Lance Polokov. Tak się nazywał. Był chłopcem, który został obsadzony jako Oliver w Oliwieru! w teatrze dziecięcym Emmy Gifford w Omaha, Neb. Nie ja. Nawiasem mówiąc, nigdy nie miałam zostać obsadzona jako Oliver. Nawet się nie zbliżyłem. Ale gdy tylko odkryłem, kto dostał tę rolę, opracowałem swoją pierwszą profesjonalną wendettę. Zazdrość, która rosła w moim 9-letnim ciele, była niepodobna do niczego, co kiedykolwiek czułem. Niechęć do kogoś, kogo nawet nie znałam, była denerwująca, ale też motywowała. Miałem teraz misję; Miałem cel. Miałem udowodnić sobie i Lance Polokovowi, że należę do tego etapu, że jestem tak samo dobry jak on.

W miarę jak kontynuowałem to hobby, jakim było aktorstwo, które teraz stawało się karierą, moja konkurencyjność rosła. Kiedy dotarłem do Nowego Jorku w 1997 roku, bardzo czułem się, jakbym był za ósemką. Przeprowadziłem się tam bez kontaktów, bez prawdziwej wiedzy o biznesie, z okropnym zdjęciem głowy zrobionym przez lokalnego fotografa ślubnego w Omaha. Wszystko, o czym myślałem, że wiem, wydawało się niewłaściwe. Zacząłem porównywać się ze wszystkimi wokół mnie, aby zobaczyć, co mają, a czego ja nie mam. To było po części aspiracyjne, po części autodestrukcyjne. Ale nie mogłem się powstrzymać.

click fraud protection

Lista osób, dla których wyszedłem, była coraz dłuższa. Zauważyłem, że jestem zazdrosny o wszystkich: przyjaciela, który właśnie zarezerwował przedstawienie na Broadwayu, faceta, do którego poszedłem w szkole, z którym pojawił się w reklamie telewizyjnej, barista w Starbucks, bo miał ładniejsze ręce niż ja zrobił. Nawet kiedy w końcu zacząłem pracować na Broadwayu, wciąż udało mi się znaleźć sposób, by poczuć się mniej niż. nie byłem w Prawidłowy pokazać. nie byłem w Najnowsza pokazać. nie miałem największy część, Najlepsza rola. Nie pozwoliłem sobie na świętowanie swoich sukcesów.

POWIĄZANE: Brie Larson jest gotowa skopać trochę dupy

W 2008 roku byłem w Toronto z Chłopcy z Jersey grając Boba Gaudio. To była rola, o którą ciężko walczyłem i raz za razem brałem udział w przesłuchaniach. W końcu go zarezerwowałem. Nie na Broadwayu, jak się spodziewałem, ale w trasie, a potem otwierając firmę w Toronto. To był najszczęśliwszy, jaki kiedykolwiek byłem zawodowo. Uwielbiałem tę rolę, uwielbiałem serial, kochałem ludzi, z którymi pracowałem na co dzień. Ale wciąż był ten dokuczliwy głos mówiący, że powinnam być nieszczęśliwa. Celowałem na Broadway, ale wylądowałem w Kanadzie. Nic przeciwko Kanadzie, ale byłem daleko.

Potem wydarzyło się coś nieuniknionego, ale wciąż szokującego: podczas naszego premierowego występu skończyłem 30 lat. Nie wiem, czy był to znak nowej dekady, czy czyste kanadyjskie powietrze, ale miałem chwilę szalonej jasności, gdy na scenie śpiewałem i tańczyłem do „Oh, What a Night”. Tu byłem. Nie było innego miejsca, w którym chciałem być w tym momencie. Wciąż miałem marzenia i cele i chciałem zrobić tak wiele w swoim życiu i karierze, ale byłem niesamowicie szczęśliwy, że jestem dokładnie tam, gdzie byłem w tym momencie. Teraz wydaje się to proste, ale tej nocy zdałem sobie sprawę, że moja kariera, moje szczęście – a przynajmniej moje wyobrażenie o tym – nie były celem. To nie było coś, co miałam czuć z powodu pracy, trofeum czy chłopaka. To się działo właśnie teraz. Żyłem tym i powinienem cieszyć się podróżą.

Ta świadomość uwolniła mnie zawodowo do robienia tego, co robię, nie próbując być tym, kim jestem myśl reżyser szukał. Jako aktor miałem swoją torbę sztuczek i jeśli to zadziałało w konkretnej roli, to świetnie. Jeśli nie? Wtedy to nie miała być moja praca. Do następnego przesłuchania. Wciąż było mi smutno, że nie dostałem pewnych ról, ale w głębi duszy wiedziałem, że nadejdzie ta właściwa. I wtedy to się stało, w formie misjonarza mormońskiego w Księga Mormona. Kiedy nadarzyła się taka okazja, czułem się dziwnie spokojny o cały proces. Miałem bardzo jasne wyobrażenie o tym, jak zagram tę rolę i musiałem zaufać, że było to tak samo, jak chcieli tego [twórcy serialu] Trey Parker i Matt Stone. Na szczęście dla mnie tak było.

POWIĄZANE: Największa przeszkoda w karierze Simone Biles jest w rzeczywistości tak powiązana

Nie zamierzam kłamać i mówić, że od tego czasu nigdy o nikogo nie byłam zazdrosna. Ciężko jest zerwać z nawykiem, ale o wiele łatwiej jest pozbyć się tego uczucia. Ponieważ tkwię w tym biznesie już prawie 20 lat, widzę, że każdy dostaje swoją kolej, każdy ma chwilę (może kilka), ale nic z tego nie sprawia, że ​​twój jest mniej błyszczący, mniej ważny. Oczy na własnym papierze,
ludzie! Wszyscy dotrą tam, dokąd zmierzają.

książka Rannellsa, „Za dużo to za mało: wspomnienie grzebania w dorosłości”, jest dostępny 12 marca. Więcej takich historii znajdziesz w marcowym wydaniu W stylu, dostępne w kioskach, na Amazon i dla pobieranie cyfrowe luty 15.