Gdy rodzina Legend przetwarza śmierć małego Jacka, Chrissy Teigen udostępniony i Post na Instagramie jej córki, Luny, przeżywającej słodką chwilę z prochami młodszego brata. W poście Teigen wyjaśnia, że ona i jej mąż, John Legend, byli otwarci na ideę życia, śmierci i smutek z ich dziećmi, a w dwóch filmach Teigen pokazał Lunie dzielącej się z nią swoimi zabawkami i przekąskami. brat.
Teigen powiedział, że rodzina właśnie zdobyła prochy Jacka i zawiązała święty krawat wokół jego urny. Jednak Luna wydawała się mieć własne pomysły na powrót brata do domu, dodając pluszowego misia i coś do jedzenia.
Źródło: JEAN-BAPTISTE LACROIX/AFP za pośrednictwem Getty Images
„To najsłodsza, najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Właśnie odzyskaliśmy prochy małego Jacka, więc są tu na razie z jakimś błogosławionym, świętym sznurkiem do krawata” – mówi Teigen w pierwszym filmie. „A Luna otoczyła go małym terapeutycznym misiem, a najlepsze jest to, że zszedłem na dół i dała mu kawałek swojej ulubionej przekąski, malutki kawałek Pirate's Booty… Ona jest niesamowita."
W drugim klipie Teigen podzielił się Luną z niedźwiedziem, mówiąc: „Cześć chłopaki. Cześć, tu mały Jack, a ja jestem Teddy. Jestem Luna. Jak się dzisiaj masz?"
POWIĄZANE: John Legend dostał pasujący tatuaż z Chrissy Teigen
„Po prostu dużo dzisiaj myślę o Jacku. Nasz dom jest bardzo otwarty na życie, śmierć, smutek, wszystko naprawdę. Staramy się dobrze wszystko wyjaśniać i odpowiadać na każde pytanie, jakie można sobie wyobrazić, w piękny, duchowy, ale dosłowny sposób” – napisał Teigen Instagram. „Wiem, że to dziwny post, ale chciałem się nimi podzielić, aby zawsze pamiętać o mojej niesamowicie empatycznej małej mini. Z nią życie jest nieskończenie lepsze. Tęsknię za tobą, Jack. Teśknimy za tobą bardzo."
POWIĄZANE: Chrissy Teigen napisała rozdzierający serce esej o utracie ciąży
Teigen również podzieliła się swoimi uczuciami w eseju podziękował jej przyjaciołom i rodzinie, dodając, że cierpiała na „częściowe oderwanie łożyska”.
Opowiedziała o swoim krwawieniu, które było „lekkie”, choć utrzymywało się „cały dzień”, zanim lekarz przekazał jej wiadomość: „Nadszedł czas, aby się pożegnać”.
„On po prostu by tego nie przeżył, a jeśli to potrwa dłużej, ja też mogę nie” – napisała. „Próbowaliśmy torebek i torebek z transfuzjami krwi, każdy przechodził przeze mnie, jakbyśmy w ogóle nic nie zrobili. Pewnej późnej nocy powiedziano mi, że pora odpuścić sobie rano. Najpierw trochę płakałem, a potem nabrzmiały konwulsje smarków i łez, mój oddech nie był w stanie dogonić własnego niesamowicie głębokiego smutku. Nawet kiedy teraz to piszę, znów czuję ból. Tlen został umieszczony na moim nosie i ustach i to było pierwsze zdjęcie, które widziałeś. Zupełny i całkowity smutek”.