Oto moje bardzo niefajne wyznanie: przez ostatnie dwa lata prowadziłem arkusz kalkulacyjny, który śledzi, ilu mam obserwujących na Instagramie.
Zaczęło się latem 2017 roku, po tym, jak napisałem i sprzedałem swoją pierwszą powieść, Gra z zapałkami, który trafi na półki sklepowe latem przyszłego roku. Słyszałem gdzieś, że mógłbym oczekiwać marnego 1% moich obserwujących, który faktycznie kupi moją książkę. Sprzedaż książek była ważna, ponieważ gdyby moja powieść była totalną klapą, żaden wydawca nigdy nie dałby mi pieniędzy na ponowne napisanie książki. A to byłby problem, bo moim celem było pisanie powieści na wieki wieków. Był lipiec i byłam na wakacjach z rodziną w Maine. Usiadłam z mamą w kostiumie kąpielowym przy kuchennym stole i uruchomiłam Instagram. 1931 osób śledziło moje zdjęcia z podróży, zdjęcia kotów i OOTD — moja mama była pod wrażeniem. Ale widziałem tę liczbę zupełnie inaczej. Wyobraziłem sobie, że sprzedam tylko 19 egzemplarzy książki, w którą włożyłem moje serce. Wyobraziłem sobie, że zostanę kompletną porażką. Więc tego dnia postanowiłem, że bez względu na wszystko będę rozwijać moje obserwacje na Instagramie. W absolutnym minimum chciałem trafić 5000 obserwujących, jeśli nie więcej.
W ciągu następnych dwóch lat wypróbowałem niezliczoną ilość taktyk, które pożyczyłem od influencerów na Instagramie i oszukałem moim znajomym pracującym w mediach społecznościowych. Zmiana następowała powoli, ale pewnie. W żadnym wypadku nie jestem sławny na Instagramie, ale liczba moich obserwujących na Instagramie wzrosła o 400 procent i obecnie wynosi 7623. Co do mojej kariery jako autora? Sprzedałem ponad 19 egzemplarzy, co wystarczy, aby zapewnić sobie umowę na dwie kolejne książki. Moja nowa powieść, Miłość od pierwszego polubienia (ukaże się w tym tygodniu) opowiada o wpływowej i jubilerce na Instagramie, która przypadkowo przekonuje swoich 100 000 obserwatorów, że jest zaręczona; kiedy błąd okazuje się dobry dla biznesu, postanawia kontynuować podstęp, próbując znaleźć fałszywego narzeczonego.
Moje pierwsze próby zdobycia obserwujących nie były niczym szokującym: zwracałem baczną uwagę na zdjęcia, które lubiłem lub które dobrze wypadły na Instagramie i próbowałem robić podobne. Każdy influencer i jej mama zamieścili zdjęcia tysiącletnia różowa aksamitna kanapa w modnej nowej restauracji West Village While We Were Young, więc Ja też.
Widziałem ludzi tryskających zdjęciami jasno wirujące bomby do kąpieli, więc kupiłem trochę od LUSH i wystawiłem własną martwą naturę wanny. zauważyłem to #półki z drobiazgowo zorganizowanymi kosmetykami były popularne, więc pewnej nocy spędziłam w łazience godzinę, fotografując różne aranżacje maseczek i perfum, aż Znalazłem jedno to wyglądało dobrze.
Na początku byłem zbyt skrępowany, by używać hashtagów; Martwiłem się, że sprawią, że będę wyglądać na zdesperowaną. (Oczywiście byłem zdesperowany.) W tym czasie pracowałem w Seventeen.com, więc zapytałem mojego przyjaciela Kelsey Stiegman, edytor stylu witryny i sam w sobie wpływowy Instagram. Nalegała, żebym używał hashtagów, więc niezręcznie dodałem kilka do każdego postu. Im więcej to robiłem, tym mniej było to zawstydzające.
POWIĄZANE: Dlaczego Gwyneth Paltrow jest tak dziwna na Instagramie?
Pomimo moich wysiłków przez większość tygodni miałem jednocyfrowe przyrosty, a w ciągu tygodnia straciłem nawet kilkunastu obserwujących. Ale potem Kelsey oznaczyła mnie tagiem w swojej historii na Instagramie i z dnia na dzień zyskałem 31 obserwujących. Tydzień później spotkałem innego znajomego redaktora na drinka; miała też sporych zwolenników i oznaczyła mnie w swojej Historii. Kolejnych 38 obserwujących. Czy to była sztuczka? Jestem introwertykiem, który od zawsze miał tych samych sześciu bliskich przyjaciół – pomysł wspinania się po sieci społecznościowej był dla mnie obrzydliwy.
POWIĄZANE: 12 książek do dodania do letniej listy lektur
Na szczęście miałem lepszy pomysł. Plotkara10. rocznica firmy była tuż za rogiem. Byłem zagorzałym groupie Blair Waldorf, kiedy byłem w liceum i wiedziałem, że czytelnicy Seventeen.com nadal kochają ten program. Podsunęłam pomysł mojemu redaktorowi — chciałam przez tydzień ubierać się jak Blair. Powiedziała mi, że sesja zdjęciowa pełna strojów Blair nie mieści się w naszym budżecie. Nie ma problemu, powiedziałem. Co jeśli zdjęcia to tylko zdjęcia z iPhone'a? Powiedziała tak. Każdego dnia w tym tygodniu stosowałam opaski na głowę, rajstopy, oraz wybredne obroże. nawet znalazłem biała sukienka Marc by Marc Jacobs którą Blair nosi na imprezie Vitamin Water White w drugim sezonie. Przesłałem każdy z telefonu na mój Instagram, a następnie umieściłem posty w szkicu historii Seventeen.com. Kiedy historia Opublikowane w rocznicę zdjęcia zebrały tysiąc polubień, jak się domyśliłem. Pod koniec tygodnia, po tym, jak został udostępniony przez siostrzaną witrynę Seventeen, Cosmo, i działał na Snapchatach obu magazynów, zyskałem 1869 nowych obserwujących.
Ale wciąż chciałem więcej (i zdaję sobie sprawę, że pisanie artykułów do popularnych magazynów nie jest strategią, która jest w zasięgu większości ludzi). Mój pieczołowicie kręciliśmy soczyste zdjęcia i brunch flat lay już tego nie wycinałem, więc zwróciłem się o radę do znajomych, którzy pracowali jako redaktorzy mediów społecznościowych. Jeden kazał mi zostawiać komentarze pod postami celebrytów. Inny sugerował polubienie komentarzy pod już wirusowymi postami. Logika obu jest taka sama: ludzie mogą się zaciekawić i sprawdzić mój kanał, aby zobaczyć, kim jestem. Trzeci znajomy zasugerował oszukanie algorytmu aplikacji, odpowiadając na każdy mój komentarz, ale tylko kilka dni później, aby Instagram rejestrował aktywność na tym zdjęciu przez dłuższy czas i nadal promował Poczta. Przetestowałem każdą strategię, ale zwroty nie były niesamowite, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak bardzo to czasochłonne.
Pewnej nocy wyszedłem z przyjacielem przyjaciela, który próbował wyrobić sobie nazwisko jako gospodarz nowego podcastu. Przy winie i serze ściszyła głos i przyznała, że płaci usługę kupowania zwolenników. W przeciwieństwie do niektórych usług hakerskich, które wysłały tysiące botów do śledzenia Twojego konta, ten podłączył Twoje konto do algorytmu, który strategicznie obserwowane konta, które już obserwowały osoby takie jak Ty, odczekały kilka dni, aż te osoby zaczną obserwować, a następnie przestały obserwować, jeśli nie. Powiedziała, że kosztował 50 dolarów tygodniowo po 80 dolarów opłaty inicjacyjnej. Byłem niezdecydowany, ale słyszałem od innych znajomych influencerów, że „każdy to robi”. Wysłałem e-mailem kontakt gospodarza podcastu tej samej nocy i kupiłem trzytygodniowy okres próbny.
Podczas gdy algorytm działał na moim koncie, obsesyjnie monitorowałem swoje obserwacje. Ale pod koniec procesu zdobyłem tylko 147 obserwujących, co kosztowało mnie 1,50 dolara za sztukę. Nie wydawało mi się tego warte. Nie odnowiłem członkostwa.
POWIĄZANE: Setki kont na Instagramie zostało zamkniętych z powodu takich zdjęć
Następna usługa, którą wypróbowałem, obiecała dostarczać od 1500 do 3000 prawdziwych obserwujących miesięcznie (bez botów) za jedyne 45 USD. Brzmiało to zbyt pięknie, aby mogło być prawdziwe… a dwa tygodnie później, kiedy zyskałem zaledwie 100 obserwujących, zdałem sobie sprawę, że tak było. Cztery razy wysłałem e-mail do mojego kontaktu, prosząc najpierw o wyjaśnienie, a następnie o zwrot pieniędzy, ale nigdy nie otrzymałem odpowiedzi. Zdenerwowany zadzwoniłem do firmy obsługującej karty kredytowe, wyjaśniłem, że zostałem oszukany, i poprosiłem, aby zablokowali usługę przed ponownym obciążeniem mnie. (Instagram od tego czasu rozprawił się z tymi usługami stron trzecich; te, których użyłem, mają okiennice.)
Kiedy moja pierwsza książka trafiła na półki prawie rok po moim eksperymencie na Instagramie miałem około 6000 obserwujących. To, co uderzyło mnie najbardziej w premierze, to nie liczba lajków lub obserwujących, które dostałem (z pewnością musiało być ich więcej niż normalnie? Nie pamiętam), ale przytłaczające uczucie wsparcia ze strony społeczności miłośników książek w aplikacji. Ludzie robili sobie zdjęcia czytając moją książkę na plażach, w kawiarniach, aw jednym szczególnie niesamowitym przypadku na trawiastym odcinku Central Parku, naprzeciwko nieznajomej czytającej jej własny egzemplarz tej samej książki. Premiera wydawała mi się sukcesem, ale nie miało to nic wspólnego ze statystykami ani arkuszami kalkulacyjnymi.
W ciągu ostatniego roku nie zwracałem zbytniej uwagi na moje kolejne obliczenia. Byłem zbyt zajęty, cóż, pisanie powieści o influencerce na Instagramie, która podejmuje osobiste i zawodowe decyzje o wysokich stawkach w oparciu o zachcianki swoich obserwatorów. Mimo to jasne jest, że moja liczba wzrosła – i wiele recenzji Amazon i Goodreads na temat moich książek że po raz pierwszy usłyszeli o mnie w mediach społecznościowych, co sprawia, że czuję, że cała ta wyprawa była w pewnym sensie warta to.
Źródło: dzięki uprzejmości
Nie stresuję się już tak bardzo, aby uzyskać idealne zdjęcie, ponieważ cel nie jest już widoczny. Zawracam sobie głowę hashtagami tylko wtedy, gdy publikuję informacje o moich książkach. Uwielbiam wymieniać się sugestiami książek, zaleceniami dotyczącymi podróży, a nawet poradami dotyczącymi relacji z moimi obserwującymi za pośrednictwem wiadomości DM — wydaje mi się, że mam teraz prawdziwą społeczność na Instagramie, która wykracza daleko poza mój krąg społecznościowy IRL. I był jeden bardzo słodki, zawsze zaskakujący efekt uboczny, którego nigdy nie przewidziałem: z rosnącą częstotliwością, wyznawcy zatrzymali mnie na ulicy, na peronach kolejowych, w księgarniach i barach, aby przedstawić sami. Nawet mój chłopak, który rzadko korzysta z Instagrama, ale często pojawia się na moich zdjęciach, został publicznie rozpoznany alarmującą liczbę razy. Udając, że mam idealne życie online, moje życie offline też było świetne.
Z perspektywy czasu prawdopodobnie wywieram na siebie zbyt dużą presję, aby osiągnąć określony cel obserwujących. Zdaję sobie sprawę, jak głupi i stresujący był ten rok. Ale też tego nie żałuję. Taka jest prawda — bez filtra.