Nie tak dawno temu Amy Tan wygłosiła referat na uniwersytecie i w recepcji następnie jeden z dobrodziejów szkoły zapytał ją, jak długo będzie w mieście, zanim wróci do Chiny. „Byłam oszołomiona” – powiedziała. „Założył, że ponieważ wyglądam na Chińczyka, należę do Chin”. Dla Tana, który mieszka w San Francisco, był to niestety zbyt powszechny akt ignorancji.

Po pandemii COVID-19 przemoc i akty rasistowskie wymierzone w społeczność mieszkańców Azji i Pacyfiku (AAPI) nadal dramatycznie rosną. „Ludzie rzeczywiście myślą, że Azjatyccy Amerykanie sprowadzili tę pandemię do Stanów Zjednoczonych, a nie można używać rozsądku, gdy ktoś jest zdenerwowany i chce zrzucić winę” – mówi Tan. Stawianie czoła niesprawiedliwości zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz własnej społeczności jest czymś, co New York Times autor bestsellerów omawia w PBS amerykańscy mistrzowie film dokumentalny Amy Tan: niezamierzone wspomnienia, który jest teraz dostępny.

Również godne uwagi? Jest główną wokalistką zespołu z innym autorem Stephenem Kingiem.

click fraud protection

W stylu: Jak radzisz sobie ze wzrostem nienawiści do Azji, która ma miejsce obecnie w całym kraju?

Amy Tan: Biorąc pod uwagę, że populacja Azjatów w tym kraju jest wyższa niż kiedykolwiek wcześniej, można by pomyśleć, że będzie mniej strachu i urazy. Ciągłe, wrogie rozbłyski reprezentują fundamentalny brak chęci zrozumienia innych kultur i punktów widzenia. Jestem długoletnim członkiem funduszu Asian Pacific Fund, który prosi firmy z rejonu zatoki [San Francisco] o przekazanie pieniędzy w ramach solidarności z AAPI [Azjatycko-Amerykańscy mieszkańcy wysp Pacyfiku]. Zależy nam na znalezieniu lepszych sposobów zgłaszania przestępstw z nienawiści. Wielu z nas doświadcza wyzwisk i nic z tym nie robi. Kiedy ktoś cię obraża lub każe wrócić tam, skąd pochodzisz, należy to zgłosić, aby nie prowadziło to do dalszych działań przestępczych.

Co sprawiło, że zdecydowałaś, że nadszedł czas, aby stać się tematem filmu dokumentalnego?

Szczerze mówiąc, początkowo byłem niechętny. Poprzysiągłem już, że wrócę do bardziej prywatnego życia — mniej badanego przez publiczność. Ale mój przyjaciel [nieżyjący już filmowiec] James [Redford] był uroczo wytrwały. Odbyliśmy w moim domu wiele długich rozmów przy kanapkach, rozmawialiśmy o bólu, traumie i odporności. Czuł, że film dokumentalny o mnie przekaże innym poczucie nadziei. W tym czasie miał już dwa przeszczepy [wątroby] i czekał na kolejny, był więc dość chory i ciągle cierpiał. Film okazał się jego ostatnim, co czyni go tym bardziej znaczącym.

W pewnym momencie filmu wspominasz o dźwiganiu ciężaru społeczności AAPI. Czujesz pewną odpowiedzialność, bo o tym piszesz?

Myślę, że ludzie oczekują ode mnie poczucia odpowiedzialności za kwestie związane z AAPI, ponieważ większość moich książek opisuje doświadczenia imigrantów. Ale jesteśmy bardzo zróżnicowaną grupą o różnych potrzebach, a ja jestem tylko jednym głosem. Nie reprezentuję wszystkich. Wszyscy musimy ponownie rozważyć, co jest potrzebne, aby wprowadzić trwałą zmianę. Post na Facebooku nie wystarczy.

Co skłoniło cię do pisania?

Nie przypominam sobie czasu, kiedy nie byłam ciekawa mojego życia ani tego, co się wokół mnie dzieje. Pamiętam, jak w wieku 6 lat nazywano mnie rasistowskimi imionami, takimi jak „Chink” i „Jap”, i miałem pytania o to, kim jestem i jak się stałem. Znam swoją wartość jako człowieka i jako pisarza. Nigdy nie siedziałabym cicho, gdybym czuła, że ​​jestem traktowana protekcjonalnie. Odmienność, odmienne myślenie, narażenie na traumę i tragedię sprawiły, że zadawałem pytania z konieczności zrozumienia i nie dręczyła mnie niestabilność bez powodu. Kwestionowanie wszystkiego, zwłaszcza odpowiedzi, jest częścią bycia pisarzem.

Czy masz nadzieję, że czytelnicy wyniosą coś z Twoich książek?

Myślę, że jako pisarz zawsze istnieje sposób na zmianę umysłów i serc, nawet jeśli chodzi o rasę. Opowieść wymaga wejścia w wyimaginowany świat innej osoby w różnych okolicznościach. A jeśli potrafisz utożsamić się z czyjąś walką, następuje zachowanie, potem działanie. Nie będę pisać tylko po to, aby udowodnić, że jestem w stanie dostarczyć to, czego chcą czytelnicy; [powieść] musi pochodzić z poszukiwania sensu. Czasami chodzi o to, by wziąć dar opowieści mojej matki i zwrócić je w formie powieści [jak z Klub szczęścia radości].

9 książek non-fiction autorów AAPI, które powinny znaleźć się na twojej liście lektur

Minęło ponad 30 lat od publikacji Klub szczęścia radościi wciąż jest tak wiele do zrobienia. Jak myślisz, co zmieniło się na lepsze?

Kiedy książka wyszła po raz pierwszy, pomyślałem, że to hit, ponieważ czytały ją matki i córki, a córki zdały sobie sprawę, że ich matki nie były nieśmiertelne — miały tajemnice i niewypowiedziane konflikty. Studenci zostali również zapoznani z nią jako lekturą obowiązkową i polubili ją. Nie spodziewałem się, że tak wielu nie-Azjatów utożsamia się z tą historią; nie bycie Chińczykiem i identyfikowanie się z chińską matką imigrantką to piękna rzecz. Każdego dnia jestem wdzięczny za sukces książki, ale nie mogę liczyć na zburzenie murów dla innych azjatyckich pisarzy amerykańskich. Cieszę się, że tak się stało. Przyznam się jednak, że pochwały mnie skręcają i czasem zastanawiam się, czy umarłem i słucham własnej pochwały.

Książka wprowadziła do masowego odbiorcy wiele koncepcji kultury azjatyckiej, o których zdecydowana większość ludzi prawdopodobnie nigdy nie wiedziała ani nie chciała się o nich dowiedzieć. Jak to na ciebie wpłynęło?

Nigdy nie spodziewałem się, że książka zostanie opublikowana, nie mówiąc już o wylądowaniu na liście bestsellerów czy uznaniu jej za pionierskie dzieło literackie. Potem to po prostu wykraczało poza to, co mogłem sobie wyobrazić. Mniejszości czuły, że Klub szczęścia radości uchroniło ich przed uznaniem, ponieważ wypełniało to limit różnorodności, a to doprowadziło do wrogości i zazdrości w społeczności azjatyckiej. Na szczęście poczyniono postępy, ale potrzebujemy więcej głosów, zwłaszcza w filmie. Film jest tak dużą częścią kultury popularnej — jest w stanie zmienić mainstream.

Wielkie postępy poczyniono w ubiegłym roku dzięki sukcesowi Nomadland, Minari, oraz Do wszystkich chłopców: zawsze i na zawsze. Czy to nastraja Cię optymizmem?

To zachęcające widzieć więcej młodych pisarzy i aktorów — przemawiają do odbiorców, do których moje książki nie są w stanie dotrzeć. Co jest fantastycznego w filmach takich jak ten Do wszystkich chłopców trylogia polega na tym, że nie chodzi o to, by główna bohaterka [Lara Jean, grana przez Lanę Condor] była Azjatką – po prostu jest Azjatką. Jest po prostu dziewczyną, która podkochuje się w facecie, a on jest zakochany w niej. Potrzebujemy tego więcej. Minari koncentrował się na rodzinie i prezentował historię, kulturę i rasę. prawdopodobnie widziałem Szaleni bogaci Azjaci pięciokrotnie. Jednak fakt, że patrzymy na te filmy jak na wielkie osiągnięcia oznacza, że ​​nie mamy ich prawie dosyć. Chcę, żeby nadszedł dzień, w którym nawet nie mówimy, że nominowany jest film o Azji i Ameryce, a my nazywamy to po prostu filmem.

Więc myślisz, że następne pokolenie powstanie i spotka się z chwilą?

Jestem w pewnym wieku, podobnie jak moi rodzice. Moja babcia była konkubiną podczas II wojny światowej – nie jest to dokładnie znane milenialsom ani pokoleniu Z. Dla nich to są frazesy i stereotypy, których musimy się pozbyć. Następne pokolenie ma wbudowany aktywizm, który będzie dokonywał inwazji. Nie będą bierni.

Co jeszcze daje Ci poczucie nadziei na przyszłość?

Pamiętam, że nie każdy ma uczucia rasistowskie. Jest wielu życzliwych ludzi, którzy zdają sobie sprawę z różnicy między dobrem a złem. Daje mi nadzieję, że możemy nadal działać lepiej. Bez względu na to, co się stanie, zawsze pamiętaj, że nikt nie może ci powiedzieć, ile jesteś wart.

Twoja najnowsza książka, Gdzie zaczyna się przeszłość: pamiętnik pisarza, opowiada także historię Twojego życia i kariery, w tym śpiewania z zespołem bestsellerowych autorów o nazwie Rock Bottom Remainders. Czy zostało coś na twojej liście rzeczy do zrobienia?

Chcę skończyć kolejną powieść, ale nie byle jaką powieść. Chcę napisać powieść, która ma dla mnie znaczenie w tym momencie mojego życia. Osobno chciałbym też nauczyć się komponować muzykę. Muzyka pozwala wyrażać emocje bez słów i eksponuje zupełnie inną część Ciebie. Myślę, że zacznę od dwutaktowej melodii, a potem zrobię jej wariacje – to byłby mój własny hymn. Co do reszty, kto wie? Pisanie beletrystyki zacząłem dopiero w wieku 33 lat. Nigdy nie jest za późno!

Więcej takich historii znajdziesz w czerwcowym wydaniu z 2021 r W stylu, dostępne w kioskach, na Amazon i dla pobieranie cyfrowe 21 maja.