Zapytaj Liz Bohannon, co było pierwsze, kura czy jajko, a ona ma dla ciebie odpowiedź. Kiedy pojechała do Ugandy w 2008 roku jako świeżo upieczona absolwentka college'u i poznała kobiety, które ukończyły liceum, ale nie mogła zebrać pieniędzy na czesne, postanowiła stworzyć niezbędne Platforma. Po serii prób przedsięwzięć biznesowych – w tym hodowli kurczaków – wykluła się Seko (czyt. say-koh), firma zajmująca się sandałami, której najnowsza sylwetka z paskiem T trafiła dziś do ich internetowego butiku.
Rama sandałów z brązowej skóry jest prosta, ale każda para ma urzekający akcent. Wycenione na 89 USD, zawierają zestaw wymiennych, ręcznie wyszywanych koralików i lokalnie pozyskiwanych ozdób (wydaje się, że dodałeś dwie nowe pary butów do swojej szafy). Przemyślane, wysoce praktyczne podejście do sandałów jest bezpośrednim przedłużeniem samowystarczalności finansowej Bohannona model biznesowy, który umieszcza 50 procent pensji kobiet na koncie, którego nie można ruszyć przed terminem czesnego. I to się udało: do tej pory 47 kobiet poszło na studia.
Jak dotąd największa lekcja Bohannona? „Błędy są nieuniknione, ale jeśli postawisz się na proces uczenia się, a w tym, co robisz, kryje się radość, sukces się wydarzy”. Gdy nas szła poprzez asortyment butów, toreb skórzanych, bransoletek i partnerstw, które kształtują firmę w markę lifestylową, zapytaliśmy o znaczenie tego słowa Seko. Z uśmiechem od ucha do ucha udzieliła nam najbardziej odpowiednich odpowiedzi: „Pochodzi od lugandyjskiego słowa oznaczającego śmiech”.