Kiedy Gina Ortiz Jones postanowiła ubiegać się o miejsce w rozległym 23. okręgu kongresowym Teksasu, nie przejmowała się tworzeniem historii. Ale jeśli rzeczywiście wygra w listopadzie tego roku z dwukadencyjnym republikaninem zasiadającym Willem Hurdem, wyhodowany w San Antonio Demokrata przebije polityczny szklany sufit w więcej sposoby niż jeden, stając się pierwszą filipińsko-amerykańską kongresmenką w historii, a także pierwszą weteranką wojny w Iraku, pierwszą lesbijką i pierwszą kobietą, która ją reprezentowała dzielnica. Niemały wyczyn.
„Oczywiście nie mogę się doczekać bycia pierwszym pod wieloma względami”, mówi Ortiz Jones W stylu. „Ale dla mnie ważniejsze jest to, że nie jestem ostatni”.
Ma sens, zwłaszcza w Teksasie. Z 36 osób reprezentujących obecnie stan Lone Star w Kongresie tylko trzy to kobiety. „To mniej niż 10 procent” — zauważa Ortiz Jones. „Wszyscy wiemy, jak ważna jest teraz reprezentacja, zwłaszcza dla kobiet. Czy wiesz, że kobieta rodząca dziecko w Teksasie jest pięć razy bardziej narażona na śmierć podczas porodu? Równa reprezentacja zmienia, kto siedzi przy stole i dyskutuje o ważnych kwestiach – takich jak opieka zdrowotna, a to dotyczy nas wszystkich”.
Czas, w którym Ortiz Jones służył jako oficer wywiadu w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych — zwłaszcza w ramach kontrowersyjnego „Nie Polityka „Pytaj, nie mów” — dała jej również wyjątkową perspektywę na wiele najgorętszych kwestii, z którymi obecnie boryka się nasz kraj.
„Obsługa pod hasłem „Nie pytaj, nie mów” pokazała mi, jak ważne jest, aby wszystkie głosy były słyszane” — mówi. „Praca w bezpieczeństwie narodowym przez 14 lat, zarówno w mundurze, jak i bez, była z pewnością pouczająca. Jako analityk wywiadu zawsze myślałbym: „Jakie założenia są przyjmowane w tej chwili? Jakie są uprzedzenia? Od kogo nie słyszę?” I szczerze mówiąc, kiedy myślę o naszym obecnym klimacie politycznym i krótkowzroczności niektórych naszej polityki gospodarczej i opieki zdrowotnej, myślę, że dzieje się tak dlatego, że nasi przedstawiciele nie zadają tego rodzaju pytań. Może dlatego, że nie chcą, a może nie mają do tego moralnej odwagi. Tak czy inaczej, musimy przywrócić nasz kraj na właściwe tory – a to wymaga od ludzi zadawania o wiele więcej pytań”.
Czytaj dalej, aby dowiedzieć się więcej od Giny Ortiz Jones.
Skromne początki: Wychowana w San Antonio, wychowanie Ortiza Jonesa zainspirowało jej pasję do służenia swojej społeczności. „Poszłam do liceum Johna Jaya w San Antonio, gdzie zaczynasz od 900 dzieciaków i tylko 500 absolwentów” – mówi. „Chcę się upewnić, że możliwości, które pozwoliły mi dorosnąć zdrowo, zdobyć wykształcenie i służyć naszemu krajowi, są dostępne dla innych ludzi, którzy mogą potrzebować trochę pomocy, tak jak ja. Moja mama przyjechała do tego kraju 40 lat temu, po ukończeniu pierwszego uniwersytetu na Filipinach i była pomoc domową. Myślę więc, że to, że mogę – 40 lat później – kandydować do Kongresu, to zaszczyt. Każdego dnia przypomina mi się, że to bardzo szczególny kraj”.
Zmiana kursu: Po odbyciu służby wojskowej Ortiz Jones pracowała również w biurze wykonawczym prezydenta do 2017 roku. „W noc wyborów w 2016 roku przeczuwałam, że moja rola w służbie publicznej może wymagać zmiany” — mówi. „Służyłem już w krajach, w których kobiety i mniejszości są celem, i widziałem, co się dzieje, gdy atakowane są instytucje demokratyczne. Właściwie chciałem zobaczyć, co dobrego mogę zrobić od wewnątrz i stało się jasne w oparciu o kierunek tej administracji, który byłby ograniczony”.
Nastawienie na służbę publiczną: Przeszłość Ortiza Jones w wojsku była kluczem do jej spojrzenia na politykę. „Nastawienie urzędnika państwowego to coś, co z niecierpliwością czekam na wprowadzenie do Kongresu” — mówi. „W ciągu 14 lat, kiedy pracowałem w bezpieczeństwie narodowym, nigdy nikogo nie zapytałem, z jaką partią są; to po prostu nie miało znaczenia. Chodziło bardziej o to, o co zostaliśmy poproszeni w interesie kraju. A jeśli nie spełnimy tego, o co nas poproszono, pociągniemy za sobą odpowiedzialność. To właśnie chcę wnieść do tej roli. Chcę mieć pewność, że moja społeczność jest dobrze reprezentowana, a także dodać rodzaj liderów, których reprezentujemy”.
Najważniejsza kwestia: Podróżując po swojej dzielnicy, Ortiz Jones mówi, że w jej rozmowach z wyborcami jest jeden problem: opieka zdrowotna. „Ludzie albo nie mogą sobie na to pozwolić dzisiaj, albo boją się, że nie będą mogli sobie na to pozwolić jutro”, mówi Ortiz Jones. „Myślę, że musimy pracować nad systemem, który obejmie wszystkich. Istnieje rzeczywista infrastruktura, w którą należy zainwestować, aby upewnić się, że jest to możliwe. Musimy mieć na urzędzie kogoś, kto jest na tym skoncentrowany i uważa, że jest to priorytet”.
Co ją inspiruje: Ortiz Jones mówi, że codziennie przypomina sobie, jak ważne są te wybory – i to właśnie napędza ją do przodu w jej kampanii. „Czy jest to polityka imigracyjna, która odzwierciedla nasze wartości, czy zdolność kobiety do podejmowania decyzji dotyczących własnego ciała – w tej chwili stawką jest tak wiele rzeczy”, mówi. „Członek Kongresu, niezależnie od tego, co robi lub jakiej komisji przewodniczy, powinien robić trzy rzeczy: tworzyć możliwości, chronić możliwości lub wymazywać możliwości. Robią to ze swoim zapisem głosowania i robią to ze swoim zapisem milczenia. I widzimy, jak niebezpieczna może być ta cisza. Więc to, co mnie motywuje, to upewnienie się, że nasz kraj wróci na właściwą drogę z nowymi przywódcami, którzy będą mieli moralną odwagę, aby to zrobić”.
Więcej takich historii znajdziesz w listopadowym wydaniu W stylu, dostępne w kioskach, na Amazon i dla pobieranie cyfrowe paź. 12.