Dziewięć miesięcy temu nikt nie znał Leona Bridgesa. W pewnym sensie sam siebie nie znał. Born Todd Bridges, 25-letnia sensacja retro-soul i toast tegorocznego festiwalu South by Southwest wczesne lata spędził w religijnym domu z samotną matką i dwójką rodzeństwa na obrzeżach Fort Wartość. Nie wolno mu było słuchać muzyki świeckiej, a jego ostatnią pracą była praca na zmywaku w lokalnej restauracji Tex-Mex. Dopiero później, gdy zaczął śpiewać i grać na gitarze, jego przyjaciele przyjęli imię „Leon”, na cześć Leona Robinsona z Fajne biegi sławę, z którą ma uderzające podobieństwo.
Bridges może również pochwalić swoich przyjaciół za przekonanie go do porzucenia R&B (jest samozwańczym wielkim fanem Ginuwine) na korzyść słodkich, nostalgicznych, vintage'owych przyśpiewek, które przyciągnęły chętnych fanów i zachęciły do porównań z wielcy; Sam Cooke i Otis Redding to dwa nazwiska, które są najczęściej rzucane - niezupełnie nędzne towarzystwo. Trzeba przyznać, że Bridges zdecydowanie wygląda na tę rolę: z upodobaniem do spodni z wysokim stanem, koszul z kołnierzykiem i końcówkami skrzydeł, wygląda tak, jakby wyskoczył prosto z klatki z lat 50. XX wieku.
POWIĄZANE: Vance Joy o swoim pierwszym doświadczeniu z Coachella – i mając Taylor Swift w swoim kącie
To właśnie zręczny styl Bridgesa przykuł uwagę gitarzysty White Denim Austina Jenkinsa przed barem w Teksasie, co szybko doprowadziło do nawiązania współpracy i późniejszego przedstawienia w radiu. W ciągu kilku miesięcy koncertował jako support dla Sharon Van Etten. „Chodzi o to, by znaleźć się we właściwym miejscu we właściwym czasie” – mówi W stylu. Teraz ze swoim debiutanckim albumem Wracać do domu trzymając miejsce #5 na Wykres iTunes, jest niewielu, którzy nie rozpoznają jego imienia. Spotkaliśmy się z piosenkarzem przed jego wyprzedanym koncertem w Music Hall of Williamsburg w Nowym Jorku. Oto fragment naszej rozmowy:
Jak to było dorastać w Fort Worth?
Bardzo prosta. Życie to prawie szkoła, dom i praca. Potem nauczyłem się grać na gitarze i to trochę polepszyło sytuację.
Jakiej muzyki słuchałeś?
Dużo nowoczesnego R&B: 112, Usher, Ginuwine.
„Kucyk” to nowoczesny klasyk.
To najlepsza piosenka na świecie.
To całkiem inny gatunek niż to, co robisz teraz. Jak dostałeś się do duszy?
Słyszałem to od czasu do czasu i zawsze to doceniałem, ale nigdy tak naprawdę nie utkwiło mi to w pamięci. Wtedy mój przyjaciel zapytał, czy Sam Cooke był jedną z moich inspiracji, a ja nigdy go nawet nie słuchałem. Więc jako muzyk czułem, że powinienem pójść tam, gdzie wszystko się zaczęło – do korzeni. To właśnie zmotywowało mnie do pisania. Dwa lata temu nic nie wiedziałem o duszy.
Źródło: Alex Reside dla InStyle.com
POWIĄZANE: Poznaj Meg Mac, australijską piosenkarkę, która zachwyciła D'Angelo
Czy miałeś epicką sesję Pandory?
Założyłem Pandorę i Spotify i po prostu słuchałem, jak ci muzycy zagrają wokale. Wywodząc się z R&B, są pewne rzeczy, których po prostu nie robisz, gdy próbujesz śpiewać muzykę soul.
Czy to prawda, że "Lisa Sawyer" była piosenką, która zdefiniowała twoje brzmienie?
Napisałam „Lisę Sawyer”, zanim podjęłam decyzję o kontynuowaniu tego typu muzyki, więc kiedy w końcu miałam tę świadomość i moment a-ha, zdecydowałam, że chcę, aby każda piosenka do niej pasowała.
Jak brzmiały twoje inne piosenki?
To był folk w stylu R&B.
Co pociąga Cię w muzyce soul?
Uwielbiam sposób, w jaki muzyk soul przekazuje swoje wokale w piosence – te surowe emocje. To takie proste i niewinne. Już nie widzisz, żeby ktoś tak pisał. O miłości można mówić w bardzo prosty i przejrzysty sposób.
Źródło: Alex Reside dla InStyle.com
POWIĄZANE: Piosenka I Have on Repeat: „Don't Wanna Fight” autorstwa Alabama Shakes
Czy skontaktowali się z Tobą jacyś starsi muzycy lub ich potomstwo?
Syn Jackie Wilson zadzwonił do mnie i powiedział, że uwielbia to, co robię i jak przypomina mu to jego tatę. To było całkiem fajne.
Wokół ciebie było tyle szumu. Jak radzisz sobie z nowo odkrytą sławą?
Nie ma sposobu na przygotowanie się do tego życia. Nie ma lekcji ani nic – po prostu to robisz. I miejmy nadzieję, że dobrze wyglądasz.
Cóż, zdecydowanie dobrze wyglądasz. Twój styl jest bardzo charakterystyczny. Skąd czerpiesz inspirację?
Patrzę na wielu muzyków jazzowych z lat 50. i 60. XX wieku. Czasami wchodzę do Internetu i po prostu wyszukuję „Chicago 1950s” lub „Fort Worth 1950s” i patrzę, co ludzie mają na sobie. Wyglądają tak fajnie i nawet nie myśleli o byciu modnym.
Czy zawsze ubierałeś się w ten sposób? Co nosiłaś w liceum?
Nie zawsze. W modzie zawsze następuje postęp. W liceum byłem bardziej typem faceta w dżinsach, koszulce i tenisówkach. Ale czuję, że estetyka jest ważna na scenie i tak też ubieram się poza sceną. Nie wierzę już w zakładanie T-shirtu, bluz i trampek. Jeśli jestem w sklepie spożywczym lub chodzę po okolicy, jestem konsekwentny. Zawsze utrzymuj to w czystości, to moje motto. Nosiłbym garnitur codziennie, gdybym mógł.
Źródło: Alex Reside dla InStyle.com
POWIĄZANE: Piosenka I Have on Repeat: „Want to Want Me” Jasona Derulo