Żyje dla oklasków, a my żyjemy dla jej garderoby (i albumów i filmów).

Kiedy Lady Gaga wyłoniła się z Radio City w czwartkowy wieczór po zakończeniu jej dwudniowej serii koncertów z legendarnym Tonym Bennettem, zrobiła to z pizazzem.

Piosenkarka i aktorka opuściła salę w parze z dyrektorem muzycznym Michaelem Beardenem, ubrana w głęboką srebrną suknię kolumnową, w pełni ozdobioną cekinami i koralikami. To rodzaj sukienki, którą nosisz na Grammy, chyba że jesteś bardziej czerwony dywan-w drodze-olbrzyma-pływające-jajko rodzaj dziewczyny… 

Gaga połączyła sukienkę ze Starego Hollywood z prostymi czarnymi czółenkami na kostkach i efektownymi kolczykami. Zmieniła kolor włosów na wygląd, powracając do odcienia platynowej blondynki, z którego jest najbardziej znana, noszonej w klasycznym updo z pojedynczym kosmykiem opadającym luźno na jej twarzy.

I ach, makijaż. Gaga zrobiła się duża, nie przesadzając, łącząc czerwoną wargę z połyskującym różowym cieniem, dramatycznym czarnym kocim okiem i rzędem dżetów pod każdą brwią.