Najwyższy czas, aby sieć społecznościowa przyznała się do swojej roli w problemie i podjęła kroki, aby go naprawić.

CEO Facebooka Mark Zuckerberg początkowo szydził z pomysłu, że oszustwa, dezinformacja i „fałszywe wiadomości” były problemem w sieci społecznościowej lub że mogły wpłynąć na wybór Donalda Trumpa. Ale teraz wydaje się, że firma w końcu bierze odpowiedzialność za rolę, jaką odgrywa w rozpowszechnianiu tego rodzaju treści – i nadszedł czas.

W post na bloguFacebook ogłosił, że realizuje szereg działań mających na celu wyeliminowanie problemu oszustw i fake newsów, w tym a) możliwość łatwiejszego zgłaszania podróbek przez użytkowników, b) współpraca z zewnętrznymi organizacjami weryfikacyjnymi, takimi jak Politifact i Snopy, które zaalarmują czytelników, gdy kwestionowana zostanie prawdziwość historii, oraz c) rozprawienie się z witrynami, które udają wiarygodne wiadomości sklepy.

Te posunięcia nie rozwiążą oczywiście całkowicie problemu – po części dlatego, że termin „fałszywe wiadomości” obejmuje wiele różnych rodzajów treści, od jawne podróbki i całkowicie sfabrykowane historie do doniesień prasowych z renomowanych serwisów, które przedstawiają słabo poparte twierdzenia lub nie były niezależne zweryfikowane. Ale są ważnym pierwszym krokiem do wykorzenienia tego, co

click fraud protection
Facebook nazywa „najgorszym z najgorszych”.

Na początku wydawało się, że Facebook nie był nawet gotowy przyznać, że fałszywe wiadomości są w ogóle problemem lub że strona ma jakąkolwiek odpowiedzialność za ich naprawienie. Kiedy po raz pierwszy pojawiła się kwestia jej wpływu na wybory, Zuckerberg powiedział, że ten pomysł był „zwariowany” i twierdził, że fałszywe wiadomości stanowiły nie więcej niż 1% treści w sieci społecznościowej.

WIDEO: Córka Marka Zuckerberga inspiruje go do przekazania 99 procent akcji FB

Jednak z samego Facebooka pojawiły się doniesienia, że ​​niektórzy pracownicy uważają inaczej — wielu pracowników powiedziało: New York Times że obawiali się potencjalnego wpływu rozpowszechniania przez firmę fałszywych historii przeciwko Clintonowi z sieci stron „prawej alternatywy” na wynik.

W ciągu ostatnich kilku tygodni Zuckerberg zaczął nieco łagodzić swoje początkowe stanowisko, mówiąc: sieć społecznościowa dbała o jakość informacji, które użytkownicy otrzymywali, oraz o to, aby firma była patrzeć w podjęcie szeregu kroków podobnych do ogłoszonych w czwartek.

Jednym z powodów, dla których Facebook prawdopodobnie tak niezdecydowany jest rozwiązywanie problemu fałszywych wiadomości, jest to, że ryzykuje wciągnięcie firmy jeszcze głębiej w bagno, czy jest to firma medialna czy nie. Sieć społecznościowa lubi postrzegać siebie jako bezstronnego dystrybutora treści, a nie media, które podejmuje decyzje redakcyjne dotyczące tego, co jest prawdą, a co nie.

Jednocześnie jednak nie ma wątpliwości, że Facebook – niezależnie od tego, jak się nazywa sam – odgrywa ogromną rolę w dystrybucji wiadomości i stał się jednym z głównych źródeł wiadomości dla miliony użytkowników. Niezależnie od tego, czy chce to przyznać, czy nie, nakłada to pewną odpowiedzialność za zapewnienie, że to, co daje użytkownikom, jest dokładne.

Ze względu na swój rozmiar i wpływ Facebook ma również możliwość odcięcia tlenu niektórym z nich profesjonalne strony z fałszywymi wiadomościami, odmawiając im nie tylko przychodów, ale także ważniejszej waluty, w której znajdują się wysokie pozycje w rankingu kanał wiadomości.

Jest to pod wieloma względami niebezpieczna broń, dlatego niektórzy nieufnie podchodzą do tego, by umożliwić Facebookowi podejmowanie tego rodzaju decyzji. I nie ma wątpliwości, że ruchy Facebooka będą kwestionowane i atakowane przez osoby z różnych przekonań politycznych, twierdząc, że zewnętrzne weryfikatory faktów, na których się opiera, są stronnicze (oskarżenie, z którym już zmierzono się zarówno Politifact, jak i Snopes).

POWIĄZANE: 2016 był rokiem detoksykacji mediów społecznościowych

Rzeczywistość jest jednak taka, że ​​sieć społecznościowa i jej algorytm już codziennie podejmują decyzje dotyczące tego, kto jest wysoko w rankingu, a kto nie, jakie treści są widoczne, a co nie. Przynajmniej teraz niektóre z tych wysiłków będą teoretycznie skierowane na poprawę dokładności tego, co znajduje się w kanale informacyjnym, a nie tylko na usuwanie zdjęć matek karmiących piersią.

Witamy w biznesie medialnym, Facebooku.