Nigdy nie byłam osobą, która nosi dużo biżuterii. Fajnie jest się ubierać i nosić wspaniałe ubrania do pracy, ale w moim prawdziwym życiu zwykle zakładam tylko kolczyki na sztyfty.
Kiedy mój chłopak [muzyk Taylor Goldsmith] i ja zaczęliśmy rozmawiać o zaręczynach w zeszłym roku, powiedziałam mu, że nie chcę wielkiego pierścionka. Pomyślałem, że możemy po prostu wybrać razem kilka ładnych zespołów. Więc możesz sobie wyobrazić, jak bardzo byłam zaskoczona, gdy jesienią oświadczył się z tym pięknym pierścionkiem.
W tym czasie byliśmy w trakcie przeprowadzki do naszego nowego domu – cała sprawa całkowicie mnie zaskoczyła! Chociaż myślałam, że nie chcę pierścionka zaręczynowego, jak tylko zobaczyłam ten, nie wyobrażałam sobie chwili bez niego.
Taylor poszedł do jednej z moich ulubionych jubilerów, Irene Neuwirth, i wybrał każdy szczegół, który według niego powinien mi się spodobać, od okrągłego, fasetowanego kamienia po obrączkę z różowego złota. Tak jest ja. Szczególnie podoba mi się to, że diament jest płaski – przez niego widać moją skórę, co czyni go jeszcze bardziej dyskretnym.
Jest elegancki i fajny, a nawet nie wiedziałbyś, że to pierścionek zaręczynowy, gdybym nie nosił go na lewej ręce. Ponieważ włożył w to tyle miłości i myśli, nigdy nie czułam się tak wyjątkowa. A teraz jest symbolem naszego wspólnego życia i wszystkich emocji, które dopiero nadejdą.