Kiedy na studiach robiło się stresujące, każdy miał swój występek. Niektórzy zwrócili się w stronę alkoholu, inni poświęcili cały swój czas i energię na pracę. Mój występek był inny: w trudnych czasach zwracałem się do psów.
Na początku gimnazjum rozpoczęłam wolontariat w miejscowym schronisku dla zwierząt w pobliżu mojej uczelni. Zostałam przeszkolona w obsłudze psów dwukrotnie moich rozmiarów i uzależniłam się od odwiedzania moich ulubieńców każdego dnia po zajęciach. Szczególnie jeden pies był pozornie beznadziejnym przypadkiem, cierpiał z powodu poważnego niepokoju z powodu nadużycia i spędzenia całego swojego szczenięcia za kratkami. Zbudowaliśmy relacje oparte na zaufaniu i Tony (nazwany na cześć Thesoprany(jego siostra to Carmela) stukilowy pitbul stał się bardziej niezawodny niż jakikolwiek chłopak z college'u, którego miałam.
Wyszkoliłem Tony'ego, aby przytulał mnie na żądanie, aw zamian otrzymywał smakołyki, hot dogi i buziaki. Kiedy skończyłem szkołę, musiałem pożegnać się z moim nowym przyjacielem i byłem bardziej emocjonalny niż kiedykolwiek myślałem, że będę z psem. Kiedy wyprowadzałam się z akademika prosto do mieszkania w Queens z moimi najlepszymi przyjaciółmi, Tony znalazł dom i nowego kumpla, z którym mógłby spędzać dni.
Po college'u przyszło niegrzeczne przebudzenie dorosłości. Mój stres szkolny został zastąpiony płaceniem rachunków i radzenie sobie z niebezpieczeństwami właściciela mieszkania w Nowym Jorku. Ale najtrudniejsze było pokonanie mojego czasu w schronisku dla zwierząt.
Nieuchronnie znalazłem się w Internecie, szukając akcji ratunkowych w Nowym Jorku i spędzałem godziny wpatrując się w psie twarze przez ekran komputera. Nie było to zaskoczeniem dla nikogo w moim życiu. Podczas gdy większość 6-letnich dziewczynek marzyła o nowych lalkach lub kucykach do każdej urodzinowej świeczki, ja marzyłam o psie. Każde urodziny od 23 lat.
Rodzice radzili mi odczekać cały rok po przeprowadzce do miasta, aby zacząć myśleć o psie, ale po sześciu miesiącach nie udało mi się. Znalazłem się na przeszukiwaniu strona po stronie Petfinder.com aż natknąłem się na tę piękną blondynkę Pomorzankę szukającą domu. Wprowadź Sammy'ego.
I tak się zaczęło. Na szczęście dla mnie rodzina Sammy'ego przeprowadzała się przez cały kraj i nie mogła jej zabrać ze sobą. Kilka razy przeszła zgon, ponieważ miała dziedziczną chorobę o nazwie Addison, która wymagała comiesięcznych zastrzyków i codziennych leków. Nawet nie zastanawiałem się dwa razy; dla mnie była idealna.
Pod koniec grudnia złapałem się na tym, że płaczę histerycznie na rogu ulicy Manhattanu z klatką dla psów u moich stóp. zostawiłem W stylu w połowie dnia, aby spotkać się z przybraną mamą Sammy'ego w celu oficjalnego przekazania. Płakałem tak bardzo, że przechodnie zatrzymali się i spytali mnie, czy wszystko w porządku. Wszystko, co mogłem zebrać między łzami, to: „To jest mój pies”. Musieli myśleć, że zwariowałem.
Reszta to już prawie historia. Sammy robi ze mną wszystko. Kiedy ja podróżuję, ona podróżuje. Kiedy wychodzę załatwić sprawy, ona jest obok mnie. Wydaje się, że cała okolica zna ją z imienia do tego stopnia, że można śmiało powiedzieć, że mój pies jest bardziej popularny niż ja. Chodzi ze mną na zakupy, latem chodzi na happy hours z moimi współlokatorami i ze mną. Jej wybuchy kosztują trzy razy więcej fryzury i bawi się z każdym kundlem w sąsiedztwie. Ona jest prawdziwym pistoletem.
Sammy leży tuż przy moich stopach w samolotach i pociągach, a dla mnie też stała się rodzajem koca ochronnego. Dorastając w niepokoju, podróżowanie zawsze było stresujące, ale ona znacznie to ułatwiła. Każdego dnia mnie rozśmiesza i naprawdę nie wiem, czy dałbym sobie radę w tym zimnym, twardym, bajecznym mieście bez niej.
Jak przeszedłem od 100-funtowego pitbulla do 12-funtowej blondynki Pomorzanki, nie mam pojęcia. Wiem tylko, że znalazłem miłość w tym głośnym, śmierdzącym schronisku dla zwierząt, i znów znalazłem miłość, kiedy moja Sammy wyskoczyła ze skrzyni podczas naszej pierwszej jazdy do domu i wczołgała się prosto na moje kolana. I nie miałbym tego w żaden inny sposób.