Bycie Azjatycką Amerykanką w Stanach Zjednoczonych oznacza skomplikowaną relację z bielą. W jednej chwili jesteśmy utrzymywani jako „wzorcowa mniejszość”, a w następnej spluwamy na ulicy za rzekome noszenie COVID-19. Nigdy nie jesteśmy uważani za wystarczająco Amerykanów, a jednocześnie podobno mamy te same uprawnienia dostępu i przywilejów bieli.
Ale nie ma nikogo, kto zostałby zraniony bardziej przez Białą Amerykę niż Czarni (szczególnie Czarne kobiety). Po śmierci George'a Floyda i Breonny Taylor każda osoba w Ameryce musi wybrać rolę do odegrania w walce z anty-Czarnością. Milczenie oznacza współudział; to wykracza daleko poza białych ludzi. Dla moich koleżanek z Ameryki Azjatki dotyczy to również nas.
Nie możemy ignorować faktu, że an Azjata, Tou Thao, był zamieszany w morderstwo George'a Floyda. Przyznanie, że jesteśmy zdolni do wielkiego zła przeciwko Czarnym, oznacza również uznanie, że możemy być częścią rozwiązania.
Anti-Blackness nie jest problemem, który leży wyłącznie w białych ludziach, ani nie jest to wyłącznie ich odpowiedzialność za naprawienie. Amerykanie pochodzenia azjatyckiego są również odpowiedzialni za przeciwdziałanie czarnoskóremu w naszych społecznościach. Nie możemy rozgrzeszyć się z anty-czarnoskórych, ponieważ jesteśmy mniejszościami w Ameryce.
Biorąc pod uwagę różnorodność społeczności azjatycko-amerykańskiej, przypadki sprzeciwu wobec czarnoskórych mieszkańców są bardzo szerokie. To było zaledwie 29 lat temu Latasha Harlins, 15-letnia czarna dziewczyna została zamordowana przez koreańskiego właściciela sklepu w Los Angeles. doprowadziło do zniszczenia Koreatown podczas zamieszek w Los Angeles w 1992 roku. Mniejsze anty-czarne mikroagresje są głęboko zakorzenione w naszej społeczności, od zawłaszczania kultury Czarnych po rasistowskie stereotypy, które utrwalamy.
Prabal Gurung, nepalsko-amerykański projektant mody, porusza ten temat samodzielnie op-ed: „To niestosowny komentarz, który nasza ciocia robi przy stole, ale nigdy nie odważyłaby się powiedzieć publicznie. To straszna nieufność, z jaką czasami traktujemy naszych czarnych sąsiadów. Nazwijmy te rzeczy, nie tylko wtedy, gdy jesteśmy ich świadkami, ale kiedy je robimy, ponieważ wszyscy mamy wiele do oduczenia. Przeprowadźmy te nieprzyjemne rozmowy z naszymi rodzinami, które mogą jeszcze nie widzieć wyraźnie roli, jaką odgrywają”.
Od nas, jako jednostek, zależy pociągnięcie do odpowiedzialności naszej społeczności w Ameryce Azji – pamiętanie, że nasza historia także obejmuje silny sojusz ze społecznością Czarnych w erze praw obywatelskich, kiedy Amerykanie pochodzenia azjatyckiego zadeklarowali „Żółte niebezpieczeństwo wspiera czarną moc”.
Jako Azjatki Amerykanki, musimy również uznać rasizm, który istnieje między społecznościami Azjatycko-Amerykanów. W samej społeczności AAPI istnieje ogromna rozbieżność w zakresie reprezentacja (którego głosy są najgłośniejsze, mają najwyższy priorytet) i dostęp (tj. do bogactwa i wiedzy pokoleniowej) między Azjatami Wschodnimi a ich ogólnie mniej uprzywilejowanymi odpowiednikami z Azji Południowo-Wschodniej.
Fakt: Ameryka nigdy nie chroniła Amerykanów pochodzenia azjatyckiego. Moje własne wychowanie jako chińskiej kobiety w pierwszym pokoleniu było pełne napięcia i rasistowskiego gaslightingu. Dorastałem na przedmieściach Kansas, gdzie szerzyła się anty-czarność, a asymilacja była dodatkiem do mojej młodości. Nie miałam wtedy języka ani nauki, żeby zobaczyć, jak biel boli nas wszystkich, a zwłaszcza czarnoskórych. Kiedy pandemia COVID-19 uderzyła w Amerykę odwrócił się plecami do azjatyckich Amerykanów takich jak ja, udowodniło to, jak bardzo jesteśmy dyspozycyjni. To tylko ułamek złego traktowania Czarnych w całej amerykańskiej historii. Pseudonim „chińskiego wirusa” był szkodliwy, ale to nie to samo, co systemowa anty-czarnoskóra, która skutkuje morderstwem Czarnych z zimną krwią bez konsekwencji.
Część sojuszu oznacza decentralizację siebie; nie jest to „Azjatycko-Amerykańskie kobiety dla Black Lives Matter”, ponieważ czerpiemy korzyści z demontażu białej supremacji (chociaż to robimy). Jest to „Azjatycko-amerykańskie kobiety dla Black Lives Matter”, ponieważ widzimy i cenimy Czarnych takimi, jakimi są.
Ponieważ jestem reporterem kultury, jest zupełnie jasne, że nie ma kultury, o której mógłbym relacjonować bez Czarnych. Trend wyznaczają czarni, choć są rzadko doceniane za swój wkład. Najwięksi sprzedawcy mody często kraść od niezależnych czarnych projektantów oraz są chwalone za innowacyjność. Studia rozrywkowe stale zarabiaj na pracach o czarnym bólu, już zaniedbanie płacenia czarnym aktorom równej pensji (lub daj im taką samą możliwość tworzenia sztuki wokół czarnej radości). Parzysty pozornie inkluzywne firmy podpieraj czarne ciała i głosy, tylko po to, by je wyrzucić bez namysłu.
POWIĄZANE: Amerykanie pochodzenia azjatyckiego są atakowani z powodu obaw związanych z koronawirusem
Nie ma ani jednej branży, która nie korzysta z czarnych głosów i talentów, a jednak nie ma ani jednej branży, która nie skrzywdziła swoich czarnych pracowników.
Jeśli jesteś konsumentką w Ameryce — którą są Azjatki — jesteś konsumentką czarnej kultury. Wszyscy stoimy w obliczu moralnej odpowiedzialności za pracę na rzecz społeczeństwa, w którym Czarni czują się bezpieczni i widziani.
Ale bez względu na to, gdzie stoimy w naszym własnym związku z bielą i Białą Ameryką, nasz cel powinien bądź taki sam: stanąć u boku czarnej społeczności w tym niezwykle ważnym czasie w Ameryce historia. Osobiście szukam Grace Lee Boggs, chińsko-amerykański działacz, który współpracował ze związkami i ruchem Black Power, by walczyć o wolności obywatelskie.
Czarni ludzie nie muszą zdobywać naszego sojuszu poprzez relacje międzyludzkie lub znaczące indywidualne osiągnięcia. Ich prawa do istnienia i równości nie trzeba potwierdzać, dyskutować ani udowadniać; jako autor Sonya Renee Taylor powiedział w filmie na Instagramie, że sama rozmowa o tym, czy czarne życie ma znaczenie, jest kwestią samą w sobie. Black Lives Matter to nie chwila, opinia ani kwestia polityczna. Jest to zarówno ruch, jak i stwierdzenie faktu. Czarne życie zawsze miało znaczenie. To system i ludzie, którzy go podtrzymali, zawiedli ich. To do nas — nie-czarnoskórych, lub w tym przypadku: Azjatek — pomożemy zdemontować ten system.
Kultura chińska mówi nam, że czyny przemawiają głośniej niż słowa (w rzeczywistości jesteśmy znani z nie mówiąc naszą miłość). Protest to akt miłości. Edukacja to akt miłości. Pojawienie się w naszej czarnej społeczności – w jakimkolwiek charakterze możemy – jest aktem miłości. Pociągnięcie do odpowiedzialności siebie, naszych rodzin i społeczności jest również aktem miłości. Podejmujemy te działania, aby mogły przynieść od dawna spóźnioną zmianę.
Ostatnich kilka lat było wypełnionych uzasadnioną wściekłością i żalem, gdy opłakujemy życie George'a Floyda, Breonny Taylor, Ahmauda Aubreya, Mike'a Browna, Trayvona Martina i niezliczonych innych. Mój dziadek powiedział mi kiedyś, tak jak jego ojciec powiedział mu podczas reżimu Mao, że miłość nie rozpływa się, gdy dochodzi do utraty życia. Utrzymujemy tę miłość przy życiu poprzez to, co robimy w ich imieniu. Jest to ostateczny akt miłości, aby ruszyć w kierunku społeczeństwa, które ceni Czarnych.