Pod koniec mojej ostatniej wizyty w domu w Filadelfii wsiadłem do pociągu z żoną mojego byłego. Byliśmy w drodze do jej domu, gdzie nocowałam i następnego dnia czułam się okropnie. „Jestem bardzo podekscytowana twoim ponownym spotkaniem” – powiedziała Allison. „Znowu nagram wideo”. Powiedziałem, że to pokocham. – I szczerze – dodała – to daje Rossowi i mnie bardzo potrzebną przerwę.

Byłem bardziej niż szczęśliwy, że mogłem im odpocząć. W końcu Sydney może być garstką — jest psem, którego Ross i ja mamy, kiedy byliśmy razem, i z którym robię, co w mojej mocy, aby utrzymać związek na odległość teraz, gdy mieszkam w LA.

Za każdym razem, gdy lecę do domu, aby odwiedzić moich rodziców, siostry, siostrzenicę i siostrzeńców oraz przyjaciół z dzieciństwa, odwiedzam też Sydney, ponieważ jest dla mnie równie ważna.

Kiedy próbuję wytłumaczyć ludziom, jak bardzo nalegam na spędzenie nocy u Rossa, kiedy odwiedzam moje rodzinne miasto, większości wydaje się to dziwne. Ale Sydney jest moją drugą połową. I chociaż Ross i ja nigdy nie mieliśmy być parą, Sydney zawsze miała być moim psem.

click fraud protection

Ona i ja jesteśmy oboje ciemnoocy, z tymi samymi czarnymi, matowymi włosami. Oboje jesteśmy zdenerwowani. Wyrywam loki; gryzie się w brzuch. Oboje denerwujemy się na dźwięk zbliżającego się deskorolkarza i oboje moglibyśmy przeżyć na samym wędzonym łososiu i maśle orzechowym. Naszym ulubionym sposobem na spędzenie dnia jest obserwowanie ludzi, psów i wiewiórek przy miejskiej fontannie, a następnie energiczny spacer po betonowej ścieżce. Jesteśmy zaciekle lojalni. Narzucamy porządek tam, gdzie panuje nieład. Na wybiegu zagania psowate w pogoń w kształcie owalu. W domu przypisuję zabłąkane przedmioty do wyznaczonych stref. Ale mamy jedną poważną rozbieżność. Mieszkamy w odległości 3000 mil.

Aż trudno uwierzyć, że był taki czas w moim życiu, kiedy nie chciałem w nim Sydney. Prawie 13 lat temu, na moje 24 urodziny, Ross przywiózł ją do mnie do domu. Była radosnym, energicznym szczeniakiem i Ross zdecydował się adoptować ją w tym samym tygodniu, w którym potrzebowałem nagrać demo oryginalnych piosenek. Od lat planowałem wykorzystać swoje oszczędności na nagrywanie z producentem w Los Angeles – i musiałem wysłać mu szorstką kopię mojej muzyki w ramach przygotowań do sesji z nim. Kiedy Sydney ciągle krzyczała, było to prawie niemożliwe.

Do tego czasu Ross i ja byliśmy już cztery lata w naszym związku i już się pogarszał. Kłóciliśmy się więcej niż się śmialiśmy. I chociaż Ross był wspierającym partnerem, nie byłam wtedy w stanie go docenić. Miał 35 lat i był gotowy do gniazdowania, podczas gdy ja miałam 25 lat, wciąż niezdarnie próbując to wszystko rozgryźć. Rok później, kiedy się rozstaliśmy, zgodziłam się pozwolić Rossowi zatrzymać Sydney, ponieważ wydawało mi się to dla niej najlepsze – pod warunkiem, że zachowam prawo do odwiedzin.

POWIĄZANE: Czerwone flagi w związku, których brakuje, według prawnika zajmującego się rozwodami

Przez następne osiem lat zabierałem ją kilka wieczorów w tygodniu. Uwielbiałem, kiedy Ross podróżowała, ponieważ oznaczało to, że mogłem ją zatrzymać na dłużej. I nie miał nic przeciwko temu, że chciałem wpaść, żeby pobiec do psiego parku. Trwało to do momentu, gdy zdecydowałem się na wielką przeprowadzkę na Zachodnie Wybrzeże z moim narzeczonym, Alanem. Poznaliśmy się na planie programu telewizyjnego w Filadelfii i przez dwa lata spotykaliśmy się na długich dystansach. Nadszedł czas, aby wybrać miłość do partnera, a nie miłość do psa.

Kiedy zastanawiałem się, co przywieźć do Los Angeles, mój umysł wrócił do obrazu Sydney jako pulchnego, puszystego szczeniak, głównie grafitowy z brązowymi brwiami i białymi przednimi łapami, które wyglądały jak jedna skarpetka w górze, jedna skarpetka w dół. Chciałem ją zabrać ze sobą. Tak bardzo chciałem. Alan zaproponował, że pojedzie po nią przez cały kraj. Kiedy przedstawiłem ten pomysł Rossowi, powiedział: „Nie ma mowy. To byłoby jak porzucenie mojego dziecka.”

Zastanawiałem się, jak by się czuła. A jeśli myślała, że ​​ją porzuciłem? W przeciwieństwie do ludzi, których zostawiałem, nie mogła zadzwonić, żeby dogonić. Nie mogła kupić biletu lotniczego i odwiedzić. Nie mogła pojąć, że 10 lat temu jej „rodzice” zdali sobie sprawę, że romantycznie nie pasują do siebie, ale przyjaźń i wspólna opieka mogą zadziałać. I tym razem oddalałem się o cały kraj.

Dzięki wykorzystaniu technologii obrazowania mózgu w celu zrozumienia motywacji psów i podejmowania decyzji, dr n. med. Gregory Berns, profesor neurologii na Emory University ma powody sądzić, że psy tęsknią za nami, kiedy je opuszczamy. Chociaż część mnie już to wyczuła, usłyszenie tego łamie mi serce.

POWIĄZANE: Zbliżam się do 30 lat i jestem całkowicie samotny — oto dlaczego mnie to nie przeraża

Do czasu, gdy zdecydowałem się wcisnąć cały kontynent między Sydney a mną, moja przyjaźń z Rossem rozkwitła i to w sposób, którego nigdy bym się nie spodziewał. Nasze nieprzyjemne wspólne chwile jako para były jak przeszłe życie. Niedługo po naszym rozstaniu pomogłem Rossowi zbudować jego profil OKCupid, gdzie poznał Allison. Rok później oboje pomogli mi przetrwać kataklizm. Potrzebowałem Sydney i pozwolili mi ją mieć na kilka miesięcy. Spała w kształcie litery „U” wokół mojej głowy, aż znów poczułam się silna. Wiele lat później zabrałem Allison na wieczór panieński. A lata później? W weekend Ross pojechał do pracy, zatrzymałem się z Allison i ich dwójką małych dzieci. Kiedy już przytuliliśmy dzieci do łóżka, nie spaliśmy, rozmawiając jak długoletni przyjaciele — ponieważ właśnie tym się staliśmy. I podczas tej minionej wyprawy na Święto Dziękczynienia Latałem z 91-letnią babcią Allison z San Diego do Nowego Jorku iz powrotem. Rodzice i rodzeństwo Sydney czują się tak samo jak rodzina jak ona.

Ale kiedy nadszedł czas, aby skonfrontować się z moim przeprowadzką w Los Angeles, pojawił się znajomy strach sprzed lat, kiedy zerwaliśmy z Rossem – co bym zrobił bez mojego psa? Zastanawiałem się, w jaki sposób prawowity pies-rodzic został zdeterminowany w sporach o opiekę nad zwierzętami domowymi. Madeline Marzano-Lesnevich, prezes Amerykańskiej Akademii Prawników Małżeńskich, powiedziała: „Widzę, że weterynarz zostaje wezwany jako ekspert, który opiniuje, kto bardziej związał się ze zwierzęciem. Czy jest lepszy sposób, aby powiedzieć, niż zobaczyć, do kogo biegnie pies?

Sydney biegała do mnie, ale biegła też do Rossa, jego żony i ich dzieci.

Związek z długodystansowym psem

Źródło: dzięki uprzejmości

W końcu Allison i ja dotarliśmy do domu. Kiedy otworzyła drzwi, podbiegł do mnie ważący 50 funtów, 12-letni owczarek australijski, wyjąc z dołu jej klatki piersiowej. Przykucnąłem do niej. Poczułem, jak jej mokry, najeżony język smaga moją twarz. Wykonała swój taniec miss-me – jej krępe, wełniste ciało wdusiło się we mnie, a potem zachwiało się, gdy jęczała i zawodziła. Powtórzyła ten proces, a ja złapałem rytm, za każdym razem łapiąc jej puszysty pysk w dłonie. Allison, tak jak wcześniej, nagrała dla mnie film, abym go zachował.

Minął rok, odkąd widziałam mojego psa. Jej brązowe oczy były zmętniałe warstwą filmu, który zapadał się wraz z wiekiem. Jej futro było sztywne. Jej chrapliwe wycie. Pochyliłem się nad nią i przytuliłem jak każdy, kto spotyka się z ukochaną osobą, o której ciągle myślą, ze zbyt dalekiej odległości.

POWIĄZANE: Nikt nie jest poza twoją ligą

W psich latach Sydney ma 84 lata. Nie wiem, ile wizyt z nią mi zostało, więc tego wieczoru wymknąłem się rodzinie, by spędzić z nią czas w pokoju gościnnym. Musiałem zasnąć, bo obudziłem się o świcie z jej trącającym nosem i smugą stopionego światła słonecznego przez pokój. Zapiąłem długi, puchaty płaszcz, zawiązałem buty i zabrałem mojego byłego psa na ostatni spacer, aż do następnej wizyty za sześć miesięcy. Kiedy wróciliśmy do środka, Ross smażył jajka. „Każdego ranka, kiedy budzi mnie, żebym ją zabrał o 5 rano, zastanawiam się, czy dać ją tobie. Jest jak stały budzik.

Wstrzymuję oddech, a potem dopełniam myśl Rossa za niego: „Ale to byłoby jak porzucenie dziecka”.

W domu w Los Angeles, z mojego balkonu, widzę, jak młoda para mieszkająca w moim budynku wyprowadza na spacer swojego australijskiego szczeniaka. Ma takie same oznaczenia jak Sydney. Patrzę, jak pędzi w stronę uśmiechniętych nieznajomych. Widzę, jak biegnie z nowo odkrytym luzem od smyczy. Zbiegam na dół, a ona też do mnie biegnie. Czy ona wyczuwa moją pustkę? Podobnie jak Sydney, żartobliwie skubie mój nos. Potem obserwuje mnie, gdy idę do drzwi.

Zanim wejdę do środka, Ross pisze do mnie: „Co robisz w trzecim tygodniu sierpnia? Chcesz zostać z Sydney, kiedy wyjedziemy na wakacje? Zakręciło mi się w głowie na myśl o tygodniu z moim psem, tylko nas dwoje. Nawet nie muszę myśleć, zanim wyślę tak. Jestem zaręczona i zbudowałam życie z Alanem w Los Angeles. Ale moje serce? Jest w Philly, z Sydney.