Zaledwie dwa dni w Tydzień mody w Mediolanie zapowiada się bitwa marek.
Wraz z rosnącymi zmianami gospodarczymi i kulturowymi, tworzącymi różnego rodzaju nieoczekiwane wyzwania dla najsłynniejszego luksusu na świecie etykiety, projektanci we Włoszech — którzy istnieją w swoim własnym, szczególnie konkurencyjnym środowisku — odpowiadają z pewną mocą kolekcje. Alessandro Michele z Gucci, odpowiedzialny za większość emocji Mediolanu w ciągu ostatnich dwóch lat swoim dekoracyjnym nowym wyglądem, jest dając niezwykły przykład w modzie, pozostając w zgodzie ze swoją filozofią, że więcej znaczy więcej – chyba że jest to możliwe jeszcze. Tymczasem Miuccia Prada, której pomysły zmieniają się swobodnie, a czasem dramatycznie z sezonu na sezon, potwierdziła ją wpływ na czwartkową noc dzięki wyjątkowej kolekcji, która była zarówno dostępna komercyjnie, jak i subtelnie prowokacyjny.
Źródło: Pietro D'Aprano/Getty (3)
W tym przypadku Prada dała swoim widzom dużo więcej do myślenia, zaczynając od fantastycznego zestawu ozdobionego nieco obłąkanymi renderingami starych plakatów filmowych i pin-up girls. I między nieco nieśmiałymi komentarzami Prady za kulisami, że nie stara się być jawnie polityczny, a towarzyszącym mu programowi zauważa, że odwrotnie zażądał od wszystkich artystów przyjęcia liberalnej postawy, wszystko, o czym można było mówić po tym spektaklu, to to, że w rzeczywistości było więcej niż na pierwszy rzut oka. ubranie.
WIDEO: Obejrzyj nasze podsumowanie mediolańskiego tygodnia mody
Trochę się martwię, że ubrania nie do końca się tu przysłużyły, więc poświęćmy chwilę na pochwałę miękko efektownych sukienek obszytych strusimi wstążkami pióra i kryształowe koraliki oraz pełny wygląd, który łączy w sobie wiele abstrakcyjnych nut amerykańskiej odzieży sportowej: płaszcze, które łączyły zachodnie frędzle z męskimi tweedami i ozdobne koraliki, wysokie skórzane buty z podwójnymi sprzączkami na palcach i puszyste futrzane buty przypominające mukluki i czepki z piórami, które sugerowały Odzież eskimoska. Prada połączyła tak wiele nut z tylu dziesięcioleci – sztruksowe rozkloszowane spodnie z lat 70. i plakaty pin-up z lat 60. (właściwie to nowe prace stworzone przez Roberta E. McGinnis dla niej) – że to wszystko stało się czymś kusząco nowym. Z tego wszystkiego zostałaś poproszona o wybranie dowolnego przesłania, które Ci się podobało – czy to na rzecz feminizmu, włączenia czy protestu – albo po prostu znalazłeś atrakcyjny design.
Pokaz Gucci Michele został również zaprezentowany w formacie, który wymagał od widza oddzielenia jednostki od całości. I chociaż spotykał się z krytyką swojego zestawu — 119 modeli żwawo przeszło przez przezroczystą rurkę jak szczury laboratoryjne — raczej podziwiałem implikacje, czy to celowe, czy nie. Dla zblazowanego, wszechobecnego edytora mody, wielkie pytanie, które pojawia się wraz z fenomenalnym sukcesem Michele z jego hiper-upiększonymi kolekcjami w stylu vintage, brzmi: co dalej? Wszystkich nas uwiódł urok jego dziwacznego romantyzmu, ale na jedną szafę może znieść tylko tyle tygrysich bluz i wyszywanych pszczółkami tenisówek.
Źródło: wybieg/Getty (3)
Dobrze?
No może, a może nie. Michele pozostaje przekonany, że jego „antynowoczesna” wizja wybujałej kreatywności ma swoje nogi i nie bez powodu, jeśli spojrzy się na dane finansowe Gucciego. I tak jego kolekcja zawierała bogate dekoracje, cytuję, „ogrodu roślin i zwierząt”. Wśród oszałamiających przelotnych spojrzeń zobaczyłem garnitur związku Gucci-logo wyszywana twarz nietoperza, szykowna marynarka z jednym motylkiem dodanym do jednego rękawa (wraz z napisem „Biddenden Road”), niesamowity płaszcz w wielbłądzie, wyszywany w mole sweter (o ironio, dużo?), kilka innych błyszczących tęczowych sukienek, błyszczący zielony podkoszulek zapaśniczy z wyciętym brzuchem, koszulka koncertowa AC/DC i koszulka koszyk jaj. Oczywiście w tej fantastycznej garderobie było wiele wyjątkowych elementów, które można zestawiać na wiele sposobów, zarówno dla uzależnionych ekstrawertyków Gucci, jak i mniej efektownych typów.
Ale to, co uderzyło mnie najbardziej w prezentacji Michele, to to, jak bardzo zestaw zdawał się potwierdzać i akceptować to pojęcie kreatywności nie tyle jako laboratorium, co fabryka, w której pomysły powstają i są konsumowane w nieustannym zapięciu spinacz. I to działa dla niego.
Źródło: Estrop/Getty; Wybieg/Getty
W Fendi przesłanie wydawało się wręcz przeciwne, ponieważ Karl Lagerfeld z zaskakująco powściągliwym podejściem do sezonu jesiennego, nawet w przypadku futer. Wyróżniały się tu proste płaszcze z tkaniny (jeśli można nazwać aksamitny kaszmir prosty) w palecie szarości, beżu, wielbłąda i rdzawej czerwieni. Nawet torby zawierały mniej sztuczek i futrzanych ozdobników, zastąpionych cudownym poczuciem połysku.
Źródło: wybieg/Getty (3)
Na koniec słowo o Moschino, gdzie kolekcja Jeremy'ego Scotta była naprawdę tandetna. I to w najbardziej dosłowny sposób – była to oda do takich dziewczyn jak Scarlett O’Hara, które zerwały zasłony w imię bajecznej sukienki. Pas startowy był pokryty kartonowymi pudłami, co spowodowało, że Gigi i Bella zrobiły przerażające zamieszanie, gdy ich buty na szpilkach robiły bruzdy przez cały marsz. Pierwsza trzecia część kolekcji Scotta była w rzeczywistości oparta na kartonowych opakowaniach, obecnie interpretowanych jako camel płaszcze z nadrukowanymi etykietami i ostrzeżeniami, że zawartość jest delikatna – ale raczej renderowane znakomicie. Niektóre stroje wyglądały nawet na podejrzanie bogate. A ostateczny wygląd był niesamowity, zwłaszcza sukienka, która wyglądała jak przepełniony worek na śmieci, i futrzana stuła z wypchanych pluszowych lalek w kształcie szczurów. Powiem jasno, to było sztuczne futro w najlepszym wydaniu.