W tym roku nie kupię nowych ubrań.
Mówię to, ponieważ mam obecnie otwarte trzy karty zakupów, paczkę z The RealReal na wyciągnięcie ręki i notatkę w telefonie z rzeczami, których „potrzebuję” kup: jeszcze kilka golfów, kolejny sweterek, nowy czarny puffer w miejsce mojego idealnie ładnego, choć nieco niemodnego, obecnego czarnego puffera. A skoro już przy tym jestem, to nowy szalik w jasnym kolorze też byłby świetny.
Być może z faktu, że pracuję w InStyle.com, wynikało, że dbam o ubrania i trendy, a także kulturę mody, od stojącej za nią kreatywnej społeczności po artyzm i nie tylko. Jest wiele rzeczy, które mogą wydawać się toksyczne w branży, ale pomimo wszystkich jej wad, moda była stałą od moich nastoletnich lat do moich późnych lat dwudziestych, prowadząc mnie przez wiele iteracji siebie. Zawsze tam jest, kiedy potrzebuję czegoś, na co mogę czekać, na przykład nowego płaszcza przychodzącego pocztą lub sportowy biustonosz push-up, który sprawi, że poczuję się seksownie, mimo że tylko siedzę na kanapie oglądanie Asystent lotu.
Jesienią ubiegłego roku zacząłem rozmyślać nad koncepcją rzucenia mojego zwyczaju zakupów zimnego indyka. Nie tylko nowiutkie sukienki Ganni wisiały nienoszone w mojej szafie — łupy po zamknięciu sklepu wywołanym przez pandemię sprzedaż — ale zacząłem czytać o omylności etycznego ruchu konsumenckiego i o tym, że chociaż tak, oszczędny jest etycznie bardziej rozsądne niż zdobywanie naręcza najlepszych nagród Forever21 za 2,80 USD, nie ma nic wspólnego z kulturowym nastawieniem, które stawia na nowości i nadmiar, jednocześnie zabierając przedmioty o przystępnej cenie z rąk tych, którzy mogą ich potrzebować bardziej niż I. Jednocześnie, czy naprawdę mógłbym zobowiązać się do rezygnacji z mojego jedynego prawdziwego źródła radości, nawet krótkiej, w środku blokady?
Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, czy dam radę przetrwać do 2022 roku bez kupowania przynajmniej jednej (więcej) pary dżinsów Everlane. Ale zainspirowało mnie starsze postanowienie noworoczne, które nawet mnie zdziwiło, że udało mi się dotrzymać. W 2018 roku obiecałam przestać robić zakupy w sklepach z modą i jakimś cudem to zrobiłam. Moje motywacje tym razem są mniej więcej takie same: chcę czynić dobro dla pracowników przemysłu odzieżowego i planety. Ale teraz, w 2021, mam inne spojrzenie na to, co to znaczy być „świadomym konsumentem”.
W moim pierwszym postanowieniu chciałem przestać dawać pieniądze markom z historią nadmiernego marnotrawstwa (chociaż dokładne liczby różnią się w zależności od źródła, to Szacowany że kupujemy łącznie 80-100 miliardów odzieży na całym świecie rocznie) oraz okropne warunki pracy, nie wspominając, zdzieranie wschodzących niezależnych projektantów. Bojkot wydawał się prostym, ale skutecznym podejściem; w 2018 roku bojkot marek modowych był sam w sobie najnowszym trendem. Zielony boom marketingowy był w pełnym rozkwicie; Everlane rosło i było niesplamione, a reformacja była w większości wolna od skandali.
Rezygnacja z szybkiej mody była trudna. Kiedy podjąłem decyzję, byłem raczkującym nowojorskim przeszczepem z Kalifornii. Mój ograniczony krąg towarzyski oznaczał, że niedzielne popołudnia spędzałem spacerując ulicami Manhattanu, zanurzając się i wynurzając z Zara na 42. ulicy i Zara na Herald Square i Zara w SoHo i Zara w TriBeCa. Zakupy były moim jedynym (i jedynym) hobby.
Ale kiedy mi się udało – moja szafa przepełniona kurtkami, które znalazłam wśród starych rzeczy moich zmarłych dziadków, oszczędnych kombinezonów i szalików, nauczyłem się robić na drutach ja — czułem się spełniony. Rozkoszowałem się poczuciem moralnej wyższości, które emanowało z mojej garderoby z lat 80. i 90.: dbałem o swój wygląd, ale nie na tyle, by wydawać na niego absurdalne sumy pieniędzy. (Wciąż wydawałem absurdalne sumy pieniędzy na ubrania, nawet te zużyte). Pomyślałem, że moja estetyka wyrażała, że bardziej zależy mi na planecie. A planowałam kontynuować zakupy „świadomie” przez… no cóż, na zawsze.
A potem nadszedł rok 2020. W ciągu ostatniego roku, nie tylko podczas pandemii, ale i protestów Black Lives Matter, które przetoczyły się przez cały kraj, miałem czas zastanowić się nad dobrymi intencjami mojej starej rezolucji. Zacząłem zadawać sobie pytanie, jaki wpływ na zapewnienie pracownikom bezpieczeństwa, a także dostęp do sprawiedliwych wynagrodzeń ma tak naprawdę bycie „świadomym konsumentem”. Jasne, miałem na sobie maskę Everlane, ale co nie przeszkodziło w wykorzystywaniu pracowników w Los Angeles, robiąc ŚOI, kiedy sami ich nie mieli. Te same nagłówki były wielokrotnie powtarzane, pomimo rosnącej popularności „zielone” marki skierowane bezpośrednio do konsumentów: branża pozostaje jednym z najbardziej zanieczyszczających, klimat kryzys pokazał brak oznak porażki. Korporacje „obudzone” nie są bardziej pomocne w rozwiązywaniu problemów trapiących nasze społeczeństwo niż czarne kwadraty opublikowali na Instagramie zeszłego lata.
POWIĄZANE: Przestańmy udawać, że co sezon potrzebujemy nowych ubrań
Konsekwencje ekonomiczne wywołane przez pandemię sprawiły, że dosłowny koszt „zrównoważonego życia” stał się jeszcze bardziej widoczny. Jakich samozwańczych dobrych przechwala się, że nie kupuje na Amazon, skoro dla wielu osób jest to niedroga i wygodna opcja, która nieco ułatwiła piekielny rok? Jeśli naciągałam się na bycie „lepszą osobą” z powodu rezygnacji z szybkiej mody, co sugerowałam w przypadku ludzi, których nie było stać na markowe elementy wykonane z przetworzonych butelek na wodę, kabaretek, Tencelu lub czegokolwiek, z czym się zdarzył najbardziej głośny materiał w danym momencie być? A co by było, gdyby marki robiące „dobre” w jednym obszarze, który mnie pasjonował, były winne doprowadzenia do zła w innym?
Trochę kopałem. Okazuje się, że nie jestem jedyną osobą, która przeżyła ten kryzys sumienia. Elizabeth Cline, której książka, Świadoma szafa, siedzi na mojej półce, również doznała objawienia pod koniec ubiegłego roku.
W eseju dla Atmosfera, Cline wyjaśnia ewolucję świadomego konsumpcjonizmu i, w gruncie rzeczy, dlaczego zacząłem kojarzyć Zarę z poczuciem winy, a Everlane z wyższością moralną.
Bojkoty lat 60. i 70. miały ogromny wpływ (pomyśl Rachel Carson Cicha wiosna), ponieważ nakładają odpowiedzialność na korporacje, mówi. Ale świadomy konsumpcjonizm, który znamy dzisiaj, nakłada odpowiedzialność na konsument. „Neoliberalizm szerzył mantrę, że najlepiej zaspokaja się ludzkie potrzeby, a nawet rozwiązania problemów społecznych przez rynek i kapitalizm – a nie przez rząd, społeczeństwo obywatelskie czy działania zbiorowe”, Cline pisze. „Wyszły silne przepisy dotyczące ochrony środowiska, programy opieki społecznej, związki zawodowe i, co najważniejsze, nasza wielopokoleniowa historia i kultura tworzenia zmiany za pomocą środków publicznych, a nie prywatnych”. Zamiast praw pracy, które chronią pracowników, mamy bluzy z hasłami, a część dochodów wspiera cel, który lubić. Albo kazano nam „głosować naszymi dolarami”.
Rozmowa o rozliczaniu marek w 2020 r. była widoczna w czarne kwadraty widzieliśmy na Instagramie latem. Korporacje, zwłaszcza te skierowane do millenialsów takich jak ja, wygłaszają oświadczenia na temat BLM protesty, w tym przyznanie się do własnej ignorancji i ich roli w niesprawiedliwościach, z jakimi boryka się Black Amerykanie. Po nich nastąpiły słowa-wymioty przeprosin, a potem wreszcie cisza.
Whitney Bauck w Fashionistka wyartykułowaliśmy to, co odczuwało wielu „świadomych konsumentów” po najgorszym lecie Instagrama: Poczuliśmy się zawiedzeni przez firmy, którym zaufaliśmy, że dokonają zmian na świecie. To było tak, jakby zasłona została zdjęta i zobaczyliśmy bałagan w wewnętrznym życiu marek, które pod koniec dnia próbowały tylko zarobić pieniądze. „Te same firmy, które ci świadomi konsumenci wspierali „głosując swoimi dolarami”, udowodniły, że nie są w stanie w pełni żyć zgodnie z własnymi wyznawanymi wartościami” – pisze. „To nie musi oznaczać, że powinni oni zostać „unieważnieni” do bankructwa” – dodaje, ale nie powinniśmy też ślepo ufać im i ich intencjom.
Zdałem sobie sprawę, że przypisywanie moralności moim zachowaniom zakupowym — że zakupy w „zielonych” sklepach oznaczają, że jestem dobrym człowiekiem, a zakupy w Amazon czynią mnie złym — jest żałośnie chybione. Na domiar złego zrozumiałem, że postanowienie, które podjąłem dwa lata temu, było dla mojego sumienia wolną przepustką. Jeśli robię zakupy w „zrównoważonych” sklepach, myślałem o tym, to kogo obchodzi, że noszę ten przedmiot tylko raz lub dwa razy? Wciąż przyczyniałem się do tych samych kwestii środowiskowych, którymi rzekomo się zajmowałem. Moje myślenie w 2021 r.: Jeśli nie kupuję w tym roku żadnej nowej odzieży, to w ogóle nie przyczyniam się do cyklu marnotrawstwa.
Na początku martwiłem się, że wstrzymując swoje pieniądze niezależnym markom lub rzemieślnikom, mogę przeciwdziałać temu samemu ruchowi, który rzekomo pomagał. A potem wyrwałem się z tego. Jak napisał Matt Beard w Opiekun, „To wina znacznie większego systemu, który oferuje opcje, których w wielu przypadkach po prostu nie należy dozwolone do produkcji”. Jako konsument nie jestem odpowiedzialny za zmianę systemu, ale jako jakiś aktywista.
Akcja była brakującym elementem w moim dążeniu do pogodzenia mojego zamiłowania do mody z pragnieniem, aby nie wyrządzać więcej krzywdy. Uświadomiłem sobie, że liczy się tylko działanie — i nie, zakupy się nie liczą. (Nie naprawdę.) ModaMaya Singer podobnie oświadczyła dwa lata temu, że „porzuciła moje przekonanie, że możemy robić zakupy w drodze do postępu”.
„My, jako obywatele, możemy opowiadać się za wszelkiego rodzaju inicjatywami politycznymi, które skłaniają korporacje do działania jako zarządcy miejsc, w których to robią biznes, czy to ustanowienie jasnej odpowiedzialności w całym łańcuchu dostaw, czy żądanie płacenia podatków tam, gdzie sprzedają swoje towary ”- Singer pisze. „Wydaje się to lepszym wykorzystaniem naszego czasu niż zastanawianie się, na przykład, które buty do biegania kupić. Czy celem nie jest życie w świecie, w którym wszystkie buty do biegania są etyczne w konsumpcji?
Zwiększenie aktywności politycznej oznacza poświęcenie mojego czasu, zasobów i energii na pomoc organizacjom takim jak Praca za etykietą, Rewolucja w modzie, oraz Kampania Czystych Ubrań które naciskają na zmiany, które mogą faktycznie wpłynąć na ogólny wpływ branży modowej. Oznacza to uzyskanie głębszego zrozumienia, kto jest winny wyzysku pracowników, co należy zmienić i jaką władzę mają jednostki nad procesem zmiany.
Dlaczego więc nie mogę po prostu robić zakupów u etycznych marek? oraz kontynuować moją pracę jako aktywistka? To prowadzi mnie do najbardziej bolesnego przyznania się: muszę przewartościować swój związek z zakupami.
Ponieważ byłem niepewnym nastolatkiem mieszkającym w konserwatywnej, białej i bogatej enklawie hrabstwa Orange, spojrzałem na ubrania jako sposób na zrekompensowanie tego, czego nie mogłem zmienić — moich krzaczastych czarnych włosów, brązowych oczu i zbyt oliwkowych skóra. Ubrania były moim sposobem na zakomunikowanie, że tak bardzo się nie różnię i że może nawet mogę być fajna. Od tamtej pory mój stosunek do odzieży tak naprawdę się nie zmienił. (Chociaż mój związek z moją tożsamością na szczęście ma.)
W samym środku pandemii, w czasie, gdy ubrania domowe i piżamy stały się synonimem, w czasie, gdy od tygodni nosiłam tę samą parę dresów, nadal robiłam zakupy. Na początku, to było jak nadzieja. W maju kupiłem krótki top, który wyobrażałem sobie nosić na późne letnie imprezy na dachu. W czerwcu kupiłem marynarkę, która miała odpowiednią grubość na jesień w mieście. Co tydzień do moich drzwi dostarczano kolejną paczkę, a ja klepałem się po plecach za utrzymanie moich ulubionych marek.
POWIĄZANE: Niektórzy pracownicy odzieży zarabiali 150 USD tygodniowo przed COVID — teraz zarabiają jeszcze mniej
Nawet gdy zdałem sobie sprawę, że blokada jeszcze się nie skończyła, nadal szłam na całość Odzież sportowa Girlfriend Collective i zaopatrywałem moje szuflady w coraz więcej skarpety kompresyjne, legginsy, oraz biustonosze sportowe. Pragnąłem przypływu adrenaliny, który towarzyszy każdemu kliknięciu przycisku „Kup teraz”.
Odchodząc na rok, mam nadzieję, że nie tylko zrewiduję swój związek z zakupami, ale będę bardziej przebiegły z moją szafą i w końcu załóż niektóre topy, sukienki i kombinezony z metkami nadal przyczepionymi poza my Dom. Zakupy i zabawa modą to ogromna część mojego życia, to nie jest moja Cały życia, a jeśli ta jedna mała zmiana — rezygnacja z nowych ubrań — jest tym, czego potrzeba, aby odwrócić moją uwagę od nowość w modzie i rzeczywiste zmiany w branży, to jest coś, na co jestem gotowa próbować.
W tym roku zamiast kurować estetykę kogoś, kogo to nie obchodzi także dużo o ich wyglądzie, chcę pracować nad tym, aby faktycznie mniej się troszczyć. Nawet jeśli oznacza to noszenie mojego czarnego puchowego płaszcza jeszcze przez jeden sezon zimowy.