Nie mówię, że ukończenie 25 roku życia dało mi nową fiksację na punkcie starzenia się, ale nie jestem nie mówiąc to albo. To coś, co było w mojej odległej wizji od dłuższego czasu, ale teraz, gdy jestem w połowie lat 20, wydaje się to bardzo realne. I tu właśnie pojawia się ta odżywka.

Udało mi się zdobyć produkt tak popularny na Islandii, że podobno używa go ponad 30 procent mieszkających tam kobiet. W ciągu miesiąca od użycia zauważyłam drastyczną różnicę w głębokości zmarszczek mimicznych mojego dziecka na czole i nie zauważyłam żadnych nowych. Ale naprawdę cudowną częścią było to, jak delikatne było to leczenie. Bez zapachu, bez irytacji – po prostu czysta błogość, że być może będę w stanie przeciwstawić się zasadom starzenia się dzięki temu naukowemu przełomowi. Więcej o tym, dlaczego warto zainwestować, przeczytaj poniżej.

Cała gama Bioeffect wykorzystuje technologię opracowaną z roślin o nazwie Epidermal Growth Factor, czyli EGF, i najwyraźniej ta technologia była wielkim problemem, ponieważ naukowcy, którzy ją odkryli, zdobyli za nią Nagrodę Nobla, NBD. Niestety, co robi EGF? Najwyraźniej aktywuje regenerację komórkową, która, jak wszyscy wiemy, spowalnia wraz z wiekiem. Zasadniczo rekompensuje to, gdzie natura może być dla nas trochę luźna, poprzez zatrzymanie procesu starzenia, wyrównanie kolorytu skóry i po prostu poprawę ogólnego stanu skóry.

Każdej nocy pod koniec rutynowego oczyszczania. Pamiętaj, że nie możesz używać z nim olejków, więc jeśli oczyszczasz olejek tak jak ja, pamiętaj o tonizowaniu.

Super nawilżające, ale wygładzające w inny sposób niż serum wypełnione silikonami. Jest też trochę gęstszy niż odżywki, do których przywykłam, ale pięknie się rozprowadza. Trochę to długa droga.