Prawdę mówiąc, moje życie naprawdę się nie połączyło, dopóki nie zrobiły się moje brwi. Może trochę przesadzam, ale kiedy zorientowałem się, że początek moich brwi powinien znajdować się na grzbiecie mojego nosa, a nie na krawędzi, wszystko prawie ułożyło się na swoim miejscu, a ja rozpocząłem poszukiwanie idealnych produktów, aby nadać temu super subtelnemu i naturalnemu ombre efekt. Po katastrofalnych efektach w stylu Sharpie z pomadami i kredkami, trzymałam się pudrów do brwi, choć znalezienie idealnego żelu, który uzupełni moje dzieło, zajęło mi trochę czasu. To było prawie jak upiększająca opowieść o Golidlocks i Trzech Niedźwiadkach – ten żel wysycha zbyt mocno, ten żel jest zbyt zabarwiony, ten żel nie jest wystarczająco zabarwiony itp. Na szczęście Boy Brow Glossiera (16 USD; błyszczyk.com) okazał się jedyną formułą, która była właśnie Prawidłowy.

Jeśli nie znasz Glossier, jest to w zasadzie ultra-fajna marka do pielęgnacji skóry, którą znajdziesz na próżności najmodniejszej dziewczyny, którą znasz. W asortymencie znajdują się maseczki, balsamy nawilżające, nawilżające, koloryzujące i wreszcie produkty do brwi. Dostępny w trzech odcieniach, Glossier's Boy Brow jest wyposażony w maleńki aplikator w postaci pędzelka, dzięki czemu nie musisz się martwić, że będziesz zbyt ciężki w dłoni. Sam żel utrzymuje idealną ilość odcienia, oddalając wszelkie obawy o zbyt mocne wykończenie. Osobiście uwielbiam to, jak nadal mogę szczotkować brwi po tym, jak się stwardnieje, bez posiadania produktu łuszczenie się na całej mojej twarzy dzięki formule elastycznego utrwalenia, która tak naprawdę została zainspirowana męskimi wąsami wosk. Gotowy efekt można opisać trzema słowami: Jessica. Alba. Brwi.