Od liczby kalorii na porcję do ilości tłuszczów nasyconych i żółtego barwnika numer 5, etykiety żywieniowe są sposobem rządu na zachęcanie do zdrowych nawyków żywieniowych i edukowanie konsumentów. A teraz brytyjscy naukowcy opublikowali badanie w Journal of Epidemiology and Community Health co przemawia za dodatkową etykietą, wyszczególnienie ilości potrzebnej aktywności fizycznej spalanie kalorii produktu może „pomóc w walce z otyłością”.

Problem polega oczywiście na tym, że w prawdziwym świecie wyszczególnienie, ile godzin osoba musi spędzić na bieżni, aby spalić tabliczkę czekolady, tylko zachęci do niezdrowych nawyków żywieniowych. I dla szacuje się, że 30 milionów Amerykanów którzy zmagają się z zaburzeniami odżywiania – ludzie tacy jak ja – łatwy dostęp do tego rodzaju informacji może skończyć się na nas śmiercią.

Amanda Daley, wiodąca badaczka badania, która przeanalizowała dane z 14 innych badań w celu określenia skuteczności tak zwanego ekwiwalentu kalorii aktywności fizycznej (PACE), powiedział CNN, że proponowane etykiety są naprawdę „prostą i bezpośrednią strategią”, która może zmniejszyć zużycie kalorii nawet o 200 kalorii na osobę na osobę dzień. Daley wskazał również na nieskuteczność obecnego systemu etykietowania w Wielkiej Brytanii (jeden

click fraud protection
podobny do naszego w Stanach Zjednoczonych), która zawiera listę kalorii i składników odżywczych. Mówi, że „nie zrobiło wielkiej różnicy w otyłości w Wielkiej Brytanii”.

Rozwiązaniem, jak sugeruje badanie Daley, jest dostarczenie konsumentom jeszcze większej ilości informacji poprzez wyszczególnienie liczby godzin i minut, których potrzebują, aby dosłownie spocić tyłek.

Jako osoba, która od ponad 10 lat jest w niedoskonałym wyzdrowieniu z anoreksji i bulimii; która sprawiła, że ​​zwymiotowała podczas ciąży po tym, jak jej ginekolog powiedział jej, że przytyła 10 funtów; która przywlokła się na siłownię, gdy miała cztery tygodnie po porodzie i nadal krwawiła; kto wie, że najbardziej śmiertelnym zaburzeniem psychicznym jest anoreksja i wciąż znajduje pocieszenie w głodzie, mogę powiedzieć, że etykiety PACE nie tylko będą nieskuteczne, ale wyrządzą znaczne szkody.

Niewiele jest dowodów na to, że obecne etykiety żywieniowe znacząco wpływają na nawyki żywieniowe danej osoby. Badanie z 2011 roku opublikowane w American Journal of Preventive Medicine stwierdził, że „obowiązkowe etykietowanie menu nie promuje zdrowszych zachowań przy zakupie żywności”. I badanie z 1997 r. opublikowane w tym samym czasopiśmie wykazały, że praktyka „czytania etykiet” danej osoby bezpośrednio koreluje z jej już ustalone praktyki żywieniowe. Innymi słowy, jeśli ktoś wie, że ma wysokie ciśnienie krwi, zwróci większą uwagę na zawartość sodu w produkcie niż osoba, która nie ma wysokiego ciśnienia krwi. Nasza uwaga poświęcana etykietom żywności wynika z wiedzy na temat naszego ciała i tego, czego potrzebuje nasz organizm, a nie samego istnienia etykiety. Sugerowałoby to zatem, że ktoś jest już podatny na nadmierne ćwiczenia i liczy „dopuszczalne” kalorie na tych, które już opracowaliśmy, będą najchętniej czytali i polegali na jedzeniu z sugestią fitness etykiety.

Tak więc, chociaż mogą one być pakowane jako informacje niezbędne konsumentom do podejmowania świadomych decyzji dotyczących ich nawyków żywieniowych, te PACE etykiety to nic innego jak kolejny sposób na zawstydzenie osoby, aby nie jadł, a przynajmniej udał się na siłownię bezpośrednio po zjedzeniu jako akceptowalny pokuta.

Ale wstyd też nie czyni ludzi zdrowszymi. Badanie przeprowadzone w 2014 roku przez University College London wykazało, że „dyskryminacja osób z nadwagą i otyłością” nie pomaga im schudnąć.” I nie popełnij błędu, utrata wagi lub bycie szczupłym nie oznacza, że ​​jesteś zdrowy. A Badanie 2011stwierdzili na przykład, że „szczupłe osoby z określonym wariantem genetycznym były bardziej narażone na rozwój cukrzyca typu 2 i choroby serca pomimo niższej zawartości tkanki tłuszczowej.” Genetyka, a nie rozmiar, decydowała o człowieku zdrowie. (Ale jako ktoś, kto ma rozmiar 2 i może opisać swoje nawyki żywieniowe jako w najlepszym razie niezdrowe, potencjalnie w najgorszym przypadku śmiertelnie, nie krępuj się ignorować nauki i po prostu uwierz mi na słowo — chudy nie równa się zdrowy. Gdybym biegł przez dłuższy czas, prawdopodobnie bym zemdlał. Kiedyś miałam biegunkę codziennie przez miesiąc, ponieważ uszkodziłam swój przewód pokarmowy przez objadanie się i przeczyszczanie. Mam anemię i mam niedobór potasu. Cienki. Czy. Nie. Równy. Zdrowe.) A ćwiczenia nie rozwiążą wszystkiego.

Etykieta żywności informująca opinię publiczną, że na maszynie eliptycznej zajmie to dwie godziny i 30 minut „spalić” kalorie z określonego produktu zrobi niewiele więcej niż sprawić, że ludzie poczują się winni za jedzenie. Będą fizyczną manifestacją mentalnej matematyki, którą wykonuję za każdym razem, gdy ugryzę, no cóż, czegokolwiek. Wzmocnią głos w mojej głowie, który mówi „nie powinieneś tego jeść” i „nie zasługujesz na jedz” i „to jedzenie sprawi, że będziesz bezwartościowy”, które staram się ignorować od ponad 10 lat. Zamiast tego ludzie tacy jak ja będą ćwiczyć przez trzy godziny później. Może cztery.

Obecnie, co najmniej jedna osoba umiera w wyniku zaburzonego odżywiania się co 62 minuty w Stanach Zjednoczonych. I chociaż sugestie dotyczące ćwiczeń na etykietach żywności mają na celu zmniejszenie naszego ciała lub rozmiaru spodni, jedno wiem na pewno: zmniejszą liczbę minut między zgonami związanymi z zaburzeniami odżywiania.

Podczas gdy przegląd badań w Wielkiej Brytanii sugerował jedynie etykiety PACE jako jedną ze strategii – co oznacza, że ​​niekoniecznie pojawią się w naszych alejkach spożywczych – mogę zdecydowanie powiedzieć: nie, dziękuję. Umieszczenie ich w dowolnym miejscu naraża ludzi na niebezpieczeństwo.