Kristen Stewart miała zaledwie 7 lat, gdy księżna Diana zmarła tragicznie, ale jest gotowa zagrać ją wSpencera, nadchodzący film, który jest kroniką bardzo konkretnego weekendu na początku lat 90., kiedy Diana zdała sobie sprawę, że jej małżeństwo z księciem Karolem nie działa. Niektórzy aktorzy poczuliby ciężar grania tak ukochanej postaci, ale Stewart mówi, że nie widzi tego w ten sposób. Zamiast tego, mówi, pomysł zagrania Diany sprawia, że „staje na baczność w najlepszy sposób”.
„Mam do niej podobne odczucia i stało się to bardzo szybko” – powiedziała. „Może nie dorastałem z nią w ten sam sposób. Byłem bardzo młody, kiedy zmarła”.
Dodała, że wszystko, co wydarzyło się po śmierci Diany, utrwaliło się w jej pamięci, od kwiaty i kartki, które zdobiły ulice Paryża i Londynu, wywołując emocje odczuwania świata w żałoba. To właśnie te emocje sprawiają, że Stewart jest „opiekuńczy” wobec Diany i dlaczego pociągała ją ta rola.
„Nigdy nie widziałam tylu w jednym miejscu” – powiedziała o kwiatach i hołdach po śmierci Diany. „Byłem naprawdę młody [i] tak naprawdę nie wiedziałem, co się dzieje. Ale teraz trudno nie czuć się nad nią opiekuńczym. To znaczy, była taka młoda i oczywiście przychodzi tutaj.
Stewart dodał, że w przeciwieństwie do Korona, Spencera nie skupia się na trafieniu we wszystkie historyczne momenty z życia Diany. Zamiast tego chodzi bardziej o emocje i doświadczenia.
„To znaczy, perspektywa każdego jest inna i nie ma sposobu, aby coś zrobić dobrze, ponieważ to, co jest faktem w odniesieniu do osobistego doświadczenia”, dodał Stewart. „Mój film trwa jakieś trzy dni i jest to naprawdę poetyckie wewnętrzne wyobrażenie o tym, jak mogłoby się wydawać, a nie przekazywanie nowych informacji. Nie mamy śladu do trafienia. Po prostu ją kochamy”.