Dorastając, moja ekspozycja na wesela ograniczała się do filmów Julii Roberts i albumu ślubnego moich rodziców (super lata 80.). Panny młode, jakie znałem, w całej swojej puszystej, nietykalnej bieli, sprawiały, że czułem się trochę nieswojo. A ich grupka przyjaciół w dopasowanych satynowych sukienkach? Cóż, to po prostu mnie zdziwiło.

Musiałam gdzieś po drodze dojść do koncepcji tradycyjnych ślubów, bo teraz przeskakuję do przodu i planuję po pas po pas. Jestem podekscytowany – i zestresowany – ale głównie podekscytowany. Uwielbiam imprezy i przemówienia, a przede wszystkim ideę, że wszyscy ludzie, na których mi zależy, są w tym samym pokoju, tańcząc do Bruno Marsa.

To, do czego nigdy nie przyszłam, to cała sprawa z druhnami. Brak przyjęcia weselnego to chyba najłatwiejsza decyzja związana ze ślubem, jaką podjęłam do tej pory. To było naprawdę oczywiste, a to pochodzi od kogoś, kto nie może zdecydować między dwoma różnymi szklanymi wotywami za świece.

Ku mojemu zdziwieniu, wydaje się, że mój wybór unikania druhen jest dla ludzi rozczarowujący. Odkąd zaręczyłam się w listopadzie zeszłego roku, jednym z najczęściej zadawanych pytań jest to, ile osób będę mieć na moim przyjęciu weselnym. Gdybym miał dolara za każdym razem, gdy ktoś dziwnie na mnie spojrzał, gdy powiem „brak”, cóż, przynajmniej byłbym w stanie spłacić kwiaciarni. Wszyscy, od przyjaciół rodziny po człowieka, który dostarczył nam krzesła do wypożyczenia, wyrazili zdziwienie moją odpowiedzią. Zdarzało się to tak często, że skłoniło mnie to do rozważenia mojej odruchowej preferencji bez druhen. Mniej więcej po dziesiątym pustym spojrzeniu zaczęłam zastanawiać się nad prawdziwym powodem, dla którego nie chciałam, aby moje własne grupki przyjaciół w pasujących (lub pomysłowo niedopasowanych) sukienkach.

WIDEO: Ile naprawdę kosztuje bycie druhną?

To jest ta rzecz. Mam szczęście, że mam w życiu wiele bliskich związków. Namaszczenie kilku wybranych przyjaciół wydaje się być ekskluzywne ze względu na bycie ekskluzywnym. Oczywiście nie ma technicznych ograniczeń co do wielkości przyjęcia weselnego. Byłem na ceremoniach, podczas których liczba pań otaczających ołtarz wydaje się ciągnąć w nieskończoność, jak linia kopania Rockettes. Ale to dla mnie trochę przesadzone.

Zastanówmy się też przez chwilę, że nikt tak naprawdę nie chce być druhną (czy nie tak jest?). Może boję się, że moi przyjaciele mnie nienawidzą, a przynajmniej po cichu obrażają mnie. Może wyświadczam im przysługę, pomijając całą szaradę.

Ale tak naprawdę moja niechęć nie dotyczy strachu przed wrednymi wibracjami dziewczyny lub wkurzania kogokolwiek. Nigdy nie brałam pod uwagę druhen, ponieważ moje przeczucia w tej sprawie niewiele się zmieniły, odkąd miałam osiem lat i przeglądałam oprawiony w skórę album mamy i taty. Dla mnie cała konstrukcja przyjęcia weselnego – szczególnie w przypadku, gdy gram rolę panny młodej – wydaje się trochę wybredna, trochę „królowa i jej damy w oczekiwaniu”, trochę… niezręcznie.

Szanuję tradycję i wierzę, że może mieć znaczenie i mieć wpływ, nie mówiąc już o pięknym wizualnie. Z emocjonalnego punktu widzenia wiem, jak wyjątkowym jest udział w weselu. Przeszedłem alejkami moich przyjaciół, wstałem podczas ich ceremonii i poczułem ten bardzo prawdziwy, nieuchwytny dreszczyk przebywania w wewnętrznym kręgu. Poza tym aspekty związane z druhną są zabawne jak diabli. Bycie na przyjęciu weselnym sprawia, że ​​stajesz się celebrytą ślubną, by użyć terminu ukutego przez Nicka Millera w jednym bardzo wnikliwym, skoncentrowanym na ślubie odcinku Nowa dziewczyna. Każdy wie, kim jesteś i chce z tobą rozmawiać i robić zdjęcia. To rodzaj wybuchu.

Również sprawy estetyczne przeszły długą, długą drogę dla druhen. Przyklaskuję panującemu posunięciu „wybierz dowolną sukienkę w danej kolorystyce”. Regularnie stukam dwukrotnie zdjęcia kobiet w ich nonszalancko skoordynowanych sukniach, które wyglądają jak świecące i przypominające nimfy (punkty bonusowe, jeśli są ułożone przypadkowo na polu, a la Kate Moss i jej miliardy ślubnych aniołów.)

Ale w całym procesie planowania, jeśli w ogóle czegoś się nauczyłem, to tego, że nie ma powodu, aby tego wymusić. Jeśli coś wydaje się nieodpowiednie lub naturalne – a zwłaszcza jeśli jest po prostu niewygodne – pomiń to. To ślub, a nie prawo. Możesz i powinieneś wybierać własne tradycje. Wstawiaj niektóre, omijaj inne, wymyślaj nowe. Jeśli nie chcesz dodatkowej uwagi podczas pierwszego tańca, pomiń go. Jeśli nie znosisz ciast, podawaj ciasta. Jeśli nie chcesz przyjęcia weselnego, zrezygnuj. Albo nie! Wesela są jednym z najbardziej upartych obyczajów społecznych. Przyzwolenie na odrobinę własnej przygody jest wyzwalające. To ten wyjątkowy amalgamat porządku i nieprzewidywalności sprawia, że ​​mimo wszystko są to najlepsze wesela. To i cała masa Bruno Marsa.