Dlaczego, och, dlaczego nie mówimy o naszych poronieniach? Każdego października, w miesiącu Świadomości utraty ciąży, artykuły takie jak ten wciąż zadają nam to pytanie, ale my musi być — te artykuły są Uroboros mówienia o poronieniu. I mówimy o tym też IRL. Niedawno przy drinku z dwoma bliskimi przyjaciółmi wyrzuciłem: „O tak, to był miesiąc, w którym poroniłem” w rozmowie o czymś zupełnie innym. Żaden z nich nie pamiętał, czy nawet powiedziałem im o tym cztery lata temu, a ja też nie mogłem. Hej, nic wielkiego; 25 procent ciąż przebiega w ten sposób.
Aby być uczciwym, pojawiło się to po co najmniej butelce wina? #Ja teżi rodzaj rozliczenie wspólnej traumy przez kobiety wśród których moja strata w pierwszym trymestrze nie wydawała się być liczona. Może surowość nastroju uwolniła mnie od nonszalancji wobec tej mniejszej tragedii; a fakt, że mam teraz żywe dziecko, uwolnił nas wszystkich od małego smutku. Chociaż równie łatwo byłoby powiedzieć, że te artykuły spełniły swoją rolę, a tutaj wprowadzamy poronienie w rozmowę przy obiedzie. Ale powiedzmy sobie jasno: nadal nie mówimy o tym, co my
Na przykład: wątpię, czy powiedziałem tym samym przyjaciołom, dożywotnim, że poszedłem do kliniki aborcyjnej w sobotę rano podczas poronienia, ponieważ Procedura D&C jest rutynowo potrzebna do usunięcia poronionej ciąży, tylko niektórzy położnicy/ginekolodzy nie chcą ich wykonywać. Nie sugeruję, aby jakakolwiek kobieta zwróciła się do innej, przy obiedzie lub gdziekolwiek indziej, i powiedziała: „Więc czekaj – jak płód wydostał się z Ale twoje ciało? Mówię, że to jedna z rzeczy, których wielu z nas nie brało pod uwagę, a tym bardziej prowadziło sensowną dyskusję z. I są inni. Nie chodzi tylko o mówienie o poronieniu; chodzi o mówienie o sobie io tym, jak zmienia nas każda z trudnych rzeczy, przez które przechodzimy.
Źródło: Elliana Allon
„Próbuję tylko pomóc kobietom zrozumieć, że coś bardzo znaczącego właśnie wydarzyło się w ich życiu i dlaczego mielibyśmy oczekiwać, że znów poczujemy się jak poprzednie ja? Nie będziemy znowu czuć się dokładnie sobą. —Jessica Zucker
Elliana Allon
„Myślę, że jest to fałszywe poczucie:„ Po prostu spróbuj ponownie, będzie dobrze, a dostaniesz to, co chcesz chcieć”. Nie o to chodzi” – mówi dr Jessica Zucker, psycholog skupiający się na zdrowie. — A co z samą kobietą? Jak zmieniła się przez te procesy — pozytywny test ciążowy, potem pójście do lekarza i nie? słysząc bicie serca, a następnie przechodząc przez opcję D&C lub opcję domową – wszystkie te małe, a czasem duże-T urazy?”
W 2014 roku Zucker rozpoczął #Kampania #IHadAMiscarriage z Esej w New York Times było to odczuwalne sejsmicznie (patrz: wspomniany zalew artykułów i społeczność Instagrama, która wokół niej wyrosła). „Zważywszy, że statystyki są takie, jakie są, nie ma powodu, dla którego kobiety nigdzie miałyby czuć się zawstydzone, samotne lub odizolowane po ciąży lub utracie dziecka. Nadszedł czas, aby zapewnić kobietom i rodzinom sposoby tworzenia rytuałów lub tworzenia rytuałów, abyśmy czuli się honorujemy kobiety, którymi byliśmy przed stratą, kobiety, którymi jesteśmy teraz, i dzieci, które straciliśmy”.
Źródło: Rebecca Coursey Photos
„To była moja pierwsza ciąża i nikt nigdy nie powiedział mi, że mogę stracić dziecko; Myślałem, że [poród martwy] pochodzi ze średniowiecza – nie zdawałem sobie sprawy, że może mi się to przydarzyć” – Trisha
Rebecca Coursey Zdjęcia
39-letnia Nicole Feddock spędziła trzy z ostatnich czterech sierpnia tracąc ciąże – doszło do wczesnego poronienia, martwego syna, który zmarł dzień przed terminem, dwa kolejne poronienia – a wraz z całą tą możliwością, straciła zdolność wpadania na znajomego, nie widząc smutku na ich twarzach, aby dowiedzieć się, że nadal nie ma dziecko. Jako dyrektor ds. reklamy i rozwoju biznesu w Nowym Jorku z ogromnymi koneksjami, ma wielu znajomych. „Dosłownie mam tu publiczność, która czeka, aż znów zajdę w ciążę”, mówi przez telefon, gdy ona i jej mąż pakują swoje rzeczy do wyjazdu. Tego samego ranka opróżnili magazyn, w którym znajdowały się nieużywane prezenty dla dzieci, które przekazali rodzinie, która niedawno wyemigrowała tutaj z niczym.
Nicole i jej mąż nazwali swojego syna Winter, a po jego martwym urodzeniu wyruszyli w podróż, używając po drodze hashtagu #WinterRobertIsLove; ludzie w jej sieci, nawet ci, którzy otrzymywali jej autoresponder „na urlopie macierzyńskim”, rozumieli, że nie jest już w ciąży i nie ma dziecka. „Kiedy widzę ludzi, których dawno nie widziałem, od razu patrzą na mój brzuch, bo jedyna rzecz to pozbawi mnie nieprzyjemnego uczucia smutku, gdy znów zajdę w ciążę” mówi.
Czy mówimy o tym, że kobiety, które przeżyły utratę niemowlęcia lub ciążę, są również obciążone smutkiem wszystkich innych?
„A uczucie „ludzie czują się źle dla mnie” – nie sądzę, że to się skończy, dopóki nie będę miał szczęśliwego zakończenia do mojej historii”, mówi, wyjaśniając, że szczęśliwe zakończenie dla niej i jej męża może być jednym bez… dziecko; wciąż mówią o kolejnych krokach. „Po prostu nie sądzę, że ludzie wokół mnie tego chcą z powodu własnego poczucia winy” – mówi. Mówi mi, że ludzie ciągle mówią jej, że mają naprawdę dobre przeczucia co do następnego miesiąca, albo są pewni, że to się jej przydarzy. Te frazesy nie służą nikomu poza osobą, która je wypowiada; osoby postronne mogą łatwo mieć ten rodzaj ciepłego optymizmu bez względu na wszystko. Historia Nicole wyjaśnia, że kobiety, które ją żyją, rzadko mogą to zrobić.
„'Nie mogę sobie nawet wyobrazić.' Często to słyszałem. I to tak, tak, nie możesz. — Miriam
Rebecca Coursey Zdjęcia
Jessica Zucker zgadza się, że powszechnym (i bolesnym) nieporozumieniem jest to, że chodzi o jakiś ostateczny wynik. „Niezależnie od tego, czy będziesz mieć kolejną ciążę, czy nie, nadal żyjesz ze złożonością tego, przez co przeszłaś. Wiele osób nadal pogrąża się w żałobie, nawet po urodzeniu zdrowego dziecka, ponieważ kolejne dzieci nie są zastępstwem, nie kradną żalu i nie zapewniają radości – mówi. Ta rzecz o potrzebie szczęśliwego zakończenia: to nie jest część procesu uzdrawiania. Ci, którzy przeżyli (utraty, tak wielu rzeczy) uczą się nowego szczęścia, które istnieje w miejscu, w którym teraz żyją, ale nadal czują się zmuszeni do obiecania swoim „publicznym”, że wszystko jest lub wkrótce będzie dobrze. Dokładnie to zrobiłem z moimi przyjaciółmi, odrzucając „o tak, poronienie, cokolwiek, NBD”, podczas gdy wszyscy byliśmy zbyt rozkojarzeni, by popatrzeć przez chwilę na smutek z tego powodu.
„Kultura milczenia rzeczywiście się zmieniła. Jednak to, czego nadal brakuje, to rodzaj aparatu lub ramy – sposobów na znaczące uhonorowanie, upamiętnienie lub zrytualizowanie naszych strat na konkretne sposoby” – mówi Zucker. Tak więc w październiku tego miesiąca, w miesiącu świadomości, który jest również szóstą rocznicą jej własnej straty, przeprowadziła wywiady z kobietami o tym, jak czułyby się w kulturze, która naprawdę zachęcała do tego dzielenia się. Potem poeta i artysta Skóra w niedziele ozdabiał ciała kobiet słowami inspirowanymi ich historiami. Film i zdjęcia tutaj, uruchamiane wyłącznie w InStyle, pokazują niektóre z tych prac, a także kobiety trzymające znaki do powiedzenia, w na swój sposób, „ja też”. Jest „Miałam poronienie”, „Urodziłam martwe dziecko” i „Miałam utratę ciąży”. Te znaki są dostępne dla bezpłatne pobieranie ze strony Zuckera, część rytuału stworzonego tam, gdzie wcześniej go nie było.
Źródło: Rebecca Coursey Photos
„Mówię o sposobie, w jaki honorujemy na przykład utratę rodzica lub dziadka” – mówi. „Jesteśmy w tym dobrze zorientowani kulturowo. Odruchowo wiemy, co zrobić dla naszych bliskich, czy to wysyłanie kartki, czy jedzenie, uczestnictwo w pogrzeb, udzielanie wsparcia.” Ale kiedy stratą jest to, co Zucker nazywa wyobrażoną rodziną: „Nie ma nic namacalny. Nie ma nic filozoficznego, co by nam zaproponowano jako sposób, rodzaj, uzdrowienie lub coś w rodzaju zamknięcia”.
Dla Nicole Feddock znalezienie społeczności było natychmiastowym sposobem, aby jej strata była znacząca. Dołączyła do grupy wsparcia i znalazła pocieszenie w byciu pomocnym dla innych członków grupy, a także na forach internetowych; zaczęła aktywnie aktualizować konto na Instagramie poświęcone jej podróży na straty, którą od tego czasu porzuciła. Zaczęła się uczyć, aby zostać doulą, nauczyć się wszystkiego, co można było wiedzieć o ciąży i porodzie („Myślę, że to zdecydowanie było częścią mojego procesu zdrowienia” – mówi). I przez to wszystko stała się czymś w rodzaju straty szerpy dla przyjaciół przyjaciół; za każdym razem, gdy ktoś z jej szerszej sieci poniesie stratę, zostanie wysłany do Nicole, która pomoże go przeprowadzić. Ale odkryła, że dużo edukuje również poza tymi scenariuszami — opowiadając ciężarnym przyjaciołom statystyki dotyczące martwych narodzin (zarówno 1 na 160, oraz 1% ciąż w USA zostały zgłoszone), aby zapewnić ich, że nie powinni się martwić. „Za każdym razem, gdy pojawia się ktoś, kogo strata jest nowa, zdecydowanie chcę tam być, aby zachować dla niego miejsce. Ale jeśli chodzi o edukację ludzi i poczucie, że muszę wyjaśniać, na przykład: „nie martw się, to nie zdarza się zbyt często” lub „to bardzo rzadkie”, to jest dla mnie wyczerpujące” – mówi. „W pewnym sensie już z tym skończyłem”.
Nicole zanurkowała na forach, w nowe przyjaźnie, w edukację i pomaganie innym, a teraz odchodzi od tej strategii. Ona i jej mąż przeprowadzają się do Chicago, gdzie jest jej rodzina i gdzie nie ma magazynu rzeczy zgubionego dziecka. W pewnym sensie jest ona studium przypadku tworzenia znaczeń, które zaleca kampania Zuckera. Spróbowała ponownie; podzieliła się ponownie; znów pomogła innym, a teraz skupia się na sobie. „Nie próbujemy uciec od niczego, per se, ale po prostu zaczynamy od nowa” – mówi. I nie musisz patrzeć zbyt blisko, aby znaleźć w tym sens.