Wkrótce po tym, jak zaręczyliśmy się z mężem, zamiast każdego dnia przysięgać naszą dozgonną miłość, zaczęliśmy mówić: „Dziękuję, że mnie tolerujesz”. To był żart, ale nie. Widzieliśmy małżeństwo nie jako harmonijny związek dwóch dusz, ale jako związek, który wymaga pracy, cierpliwości i tolerancji. Na przykład nauczyłem się tolerować takie rzeczy, jak jego głośne klapsy, do tego stopnia, że… zastanawiałbym się czasem, czy podjąłem właściwą decyzję w wyborze partnera życiowego, po prostu na podstawie tego wada. Mimo tego wiem, że go kocham, bo zamiast rzucać mu talerzem w głowę za każdym razem, gdy żuje, po prawie siedem lat wciąż przywołuję całą swoją powściągliwość i zmuszam się do delikatnego powiedzenia: „Uderzasz naprawdę głośno”. I on zatrzymuje się. Do następnego posiłku, kiedy robimy to wszystko od nowa.
Może dlatego od razu zakochałem się w nowej książce Heather Havrilesky Foreverland: O boskim nudie małżeństwa. Na początku książki Havrilesky, długoletni felietonista z poradami Ask Polly i autor książek takich jak
Jak być osobą na świecie oraz Gotowość na wypadek katastrofy, nazywa małżeństwo „najbardziej niemożliwym wyzwaniem wytrzymałościowym na świecie”. Dla niej romans nie polega na podwójnych masażach (obrzydliwych) i znaczących spojrzeniach, ale na brzydkich, twardych rzeczach. Chodzi o to, by kochać kogoś na tyle, by zostać z nim każdego dnia, być może na zawsze.przedzierałem się Wyspa wieczności, podkreślając fragmenty typu „Małżeństwo ma na celu złamanie cię. Zapomnisz wszystko, co wiedziałeś wcześniej. Zadrżysz pod ciężarem własnych niedociągnięć. Jak inspirujące! Głęboko utożsamiałem się z jej surowym, prawdziwym i często przezabawnym podejściem do macierzyństwa, starzenia się i wyzwań związanych z przywiązywaniem się do innej osoby. Ponieważ jej słowa wydawały mi się tak prawdziwe, byłem zaskoczony, gdy New York Times fragment książki, esej zatytułowany „Małżeństwo wymaga amnezji”, zrodził mnóstwo gniewnych komentarzy i tweetów, wiele z nich od mężczyzn, oskarżających Havrilesky o nienawidzenie męża. Może spodziewali się, że będzie się do niego łasić. Ale czy ludzie nie wiedzą, że możesz nienawidzić współmałżonka i głęboko go kochać? Odkryłem, że komediowe ujęcia rozwścieczone, ponieważ komentatorzy bardzo źle zrozumieli jej ton. Poza tym, czy oni też nie nienawidzili swoich małżonków?
Późniejsza burza tweetów doprowadziła mnie do Chelsea Rae Hopkins z Austin, która broniła eseju w usuniętym wątku na Twitterze.
Kiedy skontaktowałem się z Hopkins, która mieszka w Austin ze swoją córeczką i żoną Marty, powiedziała mi: „Oczywiście, że czasami nienawidzisz swojego współmałżonka”.
Hopkins postrzegał również nienawistne komentarze jako „podstawowe błędne odczytanie” tego, co Havrilesky tak naprawdę próbuje wyrazić, co jest humorystycznym spojrzeniem na to, czym naprawdę jest małżeństwo. Kiedy zapytałem Hopkins, czy rozmawiała z żoną o eseju, powiedziała: „To nie pierwszy raz, kiedy intelektualne rozmowy o tym, co to znaczy być partnerem, ale po prostu nie widziałam małżeństwa pisanego tak humorystycznie i szczerze."
Havrilesky napisał na Twitterze i napisał o błędne odczytanie fragmentu, mówiące: „Pomysł, że jestem nieszczęśliwy i promuję rezygnację i pogardę, jest zabawnym efektem ubocznym o tym, jak moralistyczna i redukcyjna nasza kultura dotyczy małżeństwa, pisania, osobowości, opinii i wszystkiego innego słońce."
Rozmawiałem z nią przez telefon wkrótce po ukazaniu się eseju, a ona powiedziała, że na początku powiedziała swojemu mężowi o 15 latach: Bill, żeby "wziąć się w garść", ponieważ reakcje na tę książkę byłyby prawdopodobnie mieszanką ekstatycznego koleżeństwa i chybionej wściekłości.
„Ludzie są na mnie źli, że jestem zły na mojego męża” – powiedziała mi Havrilesky przez telefon z Północnej Karoliny, gdzie niedawno się przeprowadziła. „Zakładają, że mój mąż jest prześladowaną osobą. Nie zamierzam zaprzeczać wrażeniu, że jest przeze mnie prześladowany, to prawda. Ale on też doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kim jestem”.
POWIĄZANE: Jeśli chodzi o związki, czy wiek to naprawdę tylko liczba?
„Dyskurs przez wielkie D o małżeństwie”, jak nazywa go Hopkins, nie ogranicza się do eseju Havrilesky'ego. NiedawnyNowoczesna miłość felieton omawiał korzyści z kłótni w małżeństwie; pod wieloma względami pandemia zmusiła pary znajdujące się w bliskim sąsiedztwie do porzucenia fantazji „długo i szczęśliwie” i uświadomienia sobie, czego potrzebują, a co nie działa. A w zdrowym, szczęśliwym małżeństwie wciąż może być wiele rzeczy, które nie działają.
Sarah Anderson, nauczycielka z Phoenix, która jest mężatką od prawie 14 lat, powiedziała, że podczas ostatniej przerwy wakacyjnej ona i jej mąż byli razem w domu przez dwa tygodnie. „Zadzwoniłam do mojej siostry i powiedziałam, że potrzebuję jej, by zapewniła mi alibi, bo myślałam, że go zabiję” – żartuje Anderson ze swojego męża, którego bardzo kocha. Jej siostra wysłała jej fragment Havrilesky'ego i zamiast sprawić, by Anderson poczuł się beznadziejny, pomogło.
„Od razu poczułam się lepiej” – mówi.
Reema*, menedżer produktu z San Francisco, który jest żonaty od sześciu lat, zgodziła się, mówiąc mi: „Im więcej rozmawiamy o złych chwilach, tym bardziej nie czujemy, że coś jest nie tak”.
Nie każdy może stanąć za ideą, że „nienawiść” czasami może oznaczać, że naprawdę go kochasz. Porównanie Shelley*, konsultanta finansowego z Los Angeles, który jest żonaty od 15 lat Esej Havrilesky do kobiety, która stale publikuje w jednej z lokalnych grup matek o tym, jak ją denerwuje mąż jest. „Nie wiem, czy musisz opisać, jak flegma twój mąż jest w ogólnokrajowej gazecie”, mówi Shelley o eseju Havrilesky'ego. „Wyglądało na to, że była palantem”.
Tak właśnie jest z fragmentami. Dostajesz tylko wycinek znacznie większej historii.
„Chciałem, aby ta książka sprawiała wrażenie, że żyjesz w tym małżeństwie przez 15 lat” – powiedział mi Havrilesky. „Chcę, żebyś zrozumiał, jak wygląda to małżeństwo i jak dorastam i ewoluuję. Czytelnik może mnie nie lubić, ale przede wszystkim chcę, żebyś zaufał, że mówię prawdę”.
Traktuje każdą odpowiedź jako „sygnał, jak bardzo potrzebne są tego rodzaju rozmowy”.
Jeśli czytasz Wyspa wieczności, jasne jest, że Havrilesky absolutnie NIE NIENAWIDZI swojego męża, chociaż może być z flegmą. Pisze, że jest złoczyńcą swojej własnej historii i jeśli więcej z nas się do tego przyzna, może nasze relacje na tym skorzystają.
„Celem tego utworu jest pokazanie, jakim jestem dupkiem” – mówi. „Chodzi o to, jak to jest zawieść się w małżeństwie. Myślałaś, że zostaniesz panną młodą księżniczką, a nie naganą małą suką. Musisz stawić czoła sobie."
Więc tak, nienawidzę, kiedy mój mąż trąca jedzenie. Kiedy zamiast prosić o cholerną kawę, zamiast prosić o cholerną kawę, zamawia długiego „Americano”, chcę go okaleczyć. Walczymy. Nasza komunikacja jest czasami przerażająca. Przetrwaliśmy trudne okresy i jestem pewien, że w przyszłości będzie ich więcej. Ale dopóki pamiętamy, żeby powiedzieć: „Dziękuję, że mnie tolerujesz”, myślę, że mamy szansę. w Wyspa wieczności, to jest uważane za szczyt romansu.
Wyspa wieczności jest dostępny od 8 lutego wszędzie tam, gdzie sprzedawane są książki.
*Imiona zostały zmienione