Fergie niczego nie ukrywa, opowiadając o tym, jak przeszła przez najgorszy moment w swoim życiu.
W nowym wywiadzie z iAktualności, ten Podwójna Holenderka Hitmaker była otwartą książką, ujawniając, że chociaż może dziś mieć udaną karierę i mieć pięknego syna, wiele lat wcześniej trafiła na dno, gdy walczyła z uzależnieniem od metamfetaminy.
„Cierpiałem na wywołaną chemicznie psychozę i demencję. Codziennie miałam halucynacje” – przyznała w publikacji była piosenkarka Black Eyed Peas, opisując swoją spiralę zdrowia psychicznego. „Minął rok po odstawieniu tego leku, zanim chemikalia w moim mózgu ustabilizowały się i przestałem widzieć rzeczy. Po prostu siedziałbym tam, widząc przypadkową pszczołę lub królika.
Oprócz halucynacji piosenkarka „Big Girls Don’t Cry” wspominała, że doświadczyła paranoi, wierząc, że śledzi ją FBI i CIA. W rezultacie jej nieobliczalne zachowanie skłoniło ją do ukrycia się w kościele.
„Próbowali mnie wyrzucić, ponieważ szedłem w dół nawami w ten szalony sposób, ponieważ myślałem, że w kościele jest kamera na podczerwień, która próbuje sprawdzić moje ciało” – wspomina 42-latek. „Przeskoczyłem obok ołtarza na korytarz, a goniło mnie dwoje ludzi”.
Teraz starsza i mądrzejsza gwiazda mówi, że jest wdzięczna za lekcje, których nauczyła się ze swojej mrocznej przeszłości. „To sprawa z narkotykami, to była świetna zabawa… dopóki tak nie było” – kontynuowała. „Ale wiesz co, dziękuję za dzień, w którym mi się to przydarzyło. Bo to jest moja siła, moja wiara, moja nadzieja na coś lepszego”.
„To niesamowite, wiem” – podsumowała, by wreszcie zmienić swoje życie. – Myślę, że muszę mieć aniołów stróżów.