Kiedyś nosiłam bransoletkę „Co zrobiłby Jezus”. Tkany przedmiot był jaskrawoczerwony z wyhaftowanymi na biało literami W.W.J.D. Pozostał na moim nadgarstku przez całe lata w moim prywatnym katolickim liceum. Noszę też srebrny krzyżyk na szyi, co niedzielę chodziłem do kościoła, modliłem się rano i wieczorem i czułem się w większości głęboko związany z moją wiarą. Potem poszedłem do college'u.

Przez pierwsze kilka tygodni trzymałem się wiary. Poczułem kontakt z Bogiem i zwróciłem się do religii, kiedy byłem przytłoczony. Ale stopniowo moje niedziele zostały zastąpione przez poważnie zwiększone obciążenie pracą, pracę w niepełnym wymiarze godzin i, szczerze mówiąc, kace. Pod koniec moich czterech lat religia wydawała mi się mniej jak wytchnienie od stresu i niepokoju, a bardziej sam w sobie dokuczliwy nawyk. Zmagałem się także, jak wielu młodych ludzi, z nawiązaniem kontaktu z wiarą poza instytucją religijną.

Nigdy nie czułem się urażony katolicyzmem ani naukami Kościoła; Czułem się odłączony. Na lekcjach religii w mojej szkole podstawowej uczono nas być jak Jezus. Oznaczało to akceptację wszystkich niezależnie od dzielących ich różnic, nadstawianie drugiego policzka, a przede wszystkim kochanie bliźniego jak siebie samego. Tak więc w późniejszym życiu znalazłem się w konflikcie z odmową Kościoła uznania małżeństw homoseksualnych, potępieniem aborcji i odmową przyjęcia rozwodu. Wydawało mi się to archaiczne, a przede wszystkim hipokryzja. I tak, chociaż nigdy nie potępiłbym Kościoła ani mojej religii, nie zrobiłem wiele, aby ożywić swoją wiarę.

click fraud protection

W ostatnich latach zachowywałem w sercu głównych lokatorów mojej chrześcijańskiej wiary i zawsze identyfikowałem się jako osoba, która mocno wierzy w Boga. To połączenie nigdy nie ucierpiało. Zawsze wiedziałem, że moja chrześcijańska tożsamość jest dla mnie ważna, ale nie zdawałem sobie sprawy w jakim stopniu aż do ostatnich kilku miesięcy.

Wiele napisano o wzroście w niepokój ludzi ostatnioi na pewno nie byłem odporny. Każdego dnia czułem, że staję w obliczu nowej katastrofy: śmierci i zniszczenia w Syrii. Terroryzm w Londynie. Strzelanina na Polach Elizejskich. Nie wspominając o obecnym politycznym rollercoasterze. Cykl informacyjny był dla mnie tak pochłaniający, przygnębiający, a przede wszystkim przerażający, że świadomie zacząłem się odłączać.

WIDEO: Zbyt wiele mediów społecznościowych jest powiązanych z izolacją w prawdziwym życiu

Przez długi czas nie wiedziałem, co mogę zrobić, aby wywrzeć realny wpływ lub zainspirować do zmian. Ale kiedy kontynuowałem swoje dni i regularnie byłem świadkiem ludzi w wyraźnej emocjonalnej agonii lub czytałem historie o ludziach przerażonych stratą ich opieka zdrowotna lub wyrzucenie z kraju, właśnie dotarło do mnie, że świat potrzebuje teraz mniej negatywnych emocji i więcej kocham. Niemal z dnia na dzień zacząłem postrzegać każdego inaczej, wyobrażając sobie ich jako moich braci i siostry, tak jak dawno temu uczono mnie na lekcjach religii. Wszyscy byliśmy na tym samym boisku i wszyscy chcieliśmy akceptacji, przebaczenia i miłości.

Postanowiłem wtedy i tam przejść przez moje dni z jak największą pozytywnością, na jaką mogłem się zdobyć. Głoszę przebaczenie moim przyjaciołom, bez względu na to, czy kłócą się ze swoimi chłopakami, czy po prostu są wkurzeni na życie. Uśmiecham się więcej. Staram się dawać więcej bezdomnym. I o wiele więcej się modlę. Nawet nie próbując, dostosowałem się do mojej wiary chrześcijańskiej i tym razem połączenie wydaje się jeszcze silniejsze. Odmawiając noszenia przy sobie negatywności, częściej połykając swoją dumę i praktykując prawdziwą empatię każdego dnia, czuję się lżejszy emocjonalnie. Czuję się szczęśliwszy. I czuję się trochę lepiej przygotowany do radzenia sobie z ciężarem świata... a przynajmniej część. I zauważyłem niesamowity rezultat: kiedy próbowałem wstrzyknąć więcej miłości w moje życie i życie ludzi wokół mnie, zauważyłem, że coraz więcej ludzi robi dokładnie to samo.

Tak więc, kiedy straciłem W.W.J.D. bransoletka dawno temu stan świata służy jako przypomnienie konieczności samej wiary. Ożywienie moich chrześcijańskich wartości – przebaczenia, współczucia, miłości – pozwoliło mi poczuć autentyczną więź z każdą osobą wokół mnie.