Powiedzieliśmy to raz i powiemy to jeszcze raz: Noszenie skarpetek do sandałów nie jest już modowym wpadką. Ale nie wierz nam tylko na słowo. Wszyscy z Bella Hadid Do Kristen Stewart ostatnio uprawiała niegdyś kontrowersyjny trend, a teraz, rezydentka Hollywood, fajna dziewczyna, Jennifer Lawrence, w końcu bierze go na jazdę próbną.
Wczoraj J.Law przesadził z określeniem „swobodny piątek” podczas samotnej przechadzki po Nowym Jorku, ubrany w czarną koszulkę i z dopasowanymi legginsami do kostek, czarną czapką z daszkiem i oczywiście parą czarnych skarpetek z jej adidasami w czarno-białe paski slajdy. W jednej ręce trzymała telefon, a w drugiej pudełko z wodą, podkreślając jednocześnie swój całkowicie czarny strój sportowy złotym łańcuszkiem i pierścionkiem zaręczynowym z brylantem.
Jej truskawkowo-blond włosy były spięte w kucyk, który był przeciągnięty przez bejsbolówkę, i miała niewielki lub żaden makijaż, przez co jej cera była całkowicie goła.
To nie pierwszy raz, kiedy J.Law przekształcił tabu modowe w pary w deklarację stylu. Zaledwie w zeszłym miesiącu aktorka wzięła udział w Anatomia upadku miała swoją premierę na Festiwalu Filmowym w Cannes, a pod swoją karmazynowo-czerwoną suknią od Christiana Diora założyła bardzo charakterystyczny but. Zamiast chwiejnej pary obcasów Lawrence wybrała zwykłe czarne japonki, które były widoczne, gdy schodziła po schodach na czerwonym dywanie.
Komfort jest królem — przynajmniej według J.Law.