Pisarka Lydia Davis kiedyś powiedziano że powinieneś przestać czytać tyle współczesnej literatury i nacieszyć się klasyką. Parafrazuję, ale jej argument brzmiał mniej więcej tak: Wiesz już, jak mówią współcześni ludzie – nie zapomnij też posłuchać staruszków! Jest to również idealna postawa dla zbilansowanej diety podcastowej. Jasne, posłuchaj wszystkich trudnych wiadomości i koronawirus aktualizacje, które chcesz, a także strąki z reality TV, które kochasz, ale nie przesadzaj i zapomnij dać swojemu mózgowi trochę wytchnienia. Inspirowane Davisem poszukiwania właśnie tego (wraz z faktem, że tak, ktoś, kto… Myślę, że na Instagramie jest fajnie też tego słuchałem) doprowadziło mnie do Artyści nagrywający, nowy podcast Getty zawierający archiwalne nagrania sześciu artystek. I mam absolutną obsesję.
Nie zacząłem słuchać Artyści nagrywający ponieważ byłem zainteresowany odrzuceniem patriarchat, ale tak się dzieje za każdym razem, gdy klikam przycisk odtwarzania. Wykorzystując archiwalne nagrania z Instytutu Badawczego Getty, pierwszy sezon, trafnie zatytułowany „Radical Women”, robi więcej niż po prostu przeprowadzić nas przez życie artystów, których już znamy i kochamy, wyliczając fakty z ich Wikipedii strony; podaje im mikrofon. Wywiady dotyczą spraw, które wydają się znajome, głównie dlatego, że wciąż się nimi zajmujemy. Dzięki tym rozmowom – które w 2020 roku nabierają nowego poczucia pilności – słyszymy prosto od kobiet takich jak Lee Krasner, której powiedziano: „To jest takie dobre, ty nie wiedziałbym, że zrobiła to kobieta”, a Alice Neel, której matka od samego początku jasno określiła swoje oczekiwania: „Nie wiem, czego oczekujesz, jesteś tylko dziewczyna."
To chyba oczywiste: Getty nie jest twoją przeciętną maszyną do dobrego samopoczucia. A te odcinki nie są po prostu recyklingiem materiałów bez kontekstu, aby sprzedać popularne liberalne ideologie nowemu pokoleniu kobiet. Bardziej adekwatnym opisem byłby znacznie krótszy, pozbawiony upiększeń: feminizm bez bzdur, prosto z samych ikon.
Źródło: Catherine Opie/Getty Research Institute
Być może co najważniejsze, gospodarz Helen Molesworth (powyżej) wzięła na siebie obalenie (raz na zawsze, mam nadzieję) listę prania zużytych etykiet i plotki: że Alice Neel była „nieobecną matką”; że Yoko Ono była „kobietą, która rozbiła Beatlesów”; że Lee Krasner był niczym więcej niż „Jacksonem Pollockiem” żona."
Każdy odcinek przechodzi od razu do sedna, zagłębiając się najpierw w szczegóły ideologii każdego artysty, bez względu na to, jak kłujące. Zwłaszcza Yoko Ono nie marnuje czasu na rozdrabnianie słów. Jest łagodna, ale stanowcza w swoich przekonaniach – co nie powinno dziwić, gdy już ją spędziła całe małżeństwo walczące o uznanie jako artysta, podczas gdy sława Lennona przyćmiła wszystko w swoim budzić. Odrzuca nasz współczesny impuls do nadmiernego dzielenia się i sprzedawania siebie jako marki, przyjmując w zamian dwuznaczność i mistycyzm. Wierzy w pozbawianie się leniwego komfortu nostalgii na rzecz wyczekiwania na nowość. Nienawidzi żadnych śladów pretensji czy ekskluzywności.
Źródło: Instytut Badawczy Getty
Uderza mnie, jak bardzo marka feminizmu Ono różni się od komercyjnej, którą dziś karmimy. Nie jest towarem, nie jest pakowany, nie jest pędzący ani różowy; jest osobisty, polityczny i całkowicie pozbawiony puchu. I nie mogę się powstrzymać od porównania jej skłonności do odkrywania na nowo ze względu na jej sztukę z naszą współczesną skłonnością do odkrywania na nowo ze względu na Instagram. Nie ma mowy o kryształach popieranych przez Goop, samopomocowych poradnikach ani poradach biznesowych inspirowanych przez Girlboss; jest po prostu jej sztuka i zaangażowanie w jej obronę.
POWIĄZANE: Oglądanie Queen Sono Kick Ass to najlepszy wzmacniacz nastroju w kwarantannie
Alice Neel utrzymywała, że sztukę należy oceniać oddzielnie od nierówności spowodowanych płcią. Całą karierę spędziła na powtarzaniu się, domagając się rzetelnej krytyki swojej pracy. A Lee Krasner odmówił dołączenia jakiegokolwiek „modyfikatora” do jej sztuki; nie chciała być infantylizowana ani pomniejszana jako artystka, ale po prostu uważana za artystkę. Brak przymiotników.
Te kobiety są podobne w swojej pogardzie, że są traktowane jako „artystki” i myślę, że możemy się czegoś nauczyć z ich frustracji z pudełkami (wskazówka: pomyśl na zewnątrz z nich). Czy Alice Neel wzdryga się przed feministyczną koszulką? Prawdopodobnie. Czy to oznacza, że ja też powinienem? Być może. Nie sądzę, że ten podcast ma na celu przepisanie nowego – lub, co gorsza, „lepszego” – sposobu bycia feministką, ale tak robię wierzę, że te kobiety mają coś ważnego do powiedzenia na temat tego, co słyszymy – i co nagrywamy – kiedy kobiety mówić. Po prostu posłuchaj (zaufaj mi!).