęskniłem za tym” – powiedział jeden z kibiców Williamsowi. "Proszę, nie czuj się źle. Bądź szczęśliwy dla niej i bądź gotowy do biegania za nią."
Źródło: serenawilliams/Instagram
W ubiegły weekend 23-krotny zwycięzca Wielkiego Szlema również zdał sobie z tego sprawę trudna decyzja o zaprzestaniu karmienia jej córka po sześciu miesiącach straciła swój pierwotny cel ze stycznia.
„Styczeń stał się marcem. Marzec stał się kwietniem, a ja nadal karmiłam piersią – powiedziała podczas konferencji prasowej. „A dla mnie naprawdę ważne było, aby dotrwać do trzech miesięcy, a potem ważne było, aby dotrwać do czterech miesięcy. A potem pomyślałem: „Dobra, mogę zrobić sześć miesięcy”.
Jak w przypadku większości matek, doświadczenie Williamsa było emocjonalne. „Dosłownie posadziłem Olimpię w ramionach, rozmawiałem z nią i modliliśmy się o to” – powiedziała. „I powiedziałem jej:„ Słuchaj, przestanę. Mamusia musi to zrobić”. Trochę się rozpłakałam – nie tak bardzo, jak myślałam. I była w porządku.
Nie martw się. Świetnie sobie radzisz, mamo!